baner

Komiks

Myszart #01

Myszart #01

Scenariusz: Thierry Joor
Rysunki: Gradimir Smudja
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2020
Seria: Myszart
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 21,6x28,5 cm
Stron: 48
Cena: 34,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328198043
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Zabawna opowieść dla dzieci o myszce, która jest genialnym muzykiem! Myszart mieszka w fortepianie wilka Salieriego, nadwornego kompozytora cesarza Austrii. Pewnego ranka Myszart widzi, że wilk i jego służący kot wyszli z domu. Postanawia więc poharcować, skacząc po klawiszach fortepianu, aby odtworzyć muzykę, która od dawna rozbrzmiewa mu w głowie... Przypadek sprawia, że utwór słyszą cesarz i cesarzowa, a myśląc, iż wykonywał go Salieri, rozkazują kompozytorowi zagrać tę melodię na urodzinach władczyni. Wilk, chcąc zachować swoją posadę na dworze, musi schwytać mysz i zmusić ją do występu podczas balu... ale występu potajemnego, aby Ich Wysokości nie domyśliły się oszustwa!

Scenariusz historii o Myszarcie napisał Thierry Joor, belgijski redaktor i wydawca, który po latach pracy w branży komiksowej zdecydował się samemu tworzyć opowieści obrazkowe. Rysunkami zajął się urodzony w byłej Jugosławii (a mieszkający we Włoszech) malarz i karykaturzysta Gradimir Smudja, który zdobył uznanie komiksem o Van Goghu.

Galerie

Myszart #01 Myszart #01 Myszart #01

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

MOZART MALUTKI



Gadający gryzoń chcący coś w życiu osiągnąć? Czyżby „Stewart Malutki”? A może „Ratatuj”? Nic bardziej mylnego, poznajcie Myszarta, bohatera który przypadnie Wam do gustu, jeśli podobały się Wam wspomniane właśnie tytuły. A jeśli nie? Cóż, jeśli lubicie dobre familijne opowieści, seria ta z pewnością Was nie zawiedzie.



Witajcie na dworze cesarza Austrii. To tu właśnie mieszka Myszart. A dokładniej zamieszkuje fortepian wilka, który służy – wilk, nie fortepian – jako nadworny kompozytor. Jak się domyślacie, także nasza mysz chciałaby pokazać co potrafi na muzycznym gruncie, kiedy więc Myszart zostaje pewnego dnia sam, postanawia skorzystać z nadarzającej się okazji i… Skacząc po klawiszach zaczyna grać melodię, którą ma w głowie i wtedy właśnie muzyka trafia do uszu cesarza i cesarzowej i pojawia się problem. Władca będąc pewnym, że to wilk, chce by odtworzył ją na urodzinach małżonki, a ten, świadom kto w rzeczywistości grał, musi odnaleźć Myszarta i poprosić go by wykonał potajemny koncert. Czy to mu się uda? I czy prawda ostatecznie wyjdzie na jaw? A jeśli tak, co z tego wszystkiego wyniknie dla nich obu?



Trudno znaleźć dziecko, które w mniejszym bądź większym stopniu nie wychowałoby się na bajka o antropomorficznych zwierzętach. W moim przypadku, obok klasyki baśni i animacji Disney, były to m.in. komiksy o Kaczorze Donaldzie i Myszce Miki czy takie filmy, jak wspomniany na wstępie „Stuart Malutki” czy „Babe: Świnka z klasą”. Czy darzę je szczególnym sentymentem? Jeśli mam być szczery, nie bardzo, jednak ogólnie należę do sentymentalnych osób i jeśli coś ożywia we mnie dawne emocje, cenię to. A „Myszart” to właśnie spowodował. I okazał się naprawdę sympatyczną opowieścią. A przecież całość mogła się nie udać.



Thierry Joor, scenarzysta tego komiksu, to belgijski redaktor i wydawca opowieści obrazkowych właśnie, który pewnego dnia postanowił samemu zająć się ich tworzeniem. Tak powstał ten właśnie album, dzieło noszące znamiona pewnego braku wprawy, ale naprawdę niewielkie. „Myszart”, choć daleki od bycia odkrywczym komiksem, doskonale wpasowuje się w schemat opowieści, jakie reprezentuje. Ma swój urok, ma wymiar dydaktyczny, bywa zabawny, ma też pewną nutę dramatyzmu. I chociaż nie przepadam za historyczno-kostiumowymi realiami (chyba, że są to filmy pokroju „Amerykańskiej opowieści”, swoją drogą też o gryzoniach), całość mnie ujęła.



Najbardziej jednak i tak znakomitą szatą graficzną malarza i karykaturzysty Gradimira Smudji, autora m.in. pięknie ilustrowanego komiksu o Van Goghu. Jego prace są iście rewelacyjne i budują doskonały klimat całości a ogląda się je z wielką przyjemnością. I choćby dla nich tylko warto po „Myszarta” sięgnąć.