baner

Komiks

Ołtsajders #04: Cztery pory roku

Ołtsajders #04: Cztery pory roku

Scenariusz: Paweł Gierczak
Rysunki: Paweł Gierczak, Jarosław Zieliński, Anna Helena Szymborska, Misior Cudak
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2018
Seria: Ołtsajders
Druk: czarno-biały/kolor
Oprawa: miękka
Format: 240x160 mm (B5)
Stron: 104
Cena: 24,90 zł
Wydawnictwo: Kameleon
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Tym razem Paweł zabierze nas w podróż, nie tak znowu sentymentalną, do wczesnych lat osiemdziesiątych oraz nieco późniejszych, kiedy walił się stary system, a na na horyzoncie zdarzeń pojawiał nowy.

Podobnie jak w poprzednich częściach autobiografii, tak i tu, pojawią się dłuższe teksty Pawła, a jako, że bardzo przypadły one do gustu czytelnikom, tym razem będzie ich nieco więcej.

Ponadto na fanów twórczości radomskiego twórcy czeka niespodzianka w postaci fanartów artystów z nim zaprzyjaźnionych.

[opis wydawcy]

Galerie

Ołtsajders #04: Cztery pory roku Ołtsajders #04: Cztery pory roku Ołtsajders #04: Cztery pory roku

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

OŁTSAJDER W PODSTAWÓWCE



Jeżeli czytaliście moją recenzję poprzedniego tomu "Ołtsajders" wiecie doskonale, że mi się nie podobał. Pewnie po ten bym nie sięgnął, gdyby nie wpadł w moje ręce przypadkiem. Ale trafił, a ja nie żałuję, że tak się stało, bo okazał się zaskakująco niezły. Nie wybitny, ale na tyle udany bym przeczytał go z pewną przyjemnością i ochotą by seria wyglądała właśnie w ten sposób.



Końcówka lat 80. XX wieku. Gierek chodzi do podstawówki, a że daleko mu do ideału grzeczności, ciągle pakuje się w jakieś tarapaty. W głowie, jak to w tym wieku, za wiele nie ma. Głupie żarty, ostrą muzykę, bunt… Świat komentuje ubogo, wulgaryzmami, choć komentować ma co, bo Komuna może i oficjalnie dobiega wreszcie końca, ale ludzka mentalność i otoczenie wcale tak łatwo nie ulegają zmianie, jak ustrój…



Co nie podobało mi się w poprzednim tomie "Ołtsajders"? Przede wszystkim samczy charakter całości. Idiotyczne przechwałki o "sile" i zachowaniach, jakimi mógłby się chwalić jedynie ktoś o mentalności dresa, któremu używki już dawno rozpuściły mózg. Cieszenie się z wulgarności, brutalności i własnej głupoty nie jest czymś, czemu bym hołdował, więc "Jeźdźcy Walhalli" okazali się dla mnie dużym rozczarowaniem. Tym bardziej, że Gierek rysować potrafi i miewał dobre momenty (choćby odwołania do klasyki polskiego komiksu).



Co się zatem zmieniło tym razem? Historia (historie) opisana w „Czterech porach roku” to autobiograficzna opowieść o młodzieńczych latach autor. Wciąż samcza, wciąż wulgarna, że aż chamska, ale mniej idiotyczna niż poprzednia. Bynajmniej nie dlatego, że bohater zmądrzał, ale ponieważ takie zachowanie i myślenie pasuje do niedojrzałego nastolatka - u dorosłego było po prostu śmieszne i żenujące. Poza tym jest tu kilka scen ciekawie portretujących czasy PRL-u, parę elementów składających hołd starym polskim komiksom - a przynajmniej starym z obecnego punktu widzenia, bo pochodzącym z tamtego właśnie okresu - i udana szata graficzna.



Gierek może i czasem zbytnio upraszcza wiele rzeczy, a inne sobie ułatwia, czasem zdarzają mu się też pewne błędy, ale jego ilustracje coś w sobie mają. Są brudne, proste i udane. Klimatyczne. Nie są wybitne, ale wpadają w oko a co najważniejsze dobrze pasują do treści. Ta zaś pod pewnymi względami przypomina mi "Osiedle Swoboda". Jego poziomu co prawda nie osiąga, ale zważywszy na wspomniany już poprzedni tom i tak jest dobrze.