baner

Komiks

Lucky Luke. Sędzia

Lucky Luke. Sędzia

Scenariusz: Rene Goscinny
Rysunki: Morris
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2019
Seria: Lucky Luke
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 21,6x28,5 cm
Stron: 48
Cena: 24,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328141346
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Bohaterem albumu jest najbardziej niewiarygodny sędzia, jaki kiedykolwiek żył w Ameryce. W Teksasie, w zwykłym baraku, będącym zarazem barem i sądem, pod koniec XIX wieku sędzia Roy Bean sprzedawał swoje piwo i egzekwował prawo za pomocą starego Kodeksu Cywilnego, którego nigdy nie używał, i kolta, którego używał często. Traf chciał, że w tej okolicy pojawił się Lucky Luke, który od razu stał się podejrzanym i w krótkim czasie sędzia wytoczył mu proces... Czy Samotnemu Kowbojowi uda się dowieść swojej niewinności, czy zostanie niesprawiedliwie skazany i powieszony? Seria Lucky Luke została stworzona przez dwie legendy frankofońskiego rynku komiksowego: pisarza René Goscinnego (1926–1977) oraz rysownika Morrisa (własc. Maurice de Bevere, 1923–2001). Po śmierci Goscinnego scenariusze kolejnych odcinków cyklu były tworzone przez kontynuatorów takich jak zespół autorski ukrywający się pod pseudonimem Claude Guylouis (grupa ta składała się z trzech pisarzy, scenarzystów i redaktorów: Claude’a Klotza, Jeana-Louisa Roberta i Guya Vidala).

Galerie

Lucky Luke. Sędzia Lucky Luke. Sędzia Lucky Luke. Sędzia

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

OSKARŻONY LUCKY LUKE



Dwa miesiące minęły odkąd ukazały się poprzednie dwa albumy o przygodach najszybszego kowboja na świecie i zgodnie z harmonogramem na naszym rynku pojawiły się właśnie dwa kolejne. Jak to było dotychczas najczęściej, tak i tym razem jeden z nich to klasyczna historia, drugi zaś zabiera nas w absolutnie współczesne już rejony cyklu. Ja w tym momencie przyjrzę się pierwszemu, kolejnej świetnej opowieści zaserwowanej nam przez legendarnego René Goscinnego, który jak nikt potrafił śmieszyć i serwować nam dowcipy na naprawdę świetnym poziomie.



Zawsze to Lukcy Luke strzegł prawa, łapał bandytów i nawet jeśli z jakichś przyczyn pozornie im pomagał, robił to dla dobra sprawy i po to, by ich pokonać. Teraz jednak to on będzie miała kłopoty z prawem. Gdy trafia do Teksasu, nie wie jeszcze co go tam czeka, ani nie ma też pojęcia w jakie problemy się wpakuje. A wszystko przez sędziego Roya Beana, który nie wydaje się najlepszym kandydatem do tej roli, ale cóż… pełni ją, a stróża prawa trzeba słuchać. Bean niezbyt często korzysta z kodeksu, woli kolta. Jednocześnie jego sąd to nic innego, jak barak, gdzie serwuje się piwo. Jak w takim miejscu można oczekiwać sprawiedliwości? Właśnie. A Lucky Luke, uznany za podejrzanego, będzie musiał bronić swojej niewinności. Jeśli mu się nie uda, cóż, stryczek już czeka, a miejscowy grabarz na pewno nie będzie zawiedziony!



Świetny to komiks – tyle wystarczyłoby o nim powiedzieć. Bo kto zna scenariusze Goscinnego, wie że autor ten właściwie nigdy nie zawodzi. Owszem, zdarzało mu się pisać słabsze fabuły, także w serii „Lucky Luke” – były momenty, które mnie nie przekonały, jak chociażby wtedy, gdy bohater pomagał Daltonom, jakby naprawdę nie mógł się od nich uwolnić – ale nawet wtedy były one udane i satysfakcjonujące. Bawiły przy tym, miały swój urok i nigdy nie schodziły poniżej pewnego poziomu. Jeśli chodzi o „Sędziego” to takich wpadek tu nie ma. Są za to liczne wypadki, przypadki i perypetie, bo to w końcu komedia, w której niekorzystne koleje losu są źródłem humoru. Aż dziw, że całość mocno oparta jest na faktach!



Ale na tym nie koniec. Humor sytuacji to jedno, nie brak tu jednak także żartów słownych i obrazkowych. Rodzaj dowcipów też jest zresztą różnorodny, prezentując nam przekrój od zwykłego slapsticku, po inteligentną satyrę. A wszystko to wplecione w przygodową opowieść, która wciąga, intryguje i dostarcza dobrej zabawy nawet tym, za westernami – łagodnie rzecz ujmując – nie przepadającymi. Bo siłą opowieści Goscinnego, jak i wszystkich dobrych europejskich komiksów humorystycznych zawsze była uniwersalność.



I tak oto w ręce miłośników dobrych, zabawnych, familijnych opowieści graficznych trafia kolejny album, który koniecznie powinni poznać. Świetnie napisany, znakomicie zilustrowany, dostarcza rozrywki, która nigdy się nie nudzi. Ja ze swej strony polecam tak jego, jak i cały cykl.