baner

Komiks

Pinokio

Pinokio

Scenariusz: Winshluss
Rysunki: Winshluss
Kolor: Cizo
Wydanie: II
Data wydania: Listopad 2021
Tłumaczenie: Katarzyna Koła-Bielawska
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: A4
Stron: 192
Cena: 109,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-66128-86-6
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Uwspółcześniona adaptacja słynnej opowieści o Pinokiu nagrodzona za najlepszy komiks roku na festiwalu w Angoulême w 2009 roku.

Winshluss zaczął tworzyć „Pinokia” w 2003 roku i przez następne dwa lata publikował go w odcinkach w magazynie „Ferraille Illustré”. Wtedy jednak przerwał pracę nad nim, by całkowicie skoncentrować się na realizacji animowanej adaptacji słynnego „Persepolis” Marjane Satrapi. Bo to Winshluss, pod swoim prawdziwym nazwiskiem – Vincent Paronnaud – wspólnie z autorką komiksu wyreżyserował film, który został nagrodzony na festiwalu w Cannes, otrzymał Cezara i był nominowany do Oscara w kategorii Najlepszy Film Animowany. Rysownikowi udało się skończyć „Pinokia” w 2008 roku, a już kilka miesięcy później na festiwalu w Angoulême został on uznany najlepszym komiksem roku!

W swoim komiksie Winshluss opowiada na nowo niezwykłe przygody słynnej marionetki. Jego akcja w dużej mierze pokrywa się z popularną powieścią Carlo Collodiego, ale intryga została uwspółcześniona. Pinokio nie jest tu drewnianym chłopcem, ale stworzonym przez pewnego inżyniera bojowym androidem. Z kolei „gadający świerszcz” zamienia się tutaj w karalucha, pijaka i olewusa, który w głowie robota urządza sobie squat.

Winshluss po mistrzowsku rozprawia się z klasyczną opowieścią, a także z jej słynną disnejowską adaptacją. Na bazie bajki uwielbianej przez dzieci tworzy przeznaczoną dla dorosłych mroczną, ironiczną i okrutną wariację na temat „Pinokia”. Fantastycznie narysowaną, pokolorowaną i obywającą się w zasadzie bez słów.

Galerie

Pinokio Pinokio Pinokio Pinokio Pinokio Pinokio Pinokio

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

DZIWNY, ALE PORUSZAJĄCY „PINOKIO”



„Pinokio” Winshlussa powraca we wznowieniu. Jeśli spodziewacie się kolejnej adaptacji klasycznej bajki to lepiej zastanówcie się zanim sięgnięcie po ten album. to, co bowiem oferuje nam autor, jest skierowaną wyłącznie do dorosłych odbiorców ponurą reinterpretacją legendy. Intrygującą, nieoczywistą i zapadającą w pamięć.



Pinokio to bojowy android, sztuczny człowiek. Na razie wiedzie zwykłe życie swoistej pomocy domowej – w erotycznej sferze życia również – ale ma zdecydowanie większe możliwości. I to jakże zabójcze. Gdy dochodzi do wypadku z jego udziałem, zaczną się nowy epizod jego życia w świecie, w którym żyć chyba nikt by nie chciał. Co go tam czeka?



Winshluss to twórca dziwny. Niepokorny. Z mroczną wyobraźnią, w której to, co dziecięce, łączy się z tym, co dla dzieci w ogóle się nie nadaje. Jego wydany niedawno na polskim rynku album „W tajemniczym ciemnym lesie” był co prawda skierowany do młodszych odbiorców, ale i tak w tej swoistej konwersji opowieści o Czerwonym Kapturku na nowy grunt nie brakowało mroku, czasem iście narkotycznych wizji czy zdecydowanie niegrzecznego podejścia do tematu. A „Pinokio” idzie zdecydowanie dalej.



Przenoszenie klasyki dziecięcej literatury na dorosły grunt nie jest niczym nowym także w komiksie. Spójrzcie choćby na „Piotrusia Pana” Regisa Loisela czy serię „Baśnie” od DC Vertigo. Winshluss dokłada swoją cegiełkę do tej tradycji, jednocześnie robiąc to na swój sposób. Nie robi tego, jak Loisel, który postawił na brudny portret społecznych nierówności końca XIX wieku, nie celuje też w takie odświeżenie bajkowych mitów, jak robili to twórcy „Baśni”, zmieniający je w rasowe fantasy, jakby chcieli dorównać w tym Tolkienowi, a nawet przebić go złożonością. Winshluss idzie inną drogą. Jeśli miałbym do czegoś porównać jego „Pinokia”. Powiedziałbym, że to taka adaptacja klasycznej baśni, jaką adaptacją faktycznych wydarzeń był „Bośniacki płaski pies”. Co to oznacza?



Kto czytał tamten znakomity swoją drogą album, wie dokładnie, kto nie… Cóż, to właściwie trzeba odczuć na własnej skórze, żeby w pełni zrozumieć, ale spróbuję przybliżyć to i owo. Z jednej strony mamy tu pewną baśniowość, popisy wyobraźni, fantastykę, z drugiej dużo satyry, komentarza społecznego i traktującego ogólnie o ludzkiej naturze, dodajcie do tego brutalność, absurdy, mrok, erotykę… W „Pinokiu” Winshlussa jest coś z horroru, coś z bajki, coś z komedii, coś z tragedii, coś ze snu i coś z rzeczywistości, jaką obserwujemy za oknem. Przede wszystkim jednak, chociaż tekstu jest tu stosunkowo mało, jest całe mnóstwo treści, która w pewnym sensie oszołamia czytelnika, skłania do zadumy i bynajmniej nie pozostawia obojętnym.



A szata graficzna? Świetnie to wszystko oddaje. Album czasem wygląda realistycznie, czasem sprawia wrażenie, jakby plansze były wyrwane z książek dla dzieci, to znów jak jak paski gazetowe z okresu, kiedy opowieści graficzne dopiero powstawały. Czasem te ilustracje to zwyczajne szkice, czasem czarnobiała cartoonowa robota, która za chwilę przechodzi w pełno kolorowe, dominujące w tomie, dopracowane grafiki. Ogląda się to wszystko tak, jak czyta – dziwnie, jak z zachwytem. I to chyba najlepsze podsumowanie tego komiksu – a właściwie powieści graficznej. Dziwna, ale zachwycająca i przez to jakże warta poznania i polecenia.