baner

Komiks

Wojna światów

Wojna światów

Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Russell Dauterman
Wydanie: I
Data wydania: 1 Czerwiec 2022
Seria: Marvel Fresh
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 16,7x25,5 cm
Stron: 180
Cena: 59,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328154711
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Tylko jeden spośród Dziesięciu Światów oparł się czarnoksiężnikowi Malekithowi Przeklętemu – Midgard, królestwo superbohaterów i ludzi. Jego obrońcy zostali jednak zepchnięci do defensywy, a Thor, który jako jedyny mógłby je ocalić, utknął w krainie lodowych olbrzymów. W obliczu zagłady do walki włączają się Spider-Man, Daredevil, Punisher, Ghost Rider, Blade, Czarna Pantera, Wolverine i wielu innych obrońców Ziemi. Czy zdołają powstrzymać inwazję mrocznych elfów i położyć kres okrucieństwom szalonego maga?

Autorem tej opowieści jest Jason Aaron, zdobywca Nagrody Eisnera i innych najważniejszych komiksowych wyróżnień, znany z takich serii jak: „Skalp”, „Punisher Max” czy „Conan Barbarzyńca”. Rysunki stworzył Russell Dauterman.

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach #1–6 serii „War of the Realms” i stanowi punkt kulminacyjny wielkiej sagi o Thorze autorstwa Jasona Aarona, na którą składają się również serie: „Thor Gromowładny” i „Thor” (z linii wydawniczej Marvel Now), „Potężna Thor” (Marvel Now 2.0) oraz „Thor” (Marvel Fresh).

Galerie

Wojna światów Wojna światów Wojna światów

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

OSTATNI ŚWIAT DO PODBICIA



Po – można tak chyba uznać – czterech latach przygotowań do wojny i knowań Malekitha w końcu nadeszła chwila, kiedy wielki konflikt, jaki starano się powstrzymać, wybucha z olbrzymią mocą. Mocą, która wstrząsa nie tylko światem Thora, ale i cały uniwersum Marvela, które zostaje zaangażowane w wielkie starcie. I chociaż początek tego eventu nie jest niestety zbyt udany, wraz z kolejnymi zeszytami opowieść staje się lepsza i w ostatecznym rozrachunku satysfakcjonująco wieńczy opowieść o zmaganiach z Malekithem, chociaż trochę żal, że w nasze ręce nie wpadło bardziej rozbudowanej wydanie „Wojny światów”.



Malekith Przeklęty, wróg Asgardyczków, od dłuższego czasu toczy wojnę, podbijając kolejne ze światów. Tych światów, królestw właściwie, jest Dziesięć, teraz został mu już do zdobycia tylko jeden: Midgard, nasza Ziemia. Problem w tym, że jest tu mnóstwo obdarzonych mocami superbohaterów. Gdy zaczyna się walka o Ziemię, a Thor uwięziony jest w krainie lodowych olbrzymów, ziemscy herosi znów będą musieli zjednoczyć siły, by stawić czoła inwazji mrocznych elfów…



Kiedy trzy lata temu zacząłem czytać w oryginale „Wojnę światów”, zakończyłem po pierwszym zeszycie, rozczarowany podejściem Aarona do tematu. Początkowi zabrakło sporo, by mnie wciągnął. Niby wydarzenia były wielkie, ale podane w zachowawczy i nierobiący szczególnego wrażenia sposób, akcja była szybka, ale nie wciągała, a bohaterowie pod wodzą scenarzysty często wydawali się nie tacy, jak być powinni. Podobnych minusów było więcej, a ja odpuściłem sobie cały event. Teraz nadarzyła się okazja wrócić do niego i poznać całość i muszę powiedzieć, że jako całość właśnie wypada zdecydowanie lepiej.



To, co początkowo zawodzi, w dalszych zeszytach się rozkręca. Akcja jest wówczas konkretna, wydarzeń sporo, całość pozostaje przy tym widowiskowa i nie nudzi. Owszem, nie zaskakuje, Aaron nie zachwyca nas nowatorskimi pomysłami, ale w konsekwentny sposób doprowadza do finału swoją wielką sagę. Nie całą sagę o Thorze, a właściwie Thorach, ta trwać będzie dalej, ale i podbijaniu światów przez Malekitha, czym wieńczy pewien rozdział całości, już tak. A jest to zwieńczenie rodem z kinowych blockbusterów – wiem, że często używam tego określenia, ale o eventach Marvela trudno jest mówić inaczej – pełne gwiazd wydawnictwa, demolki i przełomowych, choćby na krótki czas, momentów.



Szata graficzna też jest udana, bo rysunki Dautermana są miłe dla oka. Owszem, najlepiej wychodzi mu to, co thorowe, bo niektórzy bohaterowie Marvela (np. Spider-Man) w jego wykonaniu wypadają słabo, niemniej jako całość ilustracje są udane. Tak samo, jak wydanie. Owszem, jak wspominałem na wstępie, wolałbym edycję bardziej kompleksową, nie mówię, że zbierającą wszystkie tie-iny, bo tych jest grubo ponad pięćdziesiąt, ale parę istotnych opowieści, jak „War of the Realms: Journey Into Mystery” czy zeszytów „Thora” jednak mi tu brakuje. Na szczęście trochę dodatków czeka na nas jeszcze w czwartym tomie „Avnegers” i nadchodzących tytułach, jak chociażby „Cyclops i Wolverine”, więc fani nie powinni być zawiedzeni.