baner

Komiks

Muzyka Marie #1

Muzyka Marie #1

Autor: Usamaru Furuya
Data wydania: Marzec 2009
Seria: Muzyka Marie
Druk: czarno-biały + 6 stron kolorowych, kreda
Format: 150 x 210 mm
Stron: 282
Cena: 33,90 zł
Wydawnictwo: Hanami
ISBN: 978-83-60740-20-0
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Ziemia Pirito to niezwykła kraina, gdzie tolerancyjni ludzie darzą sąsiadów poszanowaniem i sumiennie wykonują swoją pracę. Nie inaczej jest w Jirumieście-atelier. Jego mieszkańcy to mistrzowie w wytwarzaniu urządzeń pomagających ludziom w ich codziennych zajęciach. Obywatele Jiru wierzą, że czuwa nad nimi Marie. Czuje to również Kai, chłopak obdarzony nadludzkim zmysłem słuchu. Nie tylko słyszy odległe odgłosy, lecz uderzając w skałę jest również w stanie rozpoznać, jakie minerały kryją się w jej głębi. Co więcej, słyszy muzykę Marie.

Usamaru Furuya urodził się w 1968 roku. Ukończył Tama Art University w Tokio, na kierunku malarstwo olejne. Interesował się też rzeźbą, teatrem oraz tańcem buto. Próbował swoich sił również jako reżyser. Na scenie komiksowej zadebiutował w 1994 roku, publikując w magazynie Garo powieść graficzną Palepoli. Późniejsze prace Furuya pojawiały się w wielu czasopismach komiksowych, np. Young Sunday. Jego nowele są zróżnicowane graficznie i tematycznie. Można w nich odnaleźć zarówno wyszukane, surrealistyczne kompozycje, jak i proste, komediowe formy. Furuya znany jest również z realizacji komiksów z wykorzystaniem przeróżnych materiałów (ukazywały się one w czasopiśmie kulturalnym Studio Voice). Jego znakiem rozpoznawczym jest płynne poruszanie się między stylami rysunkowymi, zabawa formą oraz głębokie nawiązania do popkultury. Usamaru często balansuje na granicy groteski i niejednokrotnie porusza w swoich pracach kontrowersyjną tematykę. Komiks "Muzyka Marie" to filozoficzna opowieść, o klasycznej narracji, osadzona w misternie utkanym, artystycznym świecie.

Recenzja

Muzyka Marie, Paweł Panic

Galerie

Muzyka Marie #1 Muzyka Marie #1 Muzyka Marie #1

Tagi

Hanami

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

BÓG ROBOT



„Muzyka Marie” to dwutomowa opowieść o dziwnym świecie i jeszcze dziwniejszych wydarzeniach, które stają się udziałem bohaterów. Najlepiej do jej lektury zasiadać właściwie bez jakiejkolwiek wiedzy o treści, akcji i tym podobnych kwestiach, bo można się bardzo pozytywnie zaskoczyć. I chociaż całość miewa drobne potknięcia, jeśli chodzi o ilustracje, pozostawia po sobie bardzo przyjemne wrażenie i pewne uczucie niedosytu.



Witajcie w Giru – mieście atelier, w którym mieszka połowa ludności niezwykłej krainy Pirito. Tu produkowane są maszyny, które potem wymienia się z mieszkańcami innych wysp na różne towary, a cała społeczność podzielona jest na rzemieślników i odkrywców. To właśnie tu na niebie unosi się Marie, dziwna gigantyczna mechaniczna istota, która zgodnie z „Pismem Pirito” została zesłana dla szczęścia i pokoju ludzkości. Kto na nią spojrzy, robi się spokojny, a troski znikają.

W takim właśnie świecie żyje Kai, chłopak, który zawsze uwielbiał patrzeć na Marie, a teraz zdaje się coraz bardziej do niej zbliżać. Co z tego wyniknie? Czym jest muzyka Marie? I co jeszcze kryje ten niezwykły świat?



Po „Muzykę Marie” sięgnąłem nie za bardzo wiedząc czego się spodziewać. Czasem tak mam, że jakiś tytuł biorę w ciemno nawet jeśli nie znam autora, bo spodobają mi się ilustracje i tak było właśnie w tym przypadku. Coś mnie pociągało w tych grafikach, nie czytałem opisu, dałem szansę i absolutnie nie żałuję.



Fabularnie opowieść jest dość prosta, ale zbudowana na tajemnicach i niedopowiedzeniach. Alternatywna rzeczywistość, a może świat przyszłości, gdzie rozwój ludzkości poszedł w nieco inną stronę, a bogactwo dziwów, niezwykłości i spektakularnych rzeczy jest codziennością. Ale bohaterowie wcale nie różnią się od nas, ich życie i relacje, choć wtłoczone w rzeczywistość gdzieś na styku science fiction i fantasy, są nam bliskie, podobnie jak wiele problemów. Ale przecież bez dobrego zaplecza obyczajowego nie obyłaby się żadna, nawet najbardziej oderwana od ziemi opowieść.



Do tego dochodzą udane ilustracje. Owszem, są tu drobne zgrzyty w designie twarzy postaci, ale całość jest udana i nastrojowa. Rysunki, przypominające nieco prace Tsutomu Niheiego, choć dość proste, znakomicie pasują do całości i świetnie oddają klimat niezwykłego świata. Bardzo sympatycznie wypadają też kolorowe ilustracje (tradycyjnie Hanami zadbało o zachowanie wszystkich kolorowych plansz), a także samo wydanie.



Kto szuka dobrej mangi z gatunku szeroko rozumianej fantastyki, powinien „Muzykę Marie” poznać. to dobra, nieoczywista opowieść na dodatek z nutą filozoficzno-religijną, która dodaje całości głębi. I ma naprawdę zapadający w pamięć nastrój.