baner

Artykuł

Wydania specjalne

Yedyny
Nie ma chyba osoby, która byłaby w stanie kupować wszystkie komiksy, jakie ukazują się na rynku, nie tylko Polskim. Nie zawsze cena jest ów przeszkodą, lecz także zainteresowanie serią, rysownikiem czy niespotykanym scenariuszem, a także rodzajem wydania.

W głównej mierze takim wabikiem jest oczywiście odpowiednie wydanie zeszytu, adekwatne do jego treści, przedstawianych historii czy wartości. Przekrój i szata graficzna raczkowała w czasach PRL-u, aby wreszcie rozkwitnąć z początkiem roku 2000 i ekskluzywnymi wydaniami dla koneserów; nastały w końcu pomyślne czasy dla polskich kolekcjonerów. Ale czy do końca?

Sztuka tworzenia komiksów narodziła się w czasopismach typu tygodniki czy miesięczniki. Zazwyczaj ostatnia strona zawierała krótką historyjkę obrazkową, umieszczaną w zastępstwie żartu słownego; bywało, iż nie posiadała ona jakichkolwiek informacji, ot - że tak powiem - czysty rysunek. Następnie doszły podpisy, zazwyczaj wierszowane (patrz "Ogniem i Mieczem czyli Przygody Szalonego Grzesia" drukowane w czasopiśmie "Szczutek"); nie za długie, na określony temat i o jak najbardziej humorystycznym wydźwięku. Następnie wzrastająca popularność tych "pasków" zmusiła wydawców do wydań w postaci pojedynczych książeczek ("Ku-Ku-Ry-Ku i inne wesołe historyjki w obrazkach" (1926) czy "Przygody bezrobotnego Froncka na wojnie w Abisynji" (1935 r.)), później regularnie ukazujących się serii (książeczki o przygodach Koziołka Matołka), które stanowiły nowość na rynku. Rosła również liczba kolekcjonerów, w zbiorach których znajdowały się często czasopisma sprzed I wojny światowej, obecnie niemal niedostępne, zawierające paski komiksowe; następnie znalazło się miejsce na figurki postaci czy też karty kolekcjonerskie z wizerunkami "papierowych bohaterów", a także unikalne, obszerne tomy zawierające zbiór - bardzo często - kilku zeszytów.

Pierwsze miejsce pod względem wydań ekskluzywnych zajmuje USA, m.in. ze względu na populację 300 milionów obywateli; wśród nich znajdziemy tysiące (a być może i miliony! ...czego i Polsce życzę) komiksomaniaków, którzy "dorośli" do tego, aby płacić olbrzymie nieraz kwoty za limitowane wydania, przeznaczone dla garstki zainteresowanych szczęśliwców. Warto napisać o zazwyczaj pierwszych numerach nowych serii, na które próbuje się zwrócić uwagę czytelników w taki czy inny sposób. Dawniej w moim zbiorze znajdowały się dwa takie okazy; nie pamiętam obecnie tytułów, ale jeden miał okładkę... świecącą w nocy! Wystarczyło ją przez kilka chwil potrzymać pod żarówką, aby przy zgaszonym świetle podziwiać fosforyzujące grafiki. Następny zeszyt posiadał okładkę półprzeźroczystą, plastikową, a pierwsza strona była metaliczna oraz stylizowana na falującą wodę. Mówię Wam - niesamowite, co można zrobić z komiksem i na pewno nigdy tego nie zapomnę! Robiło wrażenie, a znajomym otwierały się usta i długo nie mogli dojść do siebie.

Wspomnieć należy także np. o wydaniu "Supermana", kiedy to studio postanowiło uśmiercić bohatera - przynajmniej po raz pierwszy. Komiks ukazał się w czarnej i zaklejonej torbie; zawierał oczywiście czasopismo oraz czarną, żałobną opaskę na przedramię. Całość z myślą o fanach, aby przybliżyć fikcyjną postać i - być może - zmusić do refleksji nad sensem życia oraz śmiercią. Nawet bohaterowie kiedyś odchodzą...

Oczywiście oprócz tego pojawiają się (Made In America) wydania typu SPECIAL COLLECTOR'S EDITION, np. "The Simpsons" (1993), zawierające plakat, często dołączane są także przeróżne gadżety (maski, figurki, karty, plakietki, naklejki, ale o tym już - być może - w następnym opracowaniu), wydania z dodatkowymi rysunkami, pierwotne wersje okładek, czasem usunięte kadry, wstępne szkice lub reprinty wydań z lat czterdziestych.

Thorgal - Le Mal BleuNiesamowite oraz limitowane wydania królują także na rynku Francuskim czy Belgijskim. Pragnę przedstawić chyba najciekawszy okaz, niemalże białego kruka, z jakim miałem okazję się spotkać. Jest to kolekcjonerskie wydanie komiksu z serii "Thorgal - Błękitna Zaraza", oznaczone numerem 25, ilustrowane przez Grzegorza Rosińskiego, ze scenariuszem Van Hamme'a.

Thorgal - Le Mal BleuRozpoczynam opis, tylko mocno trzymajcie się krzeseł! Zacznę może od banału, czyli twardej oprawy, która charakteryzuje niemalże wszystkie opracowania (już nie "zeszyty") tego typu (zazwyczaj okładka jest także lakierowana).Poza tym jako jedyny znany mi komiks na świecie został wydany z.... butelką wódki dziesięciocentymetrowej wysokości. Większość osób uśmiecha się tajemniczo czytając te słowa, jednakże nie chodzi tu o imprezę czy jak najszybsze dostanie się do dna od strony zakrętki, ale kolekcjonerski rarytas, który - jak zakładam - nigdy nie zostanie otwarty! Chyba, że trafi do Polski.

Limitowany nakład to kolejna cecha charakterystyczna tego niesamowitego wydania, ponieważ w tym przypadku wyłącznie 250 osób na całym świecie może uważać się za szczęśliwców, którym dany był zakup wspomnianego tomiku. Oczywiście na porządku dziennym są oryginalne autografy twórców, co czyni rzecz bardziej unikalną oraz namacalną. Album ukazał się w listopadzie 1999 roku. Jego cena może przyprawić niektórych kolekcjonerów o lekki ból głowy.

Thorgal - Le Mal BleuKolejna ciekawostka to niemieckie wydanie "Thorgala"; jest to zestawienie dziewięciu kolejnych zeszytów w gigantycznym tomie. Nakład również ograniczony i skierowany do małej garstki osób; tym razem 300 wybrańców ma do niego dostęp. Oczywiście jak na profesjonalne wydanie przystało, każdy numer został opatrzony autografem oraz ręczną numeracją.

Thorgal - Le Cycle De QuaSkoro jesteśmy przy Thorgalu - dziś taki mały bonusik dla wszystkich miłośników serii - grzechem byłoby nie wspomnieć o unikatowej pozycji, jaka ukazała się we Francji: "Thorgal - Le Cycle De Qua", zawierającej 5 odcinków: od zeszytu"Łucznicy" do "Między Ziemią a Światłem".

Szninkiel - wydanie niemieckieW Polsce sprawa wygląda nieco inaczej, ze względu na m.in. zamożność rodaków oraz zainteresowanie tą dziedziną sztuki nakłady rzadko przekraczają magiczną liczbę 1.000 egzemplarzy. Są to zazwyczaj wznowienia starszych nieco serii, znanych głównie przez pokolenie lat '70 i '80. Jest to próba zainteresowania polską twórczością nowych grup potencjalnych nabywców i tym, co ich ominęło, kiedy mieli dużą główkę i mały ogonek, jak również przypomnienie dla tych, którzy chodząc wtedy do przedszkola zaczytywali się w tygodnikach z przygodami ulubionych bohaterów.

Na pewno na rynku króluje wydawnictwo Egmont z kolekcjonerskimi zestawieniami przygód "Kajtka i Koka", czy "Tytusa" (2002 i 2003 rok).W tym drugim przypadku ukazała się praktycznie unikalna pozycja, zawierająca mianowicie historie tzw. "przedksiążeczkowe", czyli drukowane zazwyczaj na łamach ówczesnego czasopisma "Świat Młodych", gdzie dopiero rozwijała się kreska Papcia Chmiela, a bohaterowie ewoluowali z każdym tygodniem, aby w końcu osiągnąć dzisiejsze kształty. Niektórzy byli zawiedzeni, ponieważ z jednej strony ktoś zrobił coś unikalnego, bo przedstawił Tytusa nieznanego lub inaczej - znanego wyłącznie szczęśliwcom czy nieco starszemu pokoleniu (początki to lata 1959-60), z drugiej jednak strony rysunki były czarno białe, papier zwykły, zamiast gładkiego (tzw. "kredowego"). Faktem jednak jest, że tomik zaistniał i nakład szybko został wyczerpany. Wcześniej także ukazał się osławiony na świecie "Szninkiel", zdobywca wielu prestiżowych nagród za rysunek oraz historię. Pewnie pamiętacie album wydany w roku 1988? Był to najobszerniejszy komiks, jaki wówczas wydrukowano, jednakże samo wydanie również pozostawiało wiele do życzeniu. I znów zaskoczył wszystkich Egmont wraz ze wznowieniem tytułu w roku 2001 - tym razem album podzielono na 3 tomy, toteż miłośnicy kreski Grzegorza Rosińskiego napawali się widokiem aż trzech okładek (tu wspomnieć należy, iż jest to dość popularne posunięcie za oceanem, gdzie ten sam komiks wydawany jest często z kilkoma różnymi okładkami jako swoisty bonus dla czytelników)! Przypomnę także, iż po raz pierwszy w Polsce ówczesna firma Tm-Semic wydała numer "Spidermana" (o ile pamiętam był to numer 50.), który charakteryzowały okładki z dwoma odmiennymi..... hologramami! Stanowiło to ewenement w historii Polski, a komiksy były praktycznie nie do zdobycia.

Wracając do "Szninkla" - tym razem oko cieszyły piękne kolory i gładki papier, do tego każdy tom charakteryzował się autorskimi szkicami, nie publikowanymi nigdzie indziej, oraz długą przedmową. Format też nieco odbiegał od oryginału sprzed lat. Jak najbardziej polecam tę pozycję, nie tylko kolekcjonerom.


Później Egmont rozpoczął serie z cyklu "Kajtek i Koko", gdzie w 5 albumach (w tym roku planowany jest kolejny) zestawione zostały m.in. wspomniane wcześniej paski komiksowe drukowane w czasopismach, a nigdy nie wydane w formie albumu lub też ukazujące się wcześniej w baaardzo okrojonej formie (np. "Kajtek i Koko: W Kosmosie"). I znów rzesze zatwardziałych kolekcjonerów poczuły się trochę lepiej.

WiedzminPoza tym wspomnieć oczywiście należy o "Wiedźminie" Bogusława Polcha, wydanym przez Prószyński i S-ka. Było to dwutomowe zestawienie odcinków wydawanych dawniej w serii zeszytów "Komiks - Fantastyka". Twarda oprawa oraz luksusowy papier to już podstawa dla wydawcy.

Kolejne zaskoczenie dla miłośników "Świata Młodych" to posunięcie - bardzo trafne moim zdaniem - wydawnictwa Mandragora. Mowa o "Tajfunie" Tadeusza Raczkiewicza, który także drukowany był prawie wyłącznie w postaci trzech stron tygodniowo we wspomnianej już gazetce, najbardziej zresztą popularnej w "tamtych czasach"; na jakiś okres został zapomniany, ale oto nowe rzesze czytelników z pokolenia Donaldów i Batmanów mogą mieć styczność z klasyką gatunku. Jest to pierwszy tom, zawierający trzy opowiadania: "Zagadka układu C-2", "Afera Bradleya" oraz "Na tropie Skorpiona". Podobno w przygotowaniu jest kolejny album z nowymi historiami niezniszczalnego agenta - na pewno znajdzie się w mojej kolekcji.

Batman: Azyl Arkham"Batman: Azyl Arkham" ze scenariuszem Granta Morrisona oraz rysunkami Dave’a McKeana ukazał się również jako limitowane wydanie specjalne; ten 128-stronicowy album charakteryzował niesamowity scenariusz oraz piękne grafiki, co stanowiło o jego popularności, a dodając do tego dość mały nakład... Dziś bardzo rzadki, zajmuje miejsce na półce zaledwie garstki szczęśliwych nabywców. Na myśl przychodzi mi obecnie "Batman: Sąd Nad Gotham" wydany daaawno temu jako wydanie specjalne przez firmę Tm-Semic (tu ciekawostka: wydania specjalne w tamtym okresie były "specjalne" zazwyczaj tylko z nazwy - zawierały nieco więcej stron, ukazywały się raz na kilka miesięcy; widocznie nie musiały to być żadne ekskluzywne i unikatowe albumy, chociaż i tak szybko znikały z księgarń). Cudowne grafiki, odpowiednia kolorystyka: ot, takie małe dzieło sztuki...

Pamiętacie "Lądowanie W Andach" kreski Bogusława Polcha, za które swego czasu można było dostać kilkadziesiąt innych komiksów? Był to pierwszy numer z serii danikenowskiej, składającej się z ośmiu zeszytów, które po latach ukazały się w kolekcjonerskim, dwutomowym wydaniu (2003 r.) pod tytułem "Ekspedycja". Poza zestawieniem wszystkich części oraz twardą oprawą nie było niczego szczególnego, nawet papier był zwykły. Jedyny plus i ukłon w stronę czytelników, to druk niewydanego wcześniej w Polsce "Ostaniego Rozkazu" (kilka odcinków ukazało się jedynie w czasopiśmie "Kron"), zamykającego serię o przygodach Ais. Pomimo tego jak najbardziej polecam nabycie tego wydania!

Tffffuj! Do Bani Z Takim Komiksem! Na zakończenie przedstawię wydanie niesamowite - ze względu na mnogość ciekawostek związanych z tą pozycją. Jest to pożegnalna kolekcja Tadeusza Baranowskiego (tfffórcy m.in. "Skąd Się Bierze Woda Sodowa", "Przepraszam Remanent")"Tffffuj! Do bani z takim komiksem!". Na 46 stronach znalazło się miejsce na nowy komiks o Nerwosolku, a także fragmenty twórczości wynikłe z pobytu autora za granicą, wspomnienia z dzieciństwa, prywatne zdjęcia czy komiksy "reklamowe". Za dodatkowy bonus uznaję fakt, iż każdy egzemplarz jest numerowany i podpisywany na okładce! Kolejna niesamowita informacja: oryginalne plansze z albumu zostały podzielone na 550 części, spośród których każda dołączona została do jednego z albumów. Tak więc poszczególni nabywcy mogą czuć się częścią całości, grona osób o podobnych zainteresowaniach. Na dzień dzisiejszy jest to jedyne tak interesujące wydanie kolekcjonerskie w kraju.

Dziś wydaje się, iż inwestowanie w komiksy jest dobrym posunięciem, ze względu na coraz większe rzesze czytelników oraz malejące nakłady wydań specjalnych. Ceny na aukcjach są co najmniej kilka razy wyższe od cen sugerowanych przez wydawców. Wspomnieć należy np. takie pozycje jak "Kajtek I Koko" (100-350 pln) czy "Batman: Azyl Arkham" (cena okładkowa to 79 pln, sprzedawany za 200-250 pln), "Funky Koval" Bogusława Polcha (wydanie kolekcjonerskie zawierające m.in. zestawienie trzech części wydawanych wcześniej w odrębnych zeszytach oraz kilkanaście kadrów nieznanego wcześniej zeszytu, do rysowania którego przygotowuje się autor).

Ale co stanowi o tym, iż wielu nabywców nie zważa na często astronomiczne kwoty? Jest to chęć posiadania pięknego wydania, znalezienia się w tej nielicznej garstce "wybrańców", którzy zetknęli się ze światem komiksu - kolorowym, bajecznym, jednak nie zawsze emanującym pozytywną energią. Czasem brutalnym, krwawym, ale także zabawnym, pouczającym, zmuszającym do refleksji, utożsamiania się z bohaterami, czy ogólnie - postaciami historyjek. Jest to także chęć otrzymania odpowiedniego towaru podanego w jak najbardziej zachęcający do czytania sposób i cieszącego oko jak nic innego!

Ale czy kiedykolwiek "dogonimy" tych zza Wielkiej Wody?

Opublikowano:



Tagi

Batman Egmont Kolekcjonerstwo Szninkiel Tadeusz Baranowski Thorgal Widźmin Wydania Specjalne

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

empro -

tak sobie mysle o czym jest ten text... no bo, poćztek o komiksach ogólnie, potem rys historyczny (krótki, ale po co ??), potem trochę o exkluziwach zza Oceanu, potem o limitowanych wersjach dla kolekcjonerów z Europy, a potem o komiksach wydanych u nas, nie serii Miszczuff Komiksu, która jeszcze jako tako pod jakieś wydania specjalne podchodzi, ale o serii Klasyka Polskiego Komiksu itp, która to swojego czasu była dostępna normalnie w szerokiej dystrybucji, i niczym specjalnym się raczej nie wyróxniała, teraz może bardziej jest "kolekcjonerska" przez ceny które osiągają poszczególne części choćby na Allegro, ale pod takim kątem możnaby opisać też Żbika na przykład, który już nijak jako wydanie specjalne (tytułowe z resztą) występować nie może, z resztą seria Mistrzowie Komiksu, też raczej żadnym rarytasem, nie jest bo sobie mozna zakupić w Empiku zawsze, a 1 000 egz na naszym rynku to nie limitowany nakład tylko normalka,
jedynym trafnym przykładem jest Tfffffuj!, którego w szerokiej dystrybucji zabrakło i dodatkowym bonusem jest nie tylko ilośc dodatków, ale i sam proces twórczy, w którym mozna rzec uczestniczyli w jakiś sposób nabywcy,
zabrakło za to na przykład Melindy, która to pozycja ze wszech miar zasługuje własnie na miano "wydania specjalnego" ze wgzlędu na samą jakość edytorską jak i choćby sposób zakupu (o ile mnie pamięć nie myli, była bardzo wąziutko dystrybuowana), i pewnie takich cukierków znalazłoby sie więcej, gdyby poszperać (mi w niedzielny poranek się specjalnie nie chce, więc wybaczcie)
nie chcę się czepiac, ale zapowaidała się bardzo ciekawy artykuł a wyszło takie jakieś niewiadomo co :)
pozdrawiam
eM

6pancerny -

Dobrze że taki artykuł się ukazał. Nie sądzę żeby sam autor uważał go za wyczerpujący temat, ale jest to dobry początek do wywołania szerszej dyskusji. Wypada się tylko zgodzić, że prawdziwie unikalnym wydaniem (w Polsce) jest album "Tffffuj..." Tadeusza Baranowskiego. Niecierpliwie czekam na kolejne... :D

Sam artykuł jasno pokazuje jak bardzo jesteśmy... do tyłu na komiksowej "działce". Swego czasu na forum Egmontu pisałem o tej ich paskudnej manierze nazywania zwykłych twardookładkowych wydań ekskluzywnymi:
Ekskluzywne wydania....?!

eskos -

Ten artykuł oraz ten o motywach komiksowych na kartach telefonicznych są bardzo ciekawe. Cieszę się, że jest ktoś kto pisze o gadżetach związanych z rynkiem komiksowym (a nie tylko recenzje). Poproszę więcej takich wstawek Panie Yedyny.

Panowie macie całkowitą rację. Nasz rynek komiksowy jest w kiepskiej kondycji ale wina jest nie tylko po stronie wydawców i miłośników komiksu. Relatywnie komiksy są w Polsce tańsze niż u zachodnich sąsiadów (ten sam album kosztuje tyle samo w cyferkach tyle, że w innej walucie) lecz u nich siła nabywcza pieniądza jest inna oraz pensje. Rozumiem politykę wydawniczą Egmont, chociaż ceny ich komiksów zaczynają się robić nieludzkie. Ale z drugiej strony jak wydaje się album dla garstki fanów (tak to trzeba nazwać - przeszło 38 mln ludzi a komiksy kupuje może ok 10 tyś.) to przy niskim nakładzie cena musi być wyższa. Należymy do subkultury - ja tak się czuję. Znam sporo ludzi w różnym wieku czy to z firmy czy ze studiów ale oni nie interesują się komiksem prawie w ogóle. Niestety nie zanosi się na poprawę sytuacje. Należy się cieszyć z tego co mamy albo zacząć sprowadzać komiksy z zagranicy.

turucorp -

JeżJerzy pisze: Wypada się tylko zgodzić, że prawdziwie unikalnym wydaniem (w Polsce) jest album "Tffffuj..." Tadeusza Baranowskiego.


Taaa, jasne, bo np. "Melinda" to niby nie komiks? A "Syn" Gillesa Lepore sie nie lapie, bo nie ma sztywnej okladki tylko wyglada jak torba na zakupy? A recznie robine albumiki Prosiaka, wydawane w kilkunastu egz. tez nie, bo nie maja ISBN?
Takich rzeczy jest sporo, czesto w mikroskopijnych (nawet jak na nasz rynek) nakladach, jasne, ze "Tffffuj..." jest najbardziej naglosnionym (i "wypasionym") przykladem, ale skad to przekonanie, ze jedynym wartym uwagi?

6pancerny -

turucorp pisze:
JeżJerzy pisze: Wypada się tylko zgodzić, że prawdziwie unikalnym wydaniem (w Polsce) jest album "Tffffuj..." Tadeusza Baranowskiego.
... ale skad to przekonanie, ze jedynym wartym uwagi?
Ja nie napisałem że jedynym wartym uwagi, natomiast jest to pierwsza tak poważna inicjatywa wydawnicza, na takim poziomie. Po prostu inna "liga". Na samym początku spotkało ją dużo, niczym nie zasłużonej krytyki. Udało się i będzie ciąg dalszy, co mnie bardzo cieszy :!:
eskos pisze:(...)Znam sporo ludzi w różnym wieku czy to z firmy czy ze studiów ale oni nie interesują się komiksem prawie w ogóle. Niestety nie zanosi się na poprawę sytuacje. Należy się cieszyć z tego co mamy albo(...)
My po prostu jesteśmy zapóźnieni cywilizacyjnie, ot co. Oczywiście że są tacy co nie sięgają po komiks, ale równolegle istnieją tacy co nie sięgają w ogóle po książkę :(

Jeżeli przez kilkadziesiąt lat komiks był wykorzystywany jedynie jako narzędzie propagandy, jeżeli praktycznie byliśmy odcięci od reszty cywilizowanego świata, to czego można wymagać od czytelnika? Egmont wykonał tutaj kawał dobrej roboty, pracy u podstaw, szkoda jedynie że zlikwidowali magazyn "Świat komiksu". Podobny magazyn powinien funkcjonować na naszym rynku i pełnić funkcję edukacyjną. Szkoda że zniknął :cry: Tym niemniej liczę, że duże grono dzisiejszych małych fanów Kaczora Donalda, Witch itp. itd. w miarę dorastania będzie sięgało po komiksy ambitniejsze i rynek będzie się rozwijał.

Mam również nadzieję że nie będzie to jedynie ten amerykański szajs, spod znaku super hero, ale ambitny komiks renomowanych wydawnictw europejskich.

vision2001 -

Wg mnie Egmont nic nie robi w kierunku, by "wychowac" sobie czytelnika komiksow, ktorzy swoja przygode zaczynaja wlasnie od Kaczora Donalda i Witch.

Liczby mowia same za siebie, gdzie Donald i Witch maja razem naklad ponad 200 tys. egzemplarzy. A jak to sie przeklada na kupno komiksu "ambitnego" (czyli jesli dobrze zrozumialem to wg JerzaJezego - pewnie nie chodzi o superbohaterski komiks), czy na zakup komiksow w ogole? Slabo...

eskos -

Racja.
Poprawcie mnie jeśli się mylę. Jaka grupa wiekowa (generalnie) czyta Witch i Kaczorki? Do lat 14.
Kto czyta "excluzive" (kogo stać)? Obstawiam osoby pracujące lub dobrze sytuowane (rodzice wspierają pociechę - studenci raczej mają zwykle niedobór pieniędzy) - wiek po 20-ce.
Brakuje pozycji dla ludzi w wieku licealnym (poza mangą) w przystępnej cenie.
Sporo ciekawych pozycji europejskich Egmont nie wydaje bo jak twierdzi -nie opłaca się.
Ci co wyrosną z Witch będą sięgać po Mangę, a ambitne komiksy europejskie będą wydawane jako wydania zbiorcze za parę setek PLN. Im mniej czytelników tym będą one droższe lub co gorsze znikną z rynku.
Kiepsko to wygląda w pespektywie paru lat. Musimy liczyć, że pojawi się kilku nowych graczy i utrzymają się dłużej niż kilku poprzedników.

6pancerny -

vision2001 pisze:Wg mnie Egmont nic nie robi w kierunku, by "wychowac" sobie czytelnika komiksow, ktorzy swoja przygode zaczynaja wlasnie od Kaczora Donalda i Witch.

Liczby mowia same za siebie, gdzie Donald i Witch maja razem naklad ponad 200 tys. egzemplarzy. A jak to sie przeklada na kupno komiksu "ambitnego" (czyli jesli dobrze zrozumialem to wg JerzaJezego - pewnie nie chodzi o superbohaterski komiks), czy na zakup komiksow w ogole? Slabo...
Masz rację, obecnie robi niewiele :( Szkoda, gdyż początkowo magazyn "Świat Komiksu" był niezły i moim zdanie, w pewnym zakresie, pełnił funkcję umiarkowanie edukacyjną, popularyzatorską. W schyłkowym okresie tego tytułu kiedy opanował go komiks zza wielkiej wody, to była już agonia. A szkoda! Gdyż podobny periodyk, nawet jeżeli nie będzie dochodowy i tak wpływa w ostatecznym rachunku na sprzedaż komiksów wydawnictwa. Wydawanie komiksu w Polsce, to ciągle praca u podstaw.

Zdecydowanie nie chodzi o komiksy z napakowanymi facetami w obcisłych wdziankach i majtkach na wierzchu :)

Z faktu iż Egmont rozszerza liczbę tytułów w wydaniach łączonych, można wyciągnąć wniosek iż sprzedają się one jednak całkiem dobrze. Pomimo tego iż wielokrotnie przy różnych okazjach krytykowałem wydawnictwo, liczę iż będą oni poprawiać swoje relacje z czytelnikami, tak aby były one budowane na partnerskich zasadach.

lion -

JeżJerzy pisze:Mam również nadzieję że nie będzie to jedynie ten amerykański szajs, spod znaku super hero, ale ambitny komiks renomowanych wydawnictw europejskich.

Może raczyłbyś się najpierw zorientować w tym "amerykańskim szajsie spod znaku super hero", a nie tak bezczelnie generalizujesz :roll: i pewnie na dodatek nie miałeś ostatnio w rekach nawet jednego komiksu superbohaterskiego, ale wypowiadasz się jakbyś bardzo dobrze orientował sie w tym gatunku komiksowym :roll:
A jeżjerzy to dopiero ambitna lektura :roll:
lion

lion -

JeżJerzy pisze:W schyłkowym okresie tego tytułu kiedy opanował go komiks zza wielkiej wody, to była już agonia
.

Zorientuj się czemu swiat komiksu upadł i nie gadaj takich bzdur, ze to komiks zza wielkiej spowodował jego agonie :roll: Poza tym radze zorientować się w ofercie komiskowej zza wielkiej wody, a nie chlastać na prawo i lewo, jaki to ten komiks z Ameryki jest beznadziejny :roll: .

JeżJerzy pisze:Zdecydowanie nie chodzi o komiksy z napakowanymi facetami w obcisłych wdziankach i majtkach na wierzchu :).


To samo dotyczy komiksów superbohaterskich. Ty chyba tkwisz w głebokiej przeszłości, jeśli chodzi o orientację w komiksie spod znaku superhero :roll: . Poza tym zorientuj sie w różnorodności tego gatunku i w zmianach jakie zaszły w tym konkretnym nurcie komiksowym. To o czym mówisz, to juz od dawna nie jest jedyny model superbohatera w komiksach. :roll:. Ale żeby to wiedziec trzeba sie troche orientowac w tym i owym i wyjść poza swoje schematyczne, stereotypowe myślenie, które jest bardzo krzywdzące i nie ma wiele wspólnego z prawdziwym obrazem nurtu komiksów superhero. Takie gadanie jest oznaką ignorancji, bezmyślności i naraża osobę na śmieszność :roll: .
lion

vision2001 -

lion pisze:
JeżJerzy pisze:W schyłkowym okresie tego tytułu kiedy opanował go komiks zza wielkiej wody, to była już agonia


Zorientuj się czemu swiat komiksu upadł i nie gadaj takich bzdur, ze to komiks zza wielkiej spowodował jego agonie


lion - nie pierwszy (chodzi mi o post dotyczacy Authority i Statkow Albionu) i pewnie nie ostatni raz czytasz bez zrozumienia i pier--- wypisujesz bzdury. Wg mnie JezJerzy nie napisal, ze to wlasnie przez komiks amerykanski upadl "Swiat komiksu" tylko zaznaczyl w jakim okresie "Swiat komiksu" zostal zamkniety. Wyciagnales zdanie z kontekstu

JeżJerzy pisze:W schyłkowym okresie tego tytułu kiedy opanował go komiks zza wielkiej wody, to była już agonia A szkoda! Gdyż podobny periodyk, nawet jeżeli nie będzie dochodowy i tak wpływa w ostatecznym rachunku na sprzedaż komiksów wydawnictwa.


JezJerzy popraw mnie jesli sie myle...

lion jak nie masz co robic, tylko glupoty wypisywac, to lepiej zajmij sie dalszym czytaniem komiksow.

Dziekuje.

A jesli bedziesz mial jakies konkretne argumenty - zapraszam do dalszej rozmowy. W innym wypadku oszczedz klawiature swojego komputera...

lion -

A może ty najpierw przeczytaj co pisze komiksowy rasista jeż jerzy. To nie moja wina, że koleś ma ograniczony światopogląd. A moja klawiatura komputera czuje sie bardzo dobrze i dzieki za troskę drogi Visonie2001 :roll: A komiksy czytam nieprzerwanie juz od dość długiego czasu :roll:
lion

vision2001 -

Prawde powiedziawszy mam gleboko w d... to, co inni mysla o komiksie superbohaterskich i uwazam, ze w PL mamy go obecnie za malo.
Jesli ktos potrafi podac sensowna argumentacje dlaczego nie lubi np. komiksu superbohaterskiego czy tez czegokolwiek innego to ja sie ciesze, bo umozliwia mi to spojrzenie na temat z innej perspektywy (i wcale nie musze przyjac tego za swoj punkt wiedzenia). Ty lion niestety nie masz mocnych argumentow "za" komiksem superbohaterskim (a moze masz tylko nie potrafisz ich przedstawic - i tak bywa). Lubisz, bo lubisz. A niektorzy wlasnie nie lubia takieog komiksu, bo nie lubia... :roll:

:roll:

Dodatkowo:
1. bez wzgledu na przekonania, kolor skory, rodzaj sluchanej muzyki oraz preferencje seksualne szanuje innych i ich opinie,
2. nie staram sie przekonac innych do moich "racji" tak jak Ty lion.
I dlatego ciesze sie, ze odpowiedziales, bo moze wreszcie ujrze cos nowego. 8)

:roll:

I z tego co widze, to niektorzy nawet tego nie potrafia... :roll: A potem to mamy w PL moherowe berety i "LPR - super partia" a sztuczna szczeka babci i tak musi wypasc z buzi... :roll:

:roll:

eskos -

Twierdzenie, że nie lubi się jakiegoś rodzaju komiksu jest, moim zdaniem, trochę przesadzone. Podejrzewam, że nie ma takich osób, które przeczytało wszystko w danym trendzie (jest to mało prawdopodobne). w każdym gatunku są rzeczy ciekawsze i takie sobie. Wszystko zależy od gustu. Ja nie przepadam za Mangą. Dlaczego? Bo tak jest i nie widzę powodu by ten temat zgłębiać. Nie lubię ale posiadam Ghost in the shell 1 & 2 i uważam, że jest świetny. Co jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. W każdym gatunku można znaleźć coś dla siebie.

vision2001 -

I tutaj masz racje :)
Ja zarzekalem sie, ze nigdy z manga i anime nic wspolnego miec nie bede. A tu mam cala mange "Akira" oraz ww. anime i anime "Ghost in the Shell"...

Yedyny -

No prosze, mialo byc o Wydaniach Specjalnych i moim slabym texcie, a rozgorzala walka :twisted: Ktos tam wyzej napisal: "Twierdzenie, że nie lubi się jakiegoś rodzaju komiksu jest, moim zdaniem, trochę przesadzone." Co jest przesadzone? To jak z daniem, gatunkiem filmowym czy aktorem. Machalica -na ten przyklad- budzi we mnie odruch wymiotny i jesli moge - przelaczam kanal. W przedszkolu rzygalem jedzac zupe owocowa :shock: Nie cierpie Garfielda - po prostu zawsze mnie to odpychalo i nudzilo. Od mangi wole anime. Mam wolna wole wyboru. Nie mam zamiaru sie wqrzac, jesli ktos wyzwie Jackie Chana od skosnookich, wiecznie usmiechnietych karzelkow, choc jest to moj ulubiony aktor.
Pewnie nie raz pojawia sie opinie za i przeciw odnosnie rysownika czy komixu, a wyzywanie od "rasistow komixowych" to juz lekka przesada :)
Lepiej zamkne juz morde, bo i mnie sie w koncu dostanie, hehe kurde bele....

vision2001 -

Yedyny pisze: "Twierdzenie, że nie lubi się jakiegoś rodzaju komiksu jest, moim zdaniem, trochę przesadzone." Co jest przesadzone? To jak z daniem, gatunkiem filmowym czy aktorem. Machalica -na ten przyklad- budzi we mnie odruch wymiotny i jesli moge - przelaczam kanal.


O ktorym Machalicy mowisz? Ojcu czy synie? :wink:

lion -

Machalica najlepszy był w zabij mnie glino jacka bromskiego, a tak to faktycznie nie jest to najlepszy aktor (mówię oczywiście o piotrze).
dobra a teraz powiem, czemu uzyłem okreslenia komiksowy rasista.
Po 1 komiks zza wielkiej wody to nie tylko superherosi
Po2 komiks o superbohaterach to juz dawno nie są tylko infanytlne i badziewne historyjki o facetach w kalesonach
Po3 Jeżeli ktoś nie lubi danego rodzaju komiksu i w ogóle nie orientuje się w jakimś gatunku komiksowym nie powinien wygłaszać żadnych kategorycznych sądów na jego temat.
Po4 Trzeba też patrzec na komiksy z danego gatunku chociaz w jakims stopniu obiektywnie. Ja wiem, ze ktoś może nie lubić mangi, anime, komiksów superhero itp, ale mimo to człowiek oprócz własnego gustu musi tez obiektywnie spojrzeć na te dziedziny kultury i zdawać sobie sprawe, że mangi to nie tylko wielkie oczy itp, anime to nie tylko twory dragonballo podobne, a komiks superhero to nie tylko debilne nawalnki kolesi w kalesonach, proste.
trzeba zdawac sobie sprawe, ze komiksy superhero odgrywają ważną rolę w historii komiksu jako gatunku i nie należy tak całkowicie gardzić tego rodzaju komiksem
O to mi chodziło z tym komiksowym rasistą i ignorantem
lion

vision2001 -

Wreszcie przedstawiles cos konkretnego lion. Nie zgodze sie tylko z jednym:
lion pisze:Po3 Jeżeli ktoś nie lubi danego rodzaju komiksu i w ogóle nie orientuje się w jakimś gatunku komiksowym nie powinien wygłaszać żadnych kategorycznych sądów na jego temat.

Nie masz racji z wypowiedzia, ze jesli czegos nie lubie to nie powinienem przedstawiac negatywnych wypowiedzi (co do braku orientacji w danej dziedzinie to przyznam Ci racje). Wg mnie wypowiedzi "przeciw" rowniez sa potrzebne - bez nich nie bedzie progresu w zadnej dziedzinie.

6pancerny -

vision2001 pisze:(...)JezJerzy popraw mnie jesli sie myle...(...)
Dokładnie, tak miało być, nie mylisz się.

Nie twierdzę że jestem znawcą komiksu zza wielkiej wody, po prostu mając dostęp do tego co serwują nam rodzimi wydawcy, nie przepadam za nim, nie leży mi. Nie trawię amerykańskiego podejścia do filmowych adaptacji komiksów, są schematyczne, infantylne i często zwyczajnie... mało mądre. Nie będę twierdził że jest to obiektywny pogląd, nie, jestem subiektywny.

Lion, co do słowa "rasista" to mam wrażenie że używasz go nie bardzo rozumiejąc jego znaczenie :( Ja nie rzucam haseł "Polska... dla polskiego komiksu" lub "Europa... dla komiksu europejskiego", co uzasadniałoby taki epitet. Wyraziłem nadzieję:
JeżJerzy pisze:Mam również nadzieję że nie będzie to jedynie ten amerykański szajs, spod znaku super hero, ale ambitny komiks renomowanych wydawnictw europejskich.
Nie miałbym nic przeciwko temu aby w podobnym magazynie komiksowym były prezentowane ciekawe, ambitne komiksy z różnych kręgów kulturowych.

Wypada się tylko zgodzić z tym co napisał Yedyny
No prosze, mialo byc o Wydaniach Specjalnych(...)
Niniejszym deklaruję iż w ew. dalszej dyskusji wracam do tematu.

eskos -

Wracając do tematu.
Czy ktoś wie coś na temat daty wydania albumu kończącego przygody Kudłaczka i Bąbelka?
Podpytywałem Pana Tadeusza kilka miesięcy temu, ale prace nie były jeszcze ukończone. Może macie świeższe informacje.

6pancerny -

Na swojej stronie Tadeusz Baranowski pisze na ten temat
Na początek chcę się usprawiedliwić. Niestety nie wszystko daje się przewidzieć. Każdego roku jestem o rok starszy. Kłopoty ze wzrokiem, oraz tak zwane inne, nie pozwalają mi na utrzymywanie regularnego tempa rysowania. Szczególnie problemy ze wzrokiem dezorganizują mi bardzo pracę, gdyż bywają takie dni, że rysować nie mogę. Moja praca nad planszą trwa obecnie nieporównywalnie dłużej niż kiedyś. Chcąc zrekompensować moim fanom ten nieprzewidzianie długi okres oczekiwania na nowy album, postanowiłem, że CI WSZYSCY, którzy z własnej nieprzymuszonej woli, dawno temu dokonali nań przedpłat i cierpliwie czekają na rozwój wypadków - otrzymają ode mnie w ramach rekompensaty (w swoim albumie), oryginalny szkic (wraz z dedykacją) planszy w ołówku, rysowanej onegdaj do znanych i wydanych już albumów, tzn. Praktycznego Pana, Orient Mena lub też do bieżącego albumu z Bąbelkiem i Kudłaczkiem. Taką planszę otrzyma KAŻDA osoba, która takiej wpłaty dokonała do dnia 01.04.2007.
Ponieważ są to już ostatnie podrygi ostrygi i być może jest to mój przedostatni album, przywiązuję do niego dużą wagę. Do niektórych gotowych, narysowanych już plansz powracam i zdarza się, że rysuję je od początku raz jeszcze. Zdarza się również, że rezygnuję z niektórych narysowanych już plansz. Może to
Sam też czekam na nowy album, ale zgodnie z prośbą autora czekam... cierpliwie :) licząc się z tym że może być pewne przesunięcie czasowe w wydaniu.