baner

Komiks

Smerfy #39: Smerfy i śnieżyca

Smerfy #39: Smerfy i śnieżyca

Scenariusz: Alain Jost, Thierry Culliford
Rysunki: Alain Maury
Data wydania: Sierpień 2022
Seria: Smerfy
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 21,6x28,5 cm
Stron: 48
Cena: 24,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328152946
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
olejna opowieść o wesołych Smerfach, małych mieszkańcach wioski zagubionej w ogromnym lesie.
Smerfy dobrze przygotowały się do zimy – zebrały zapasy żywności i drewna na opał. Nie przewidziały tylko jednego: najstraszliwszej od lat śnieżycy! Naszym bohaterom grozi wielkie niebezpieczeństwo – ich wioska może zostać całkowicie zasypana. Co gorsza, w chwili nadejścia zawiei kilka Smerfów znalazło się poza domem. Czy uda im się znaleźć jakieś schronienie? A nawet jeśli, to jak poradzą sobie bez jedzenia? Czy ktokolwiek im pomoże?

Smerfy wymyślił belgijski scenarzysta i grafik Pierre Culliford (1928–1992) używający pseudonimu Peyo. Obecnie autorami serii są następcy Peyo, w tym jego syn Thierry.

Galerie

Smerfy #39: Smerfy i śnieżyca Smerfy #39: Smerfy i śnieżyca Smerfy #39: Smerfy i śnieżyca

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

ŚNIEŻYCA ATAKUJE



Przygrzało nam trochę to lato, z przerwami, ale jednak. Przyda się więc trochę ochłody. Choćby takiej komiksowej, wciśniętej w mroźne ramy. A z tymi Smerfami i ochłodzicie się – klimatem – i rozgrzejecie naprawdę dobrą rozrywką dla całej rodziny.



Nadchodzi zima, Smerfy jednak są na nią przygotowane. A przynajmniej tak się wydaje, bo spiżarnie pełne są zapasów, opał został zebrany i przygotowany, nic tylko czekać do wiosny, prawda? Nie do końca. Bo oto nadchodzi śnieżyca, na jaką nasze niebieskie skrzaty nie mogły być gotowe. Takiej sytuacji nie było od lat, problem jest wielki, bo cała wioska może zostać zasypana, a co gorsza, gdy śnieżyca już atakuje, okazuje się, że paru Smerfów nie wróciło! Jak mają sobie poradzić? Gdzie mają się schronić? I jak przetrwać bez jedzenia?



Pamiętam, że jako dziecko, pierwsze komiksy o Smerfach, jakie czytałem, wypożyczając je jeszcze z biblioteki, czytałem w środku lata, w upał, leżąc sobie na kocu na trawie. Pierwszy album z serii, który kupiłem lata temu, dekady temu właściwie, nie pamiętam w jaką porę do mnie trafił, ale zawsze będzie mi się kojarzył z zimą, bo najbardziej zapadło mi w pamięć zaczytywanie się nim, kiedy pewnej zimy właśnie leżałem chory w łóżku, ze śniegiem za oknem i tym ponurym, blado-szarym światłem pochmurnych, zimowych dni, które padało na strony komiksu. A ten wydany latem zimowy tom budzi sentymenty, wspomnienia. Już za to należałoby mu się z mojej strony uznaje. Ale i bez tego jest niezmiennie znakomity.



Owszem, najlepsze „Smerfy” to „Smerfy” od Peyo. Ale „najlepsze” nie znaczy „jedyne słuszne”. Zresztą są tomy kontynuatorów spuścizny autora trzymające poziom niemalże klasyki a ten zdecydowanie do takich lepszych należy. Fajny klimat, sporo uroku, fabuła jak zwykle wędrująca ścieżką pełną przygód, dydaktyzmu, ale i satyry oraz niestarzejąca się szata graficzna, która nie zmieniła się mimo zmiany twórców, bo nic w niej nie trzeba było poprawiać ani udoskonal, wszystko to daje naprawdę znakomite dzieło. Dla dzieci, w porządku, ale jak każde dobre dzieła dla dzieci, satysfakcjonująca też dorosłych. W końcu to dorośli je piszą i rysują i potrafią zrobić to tak, by zadowolić i rówieśników, i grupę docelową.



W skrócie, jest dobrze. Bardzo dobrze. Mądrze i zabawnie, klasycznie, ale z nowoczesną nutą. A przy okazji nastrojowo, klimatycznie. Warto kupić ten album, warto poznać tę kolejną przygodę Smerfów, śmiejąc się, dając wciągnąć w akcję i czegoś ucząc przy okazji. A potem wrócić do niej zimową porą, bo jest do tego wręcz stworzona.