Wywiad
Wywiad z Robertem Zarębą
Michał MłynarskiRobert Zaręba: Najważniejszą sprawą jest samo istnienie pisma świadczące o tym, że mamy szczęście żyć w czasach, w których nawet najbardziej fantastyczny pomysł można przy odrobinie samozaparcia zrealizować. I wcale nie trzeba przy tym płaszczyć się przed kimkolwiek, podlizywać, przekupywać, itd. Po prostu, jak się chce, to można to zrobić.
M.M.: Jak Pan ocenia ten okres swojej działalności na rynku wydawniczym?
R.Z.: Przychodzi mi na myśl tylko jedno słowo: stagnacja.
M.M.: Jak radzi sobie "Magazyn Fantastyczny"?
R.Z.: Jeśli chodzi o wymiar finansowy, to sytuacja jest patowa. To znaczy wpływy ze sprzedaży równoważą koszta, ale w zasadzie nic ponadto. Nie pozwala to na wprowadzenie lepszej jakości papieru, koloru, zwiększenia częstotliwości ukazywania się “MF”. To chyba największy dyskomfort.
Jeśli chodzi o wymiar artystyczny, to poczyniliśmy ogromne postępy. Napływa do nas coraz więcej dobrych opowiadań, przyzwyczailiśmy czytelników do naszego komiksu, jesteśmy dumni z naszej publicystyki, pozyskaliśmy świetnych ilustratorów. Mamy swój styl i coraz więcej czytelników to dostrzega.
M.M.: MF powstawał jako magazyn około-fantastyczny, ze sporym akcentem położonym również na komiks. Czy w związku z ukazaniem się pierwszego albumu z serii "Strefa Komiksu" zawartość pierwiastka komiksowego w piśmie pozostanie na tym samym poziomie jak obecnie?
R.Z.: Trudno powiedzieć. Natomiast na pewno zmieni się podejście do komiksu. Chcielibyśmy udostępnić nasze łamy dla młodych twórców. Chcemy im stworzyć miejsce, gdzie będą mogli pokazać się szerszemu gronu czytelników. Z najlepszymi z nich podejmiemy współpracę nad albumami do “Strefy komiksu”.
Chciałbym też uruchomić dwie, trzy serie krótkich shortów science fiction i przynajmniej jedną fantasy. Może humorystyczne, ale niekoniecznie. No i zastanawiam się nad działem recenzji komiksowych.
Z drugiej zaś strony nie będziemy tak kurczowo trzymać się komiksu i jeśli w okresie poprzedzającym ukazanie się danego numeru MF nic ciekawego do nas nie trafi, pójdzie on bez komiksu. Nic na siłę.
Żegnamy się natomiast z niemal całą publicystyką komiksową. Pozostanie tylko parę stron na prezentacje (głównie materiałów promujących Strefę). Chyba, że otrzymamy coś wyjątkowego, wtedy na pewno to opublikujemy.
M.M.: Komiksowe magazyny nie radzą sobie najlepiej na rynku. Jaki jest pana pomysł na magazyn?
R.Z.: W przypadku “Strefy komiksu” możliwe są dwa scenariusze. Pierwszy, że będzie to niskonakładowy nieregularnik (około 300-500 egz.) dystrybuowany przez Empiki i księgarnie specjalistyczne zawierający w głównej mierze komiksy ludzi skupionych wokół “MF”, “TD”, “MD”. Wtedy będziemy robić swoje nie oglądając się na nic i na nikogo. Kolejny numer będzie wychodził w chwili, gdy zwrócą się koszty poprzedniego.
Drugi scenariusz zakłada udział w przedsięwzięciu większej części “środowiska” komiksowego. Jesteśmy zainteresowani każdą formą twórczości komiksowej i nie preferujemy żadnej techniki tworzenia komiksu.
Dla swojego użytku opracowałem uproszczoną klasyfikację komiksów. Otóż komiksy dzielę na dwie kategorie; na te, które coś opowiadają i na te, które coś mówią. Oczywiście ideałem byłby komiks, który opowiadając coś ciekawego, jednocześnie mówiłby coś mądrego...
W przypadku pierwszej kategorii bardziej przekonuje mnie kreska “realistyczna”, w drugiej zaś “artystyczna”. Ale to nie jest dogmat. Zresztą, czytelnicy MF wiedzą doskonale, że nie jesteśmy wybredni w tej materii. Najważniejsze, aby komiks był o czymś. Jeśli natomiast nie opowiada fabuły, ani też nie niesie żadnych głębszych treści uniwersalnych, niech chociaż powie coś o autorze, o jego sposobie postrzegania świata, niech pokaże jego pasję, a nade wszystko niech będzie wiarygodny i autentyczny. Nie interesują mnie komiksy, których “wartość” sprowadza się do samych tylko “smaczków”, “klimacików” i innych pierdół.
Jeśli okaże się, że “Strefa komiksu” zainteresuje twórców i czytelników, i będzie sens wydawania typowego magazynu komiksowego, który zawierałby shorty komiksowe, komiksy w odcinkach, publicystykę, recenzje, itd., wtedy stopniowo zwiększymy nakład przynajmniej do trzech, czterech tysięcy egzemplarzy, rozszerzymy dystrybucję o saloniki RUCH-u i obniżymy cenę do około dziesięciu, dwunastu złotych. Tak więc wszystko jest jeszcze przed nami.
Po dwóch pełnometrażowych albumach (MROKU i Pomidorowej) wydamy jedną antologię komiksową z kilkunastoma stronami publicystyki. Jednakże, jeśli jej sprzedaż będzie niższa niż sprzedaż albumów, w przyszłości skoncentrujemy się wyłącznie na tych drugich.
Opublikowano:
Strona
1 z 3
>>
Tagi
Robert Zaręba Strefa Komiksu WywiadKomentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-