baner

Komiks

Sandman. Tom 1: Preludia i nokturny

Sandman. Tom 1: Preludia i nokturny

Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: Mike Dringenberg, Malcolm Jones III, Sam Kieth
Wydanie: III
Data wydania: Maj 2021
Seria: Sandman
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 17 x 26 cm
Stron: 240
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328160743
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Pierwszy tom jednej z najpopularniejszych i najbardziej uznanych powieści graficznych wszech czasów. „Sandman”, wielokrotnie nagradzane arcydzieło Neila Gaimana, stworzyło nowy standard dojrzałej, literackiej fantastyki we współczesnym komiksie. Seria, zilustrowana przez najwybitniejszych artystów komiksowych, obfituje w nawiązania kulturowe i religioznawcze, a w fabule płynnie przeplatają się wątki współczesne, fikcja, dramaty historyczne i legendy. „Preludia i nokturny” rozpoczynają niezwykłą graficzną sagę, wprowadzając czytelników do mrocznego i zaczarowanego świata snów i koszmarów – domu Morfeusza, Króla Snów, i jego rodu – Nieskończonych.

Autorem scenariusza jest pisarz i scenarzysta Neil Gaiman, czternastokrotny zdobywca Nagrody Eisnera, a także laureat licznych nagród literackich, uznawany za jednego z najwybitniejszych pisarzy fantasy i science fiction. Rysunki wykonali wybitni amerykańscy ilustratorzy – Sam Keith („Arkham Asylum: Madness”, „X-Men Unlimited”), Mike Dringenberg („Doom Patrol”, „Doktor Strange”) i Malcolm Jones III („Marvel Comics Presents”).

Galerie

Sandman. Tom 1: Preludia i nokturny Sandman. Tom 1: Preludia i nokturny Sandman. Tom 1: Preludia i nokturny

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

ZAŚNIJ, WYŚNIJ O MNIE SEN



„Sandman” to jedna z najbardziej kultowych i cenionych serii w dziejach komiksu. Uznana za najlepszy tytuł linii wydawniczej dla dorosłych od DC, Vertigo (z czym się absolutnie nie zgadzam, bo „Kaznodzieja” jest o niebo lepszy), do dziś stanowi obiekt uwielbienia milionów czytelników. I nawet, jeśli rzecz jest przereklamowana, to jednak wciąż bardzo dobrego, momentami rewelacyjnego komiksu, który każdy powinien poznać. Tym bardziej, że właśnie doczekał się nowej reedycji na naszym rynku.



Okultystyczna grupa pragnie uwięzić samą Śmierć i korzystać z jej mocy. W wyniku rytuału mającego im to umożliwić chwytają jednak jej brata, Sandmana, władcę snów. Nie wiedząc za bardzo, co z tyhm faktem począć, sekciarze trzymają go przez kilkadziesiąt lat w swoistym więzieniu, a tymczasem nasz świat nęka epidemia senności. Co się jednak stanie, gdy Morfeusz wydostanie się na wolność? I co czeka na niego po tych wszystkich latach?



Oto początek jednej z najbardziej epickich serii komiksowych i zarazem jednej z najlepszych w historii. Serii, która biła rekordy popularności i zdobywania nagród. Serii, która dała początek odważnemu cyklowi komiksów dla dojrzałych czytelników, linii Vertigo. Tak przynajmniej utarło się o niej mówić. I coś w tym jest, choć nie do końca.



Scenariusz napisał tu niezły autor szeroko pojętej fantastyki, ocierającej się o klimaty grozy, Neil Gaiman. Niezły, bo jego książki, choć mające swój urok, najczęściej są po prostu jedynie przyzwoitą rozrywką bez głębi. Wyszła z tego fantastyczna (pod względem treści i jakości) opowieść osadzona w mitach i historii, zadziwiająco jak na Gaimana filozoficzna, często gorzka, a zarazem niekiedy do bólu wręcz prawdziwa. Bardzo klimatyczna przy tym, co stanowi jej największy plus, ciekawie pomyślana, ale ma zasadniczy minus: brak tu prawdziwej głębi. Gaiman bawi się motywami i legendami, ale nie skłania do myślenia tak, jak chciał to zrobić. „Kaznodzieja” czy „Hellblazer”, choć skrajnie kontrowersyjne, poruszały ważkie kwestie, nad którymi trzeba się było pochylić, zadumać, wyrobić własne zdanie, a „Preludia i nokturny” jedynie się o to ocierają. To rozrywka, utrzymana na naprawdę wysokim poziomie, ale tylko rozrywka. Choć już samo to należałoby przecież bardzo docenić.



Strona graficzna to klasyczna kreska kojarząca się ze starymi horrorami od EC Comics czy „Sagą o Potworze z Bagien”. Świetna, klimatyczna, pełna detali i rewelacyjnie dobranego w swej stonowanej prostocie koloru, stanowi największy plus całego albumu. Na szczególną uwagę zasługują jednak oniryczne, niemal wyrwane ze snów okładki McKeana, które są małymi dziełami sztuki. I właśnie patrzenie na stronę graficzną tego albumu staje się prawdziwą przyjemnością, która podnosi jego poziom, dodając grozy i siły wyrazu.



Efekt finalny, jako całości, jest bardzo, bardzo dobry. Jako rozrywka to rzecz iście rewelacyjna i porywająca klimatem, bawiąca się przy tym konwekcją i potrafiąca zaskoczyć. Jako dzieło z wyższej półki natomiast bardziej wymagających czytelników może jednak nieco rozczarować. Nie zmienia to jednak faktu, że „Sandman” to jeden z tych komiksów, które trzeba koniecznie znać. A przy okazji znać go warto, bo jak na czasy, w których powstał i jakość, jaka wówczas obowiązywała, wyznaczał nowe standardy, ocierał się o rewolucyjne podejście do tematu i po dziś dzień pozostaje wciągającą i całkiem satysfakcjonującą lekturą, o jakiej się pamięta.