baner

Komiks

Head Lopper. Rycerze Venorii

Head Lopper. Rycerze Venorii

Scenariusz: Andrew MacLean
Rysunki: Andrew MacLean
Kolor: Jordie Bellaire
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2020
Seria: Head Lopper
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 170x260 mm
Stron: 224
Cena: 55,00 zł
Wydawnictwo: Non Stop Comics
ISBN: 978-83-66460-45-4
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Norgal i głowa Agathy przybywają do pogrążonego w chaosie miasta Venoria. Leżące w obrębie murów miasta wielkie jajo zaczyna pękać. Gobliny zbierają się by powitać wykluwającego się boga śmierci. Zaprzysiężone Miecze Venorii ruszają na mury, aby chronić swoje miasto przed inwazją. Wojna jest nieuchronna. Czy wszechogarniające szaleństwo Venorii przeniknie do serc naszych bohaterów?

Galerie

Head Lopper. Rycerze Venorii Head Lopper. Rycerze Venorii Head Lopper. Rycerze Venorii

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

BÓG ŚMIERCI



„Head Lopper” to seria, która debiutowała jako niszowe dzieło wydane własnym sumptem przez Andrew MacLeana, szybko jednak przejęty został przez Image Comics i tak to się zaczęło. O jego sukcesie nie przesadziła ani odkrywczość, bo historia Norgala Dekapitatora to dość typowe fantasy w lekko skandynawskich klimatach, ani nieprzeciętne wykonanie. Co zatem? Trudno do końca orzec, ale to po prostu udana, szalona, bardzo dobrze poprowadzona opowieść, która spodoba się miłośnikom gatunku.



Syn minotaura, egzekutor, dekapitator – Norgal. Wielki wojownik i posiadacz odciętej, ale gadatliwej (i zrzędliwej!) głowy Agathy Błękitnej Wiedźmy, przybywa do Venorii. Tu bowiem ma się wykluć bóg śmierci goblinów, a te ruszają go powitać. Miasto chce się przed nimi bronić, wojna wisi w powietrzu, a szaleństwo narasta. Czym to się zakończy?



Kiedy sięga się po ten album, pierwsze co rzuca się w oczy to bardzo specyficzna szata graficzna, która – trzeba to podkreślić – nie każdego kupi. Kreska jest bardzo prosta, tak samo zresztą jak i kolorystyka, przez co seria kojarzy się m.in. z komiksami Davida B., a jeszcze bardziej z dziełami Mike’a Mignoli. Oczywiście pozostaje bardziej cartoonowa i nieskomplikowana, czasem też i nieco bardziej brudna. Ale nie martwcie się, choć widać tu pewien brak wprawy, a i na dodatek każdy miłośnik opowieści graficznych widział już wiele podobnych ilustracji i, nie ma się co oszukiwać, wiele lepiej wykonanych, „Head Lopper” zdecydowanie ma swój urok i klimat.



Co jednak najważniejsze, opowieść ta po prostu ma w sobie to tzw. „coś”. Coś bliżej nieokreślonego, co przyciąga do komiksu, a potem wciąga w historię, którą opowiada nam autor. Fabuła co prawda nie jest w ogóle nowatorska, niemniej MacLean poprowadził ją w sposób sympatyczny, lekki i o dziwo wciągający. Jest konkretna akcja, dużo walk, spora doza humoru, jeszcze więcej krwi i intryg (na nich zresztą opiera się całość), ale w tym wszystkim nie zabrakło także klimatu. Zabawa z „Head Lopperem” jest więc zadziwiająco dobra, choć nic tak naprawdę, jak sami widzicie, tego nie zapowiadało. Ale na takie „rozczarowanie” nikt nie będzie narzekał.



Wszystko to wieńczy dobre wydanie. Tradycyjnie mamy papier kredowy, dobrą jakość druku, dodatki, świetny przekład i konkretną liczbę stron za przystępną cenę. Miłośnicy komiksów fantasy będą więc zadowoleni. Nawet bardzo.