baner

Komiks

Gwiezdny port

Gwiezdny port

Scenariusz: George R. R. Martin, Raya Golden
Rysunki: Raya Golden
Kolor: Rachel Hilley
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2022
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 160x240 mm
Stron: 272
Cena: 79,91 zł
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 9788382021363
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Brawurowa powieść graficzna autora Gry o tron z ilustracjami nominowanej do nagrody Hugo Rai Golden osadzona w fascynującej scenerii Chicago przyszłości - pełnego intryg, przygód i spiskujących obcych

Dziesięć lat temu przedstawiciele międzygwiezdnej społeczności składającej się z trzystu czternastu gatunków wylądowali na Ziemi i poprosili, byśmy stali się trzysta piętnastym członkiem ich wspólnoty. Po ciągnących się bez końca opóźnieniach Gwiezdny Port w Chicago wreszcie otwarto. Przybywają do niego obcy dyplomaci, kupcy oraz turyści. Na jego terenie podlegają oni prawom określonym przez międzygalaktyczny traktat, ale poza nim porządku pilnuje chicagowska policja.

Charlie Baker, niedawno przeniesiony do komisariatu w dzielnicy, w której znajduje się Gwiezdny Port, gorąco pragnął wykorzystać w praktyce swój entuzjazm do wszystkiego, co pozaziemskie. Nie spodziewał się jednak, że pierwszego dnia radiowóz przywiezie go do miejsca pracy zakutego w kajdanki.

Porucznik Bobbi Kelleher jest całkowicie oddana swej pracy, co często prowadzi do konfliktów z Lyhannem Nhar‑Lysem, szefem ochrony Gwiezdnego Portu i jednym z najgwałtowniejszych wojowników w całej Galaktyce.

Infiltrujący grupę nienawidzących kosmitów ekstremistów detektyw Aaron Stein nie ma nic przeciwko łączeniu pracy z przyjemnością – do chwili, gdy dowie się o planach zamachu na kontrowersyjnego emisariusza handlowego przy użyciu skradzionych z Gwiezdnego Portu blasterów.

Wszyscy oni muszą powstrzymać szaleńców, zanim wysadzą w powietrze cały Wszechświat…

Prawo i porządek w scenerii Facetów w czerni!

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

OCALIĆ WSZECHŚWIAT



Była już komiksowa „Gra o tron”, teraz nadszedł czas na komiksowy „Gwiezdny port”. Tamto dzieło było adaptacją prozy Martina, teraz Martin wchodzi w buty scenarzysty. I wychodzi mu to całkiem nieźle. Może te kosmiczne przygody do wybitnych nie należą, a całość składa się z dobrze znanych nam schematów, jako rozrywka sprawdza się całkiem nieźle.



Witajcie w Chicago przyszłości. Dziesięć lat temu zbudowano tutaj Gwiezdny Port, czyli swoiste przedstawicielstwo międzygwiezdnej społeczności. Rządzą tu inne prawa, ale chicagowska policja wciąż ma swoje do zrobienia.

I tu na scenę wkracza Charlie, policjant, który zaczyna pracę w okolicy. Jego entuzjazm do tego, co pozaziemskie jest równie wielki jak roztargnienie i talent do pakowania się w tarapaty. I to właśnie on, wraz z kilkoma innymi postaciami, wplątany zostaje w aferę, która zagraża istnieniu całemu wszechświatowi. Czy uda im się ocalić… wszystko?



„Prawo i porządek” w scenerii „Facetów w czerni” – tak o tym komiksie pisze wydawca. Ja bym bardziej powiedział, że to „Fear Agent” wrzucony do świat „Armady” z tym, że do obu tych serii „Gwiezdnemu portowi” jest trochę daleko. Podstawowa różnica jest taka, że od „Armady” rzecz jest mniej pomysłowa i nie może pochwalić się tak złożoną, ludzką i świetnie nakreśloną silną kobiecą bohaterką. „Fear Agent” zaś na pewno był lepiej od „Portu” narysowany (a „Armada” pod tym względem bije obie te serie na głowę). Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli lubicie lżejsze projekty Martina i zabawną fantastykę, znajdziecie tu coś dla siebie.



Porównywać z innymi dziełami chyba już więcej nie ma sensu, chociaż podobieństw znajdziecie tu jeszcze bardzo dużo. Abstrahując od tego fabularnie rzecz jest całkiem przyjemna. Czyta się ja szybko i lekko, efektu wow nie ma, ale nie ma też nudy. Na stronach dzieje się dużo, tempo jest dobre, ale rozpisana na 270 stron opowieść ma też spokojniejsze momenty i oferuje całkiem sporo rozrywki. Należy też docenić fakt, że swoją opowieść Martin wymyślił we wczesnych latach 90., jako scenariusz pilotażowego odcinka serialu, więc wyprzedził wspominane przeze mnie serie (chociaż nie da się wykluczyć, że adaptująca tekst Raya Golden czerpała z różnych tworów).



Trudno jednak jest docenić ten album na polu graficznym. Ilustracje Golden mają czasami swój urok, ale jedynie czasami. Lepiej wychodzą jej tła, niż postacie, bo tych design jest przesadnie cartoonowy. Chociaż komiks skierowany jest do nieco starszego czytelnika i są tu zarówno sceny przemocy, jak i pewna doza erotyki, graficznie sprawia wrażenie dzieła skierowanego stricte do najmłodszych. Proste grafiki, barwna, momentami aż za bardzo kolorystyka i unikanie przez autorkę cieni i czerni sprawia, że cierpi na tym klimat i ogólny wygląd albumu. Na szczęście nie na tyle, by odstraszyć od sięgnięcia po niego.



A jeśli jesteście fanami Martina, sięgnąć warto. To całkiem przyjemna opowieść w stylu jego wczesnych, lżejszych i prostszych prac. I jedyna okazja by poznać tę opowieść.