baner

Komiks

Kulinarne pojedynki #31

Kulinarne pojedynki #31

Scenariusz: Tsukuda Yuuto
Rysunki: Saeki Shun
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2022
Seria: Kulinarne pojedynki
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka, obwoluta
Cena: 19,99 zł
Wydawnictwo: Waneko
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

NOWY ROK



Po ostatnich ciągnących się przez dziesiątki rozdziałów iście epickich kulinarnych starciach, nadeszła pora na nieco odprężenia. Nie znaczy to jednak, że najnowszy tomik jest słabszy od poprzednich. Nic bardziej mylnego, zabawa nadal jest znakomita, smakowita i urocza, a czytelnik nieprzerwanie ma ochotę na więcej i więcej.



Stało się! Souma i jego ekipa zwyciężyli w Régiment de Cuisine, pokonując Dziesiątkę, a tym samym i Azamiego, czym pokazali, jakie powinno być prawdziwe gotowanie. Ale co dalej?

Nadchodzi czas utworzenia nowej Elitarnej Dziesiątki, a także przejścia do drugiej klasy. Akademia Tootsuki się odradza, ale… Tak, tak, to nie koniec bardziej dramatycznych wydarzeń. Tylko do czego one doprowadzą?



Jak już kiedyś pisałem, tak, jak nie trzeba kochać gotować, by lubić dobrze zjeść. Tak i nie trzeba być fanem kulinariów, by dobrze bawić się przy czytaniu „Kulinarnych pojedynków”. Ja osobiście co prawda jak najbardziej uwielbiam wgryzać się w dobre potrawy, a i ugotować coś mi się zdarzy i jeszcze nie miałem ofiar śmiertelnych. A że od dziecka jestem fanem shounenów, a seria ta to shounen, wszystko tu właściwie trafia w mój gust.



A co konkretnie? Przede wszystkim to, co od zawsze przecież pociągało mnie w shounenach: akcja, walki (choć nie na wyszukane techniki, a dania czy umiejętności kulinarne) i dużo humoru. Erotyki, czyli tego, co fani mang dla nastoletnich chłopaków sobie cenią, także tu nie brakuje – tak, jak dobry cios wyrwać może z butów, tak tu dobre jedzenie wyrywa bohaterów z ubrań i doprowadza do ekstazy. Całość ma też udany klimat i wywołuje sporo emocji. A i miłośnikom gotowania podrzuca kilka ciekawych pomysłów, w końcu w pracy nad całości pomagała znana japońska szefowa kuchni. Do tego dochodzi sporo uroku, sympatyczne postacie, a momentami nawet porcja słodyczy.



I graficznie rzecz też jest równie znakomita, co fabularnie. Ilustracje, co oczywiste posiłkowane fotografiami, wyglądają znakomicie i realistycznie, a potrawy potrafią wywołać napływ śliny do ust. Do tego mamy ładne wydanie, w końcu to danie czytelnik pochłania przede wszystkim oczami, prawda? Dlatego te tak działają. Odpowiednio proste i realistyczne zarazem, atakują nasze zmysły, działają jak przystawka, pobudzając apetyt i zachęcają by wgryźć się… w opowieść.



Wszystko to razem wzięte daje nam świetną mangę. Świetną serię i świetny tomik. Polecam.