baner

Komiks

Zguba zębiełków

Zguba zębiełków

Scenariusz: Tomasz Samojlik
Rysunki: Tomasz Samojlik
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2018
Seria: Przygody Dobrzyka, Krótkie Gatki
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 165x235 mm
Stron: 120
Cena: 39,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-64858-89-5
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Bycie ryjówką to nic łatwego. Wszędzie czyhają zagrożenia: a to zaczyna się spełniać starożytna przepowiednia o zagładzie, a to norki amerykańskie dokonują inwazji na spokojną Dolinę Ryjówek. Innym razem pożar zagraża życiu wszystkich mieszkańców lasu, a potem nadchodzi zima, śmiertelnie groźna pora roku dla owadożernych i wiecznie głodnych ssaków.

Na domiar złego wybrańcem mającym ocalić wszystkich okazuje się fajtłapowaty Dobrzyk, najgorszy kandydat na bohatera. Razem z wierną drużyną śmiałków musi wyruszyć na epicką wyprawę, by dokonać epickich czynów...


[opis wydawcy]

Galerie

Zguba zębiełków Zguba zębiełków Zguba zębiełków Zguba zębiełków Zguba zębiełków Zguba zębiełków

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

ZIMA, MORDERCZA MGŁA I ZŁE PRZECZUCIA



Pierwsze tomy Sagi o Ryjówkach trafiły w moje ręce dość przypadkowo i doskonale pamiętam, z jaką obawą podchodziłem do tego dzieła. Teraz jestem już po lekturze niemal wszystkich dotychczas wydanych części, kilku innych komiksach Samojlika i nawet paru jego książkach i wciąż mam ochotę na więcej. A przecież to takie proste, przeznaczone dla dzieci historie, które mają uczyć poprzez zabawę. Czyż nie jestem na nie za stary? A jednak nawet mi (a takich czytelników jest więcej) podobają się przygody Dobrzyka – ten ich urok i klimat – i chętnie je czytam, nawet jeśli z takim komiksem w dłoni dziwnie wyglądam.



Dobrzyk jest ryjówką, ale daleko mu do bycia zwyczajnym przedstawicielem swojego gatunku. Jest bowiem Ryjówką Przeznaczenia, niemniej pełnienie tej „funkcji” wybrańca nieszczególnie go cieszy. Nie dość bowiem, że nie czuje się nikim niezwykłym (a wręcz ma pewność, że nie dorasta innym do pięt), to jeszcze ciągle pakuje się w kolejne kłopoty, których ma już szczerze dość. Przetrwał zagładę, przeżył inwazję norek amerykańskich, a także pożar lasu – i teraz też nie może odpocząć. Trwa jesień, ale zima zbliża się już wielkimi krokami. Nawet ludzie zaczynają się do niej przygotowywać, zbierając opał. Zwierzęta otłuszczają się z tej okazji, szykują do hibernacji… To norma, gorzej, że Fiodor opowiada o morderczej mgle, która pojawia się właśnie zimą. Jak się można spodziewać, Dobrzyk będzie musiał odkryć jej tajemnicę i stawić czoło zagrożeniu…

Tymczasem Koriono, księżniczka zębiałków, ma złe przeczucia. Decyduje się wrócić do swojego „ludu” i zobaczyć, co się dzieje. Pytanie jednak: co z tego wszystkiego wyniknie i jakie przygody czekają na bohaterów w trakcie tej zimy?



Jak pisałem we wstępie, siłą Sagi o Ryjówkach – a śmiało można to rozciągnąć – także na inne komiksy Samojlika, są urok i klimat. Owszem, jego historie są dziełami przeznaczonymi stricte dla dzieci, nie brak w nich więc pewnej dozy infantylności, są też proste – także w warstwie graficznej – i kolorowe najbardziej, jak to tylko możliwe. Jednak przecież każdy z nas kiedyś był dzieckiem, czytał podobne rzeczy mając lat kilka… a komiksy Samojlika jak niewiele współczesnych potrafią obudzić sentymenty i zapukać do drzwi, za jakimi zamknęliśmy nasze wewnętrzne dziecko.



Poza tym to po prostu dobrze opowiedziane historie, które pewnych rzeczy nauczyć potrafią także i dorosłych czytelników. Autor sięga bowiem po ciekawostki, jakie zaskoczą i zafascynują niejednego, ukazując nam, jak fascynującym miejscem mogą być nasze polskie lasy. Nie myślimy tak o nich, ale on udowadnia nam, jak bardzo się w tej kwestii mylimy.



Do tego podlewa to wszystko szybką akcją, dużą ilością przygód przeżywanych w towarzystwie sympatycznych bohaterów i humor. Ta akcja zresztą zawsze pełna jest ciekawych pytań i całkiem sporej dozy tajemniczości (w tym tomie co prawda zagadki są dość przewidywalne, ale zapewne nie dla dzieci, a i nawet mimo tego wciąż są ciekawe i czekamy na ich rozwiązanie), a całość jest bardzo udana.



Wspomniana wcześniej szata graficzna jest ascetyczna, ale ma swój niezaprzeczalny urok. Uproszczona niemal do maksimum, mocno cartoonowa i bardzo, bardzo kolorowa, od razu rzuca się w oczy. Dziecięcą uwagę przykuje pewnie od razu, starszych na pierwszy rzut oka nie zachwyci – tak było w końcu ze mą – ale i oni pewnie szybko ją docenią. Ja lubię ten styl, ten klimat. Podoba mi się, jak to wszystko nie trzyma się żadnych zasad rysunku. Po prostu jest – i okazuje się, że do tych opowieści jest takie, jakie być powinno.