baner

Komiks

Bajka na końcu świata #07: Ognie na niebie

Bajka na końcu świata #07: Ognie na niebie

Scenariusz: Marcin Podolec
Rysunki: Marcin Podolec
Wydanie: I
Data wydania: 26 Maj 2022
Seria: Bajka na końcu świata , Krótkie Gatki
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 185x250 mm
Stron: 64
Cena: 49,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-67360-00-5
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
7 i przedostatni tom postapokaliptycznej serii dla młodego czytelnika!

Wiktoria i Bajka wędrują, by odnaleźć rodziców. Mijają dymiące kratery, wymarłe lasy i gruzowiska, a kierunek wyznaczają im tajemnicze światła na niebie. Świat po wielkim wybuchu to zdecydowanie nie najlepsze miejsce dla dziewczynki i psa. Jeśli już jednak mamy tam dziewczynkę i psa, pozostaje nam trzymać kciuki za powodzenie ich wyprawy!

Bajka podoba mi się dlatego, bo jest śmieszna i straszna jednocześnie. Lubię, jak rodzice mi ją czytają. Chciałabym mieć takiego samego pieska.
Agatka Składanek (lat sześć i pół)

Galerie

Bajka na końcu świata #07: Ognie na niebie Bajka na końcu świata #07: Ognie na niebie Bajka na końcu świata #07: Ognie na niebie Bajka na końcu świata #07: Ognie na niebie Bajka na końcu świata #07: Ognie na niebie Bajka na końcu świata #07: Ognie na niebie

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

DOM NA KOŃCU ŚWIATA



Omawiając ostatnie nowości od Kultury Gniewu przy okazji „Incela” pisałem, że to chyba najlepszy polski komiks, jaki czytałem w tym roku. Za to „Bajka na końcu świata” to zdecydowanie najlepsza rodzima seria komiksowa dla młodych czytelników właściwie od wielu lat. I każdy tom, a najnowszy nie jest tu żadnym wyjątkiem, jedynie potwierdza jej klasę i udowadnia raz za razem z jak świetną rzeczą mamy tu do czynienia.



Wiktoria, Bajka i cała reszta ich szalonej ekipy nadal wędruje za światłem. Problem w tym, że niektórzy coraz bardziej zaczynają wątpić w sens tego wszystkiego, tym bardziej, gdy zaczyna brakować jedzenia, a na domiar złego spada śnieg. Nie mogąc znaleźć pożywienia, nie wiedząc właściwie co teraz zrobić, nas bohaterowie kontynuując swoją wędrówkę i starając się nie tracić ducha, w końcu natrafiają na dom. Ale czy będzie on dla nich ratunkiem?



„Bajka na końcu świata” to taki twór specyficzny, w którym Podolec wziął to, co dla dorosłych – koniec świata, zagłada, szukanie bliskich w ruinach cywilizacji – i z sukcesem zaszczepił na grunt dziecięcej opowieści o wyprawie, która staje się rytuałem przejścia ku swoistej dorosłości. W konsekwencji powstała naprawdę urocza i ujmująca seria, prosta, jak proste są opowieści dla najmłodszych, ale tak znakomicie wykonana, że i niejednemu dorosłemu przypadnie do gustu. Mi osobiście przypadła i to bardzo i przyznam szczerze, że niecierpliwie czekam na ostatni tom, by raz jeszcze zasiąść do serii i przeczytać ja jednym tchem. Oby jednak „Bajka” była z nami jeszcze długi czas, bo jest tego warta.



Podolec swoją opowieść snuje z godna pozazdroszczenia konsekwencją. To wszystko można było opowiedzieć na standardowych kilkudziesięciu planszach, zamknąć i zakończyć. I też by satysfakcjonowało. Ale on, jak np. Stephen King w swoim „Bastionie”, do celu się nie spieszy. Wie, że historia, która drogą stoi, o tej drodze musi opowiadać jak najdłużej, ale jednocześnie nie może tego robić w nieskończoność, a na pewno nie docierać do momentu, w którym ta podróż odbiorcy się znudzi. Oczywiście za łatwo bohaterom być nie może, zbyt szybko pójść im też nie powinno, bo mimo szalonych koncepcji zmiennokształtnych bohaterów i gadających zwierząt, Podolec stara się opowiedzieć rzecz w miarę realistyczną. Bajkową, ale prawdopodobną. Jest więc lekko, ale nie za lekko, jest kolorowo, ale nieprzesadnie i jest przyjemnie, chociaż nad wszystkim tym unosi się duch smutku i tragedii.



Mnie to kupuje i satysfakcjonuje. Świetna rzecz dla dzieci, bardzo dobra też dla starszych, tych dorosłych czytelników również. Jeśli mają w sobie coś z dziecka, a większość z nas jeszcze chyba to ma, będą zadowoleni.