baner

Komiks

Lanfeust w kosmosie. Tom 1

Lanfeust w kosmosie. Tom 1

Scenariusz: Christophe Arleston
Rysunki: Didier Tarquin
Wydanie: I zbiorcze
Data wydania: Czerwiec 2018
Seria: Lanfeust w kosmosie
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 21,6x28,5 cm
Stron: 200
Cena: 99,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328135109
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Pierwszy tom zbiorczego wydania kolejnej serii o słynnym bohaterze komiksowej fantasy – Lanfeuście! Lanfeust z niezdarnego pomocnika kowala stał się najpotężniejszym człowiekiem w świecie Troy i od tej pory dysponuje nieograniczoną mocą. Razem z trollem Hebiusem dostają szansę przeżycia czegoś, o czym nawet nie śnili. Na pokładzie statku kosmicznego z odległej planety przybywa agentka i proponuje im zwiedzenie całego wszechświata. Bohaterowie wyruszają w poszukiwaniu niezwykłej przygody, a wraz z nimi – C’ixi, narzeczona Lanfeusta, i… niebezpieczny Thanos. Opuszczają Troy i odkrywają, że w odległych światach przeznaczony jest im los herosów mogących decydować o przyszłości całej galaktyki.

Na swojej drodze spotykają straszliwe bestie z odległych zakątków kosmosu, ale także istoty szlachetne, choć niezbyt urodziwe. Lanfeust pozna również pewną tajemnicę sprzed tysiącleci…

W pierwszym albumie zbiorczym Lanfeusta w Kosmosie znalazły się 4 tomy: Ich... Czworo, Wieże Meirrionu, Piaski Abraxaru i Wysysacze Światów. Wszystkie serie rozgrywające się w świecie Troy (m.in. Trolle z Troy, Zdobywcy Troy) wymyślił słynny francuski scenarzysta Christophe Arleston. Autorem rysunków do Lanfeusta z Troy jest Didier Tarquin, twórca ilustracji także do innych opowieści o tym samym bohaterze: Lanfeust z Troy i Odyseja Lanfeusta.

[opis wydawcy]

Galerie

Lanfeust w kosmosie. Tom 1 Lanfeust w kosmosie. Tom 1 Lanfeust w kosmosie. Tom 1

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

KOSMICZNE FANTASY



Jako człowiek, który nigdy nie pałał wielką miłością do fantasy, pewnie niezbyt nadaję się do omawiania pozycji z tego gatunku. Ale z drugiej strony czytam całkiem sporo komiksów go reprezentujących, bawiąc się przy tym naprawdę dobrze, a seria "Lanfeust z Troy" należy do czołówki moich ulubionych tego typu. Co prawda całość to bardziej science fantasy, czasem ocierająca się także retrofuturystykę, jak w tym właśnie tomie, ale wszystko to to tylko nomenklatura. Liczy się jedno, że dzieło duetu Arleston / Tarquin to kawał dobrego komiksu rozrywkowego w dobrym tego słowa znaczeniu.



Kosmos pełen jest gwiezdnych zdobywców, który nie brak energii i odwagi, ale wyobraźni już tak. Nie chce im się nawet nazywać odkrytych światów, ot nadadzą im jakiś numerek i z głowy, a w przestrzeni często zostawiają masę urządzeń emitujących sygnały. Od tego zaczyna się właśnie niezwykła przygoda, bo na planecie Meirrion agentka Glace dowiaduje się o nowym sygnale z kosmosu – a dokładniej z planety Troy. Wyrusza więc w podróż…

Tymczasem na Troy Lanfeust się nudzi. Brak zagrożeń, brak przygód… Czas zabija pomaganiem potrzebującym, aż nagle dowiaduje się o pewnym smoku. Jak się okazuje to wcale nie smok tylko statek kosmiczny. Spotkanie z agentką Glace zmieni wszystko i rzuci naszego bohatera oraz jego towarzyszy w podróż, jakiej nigdy by się nie spodziewali…



"Lanfeust z Troy" to seria, której daleko do powagi czy grzeczności. Od początku przygody kowala, który zyskał niesamowite moce oferowały dużo niewybrednego humoru, całkiem sporą dawkę erotyki i równie dużą, jeśli nie większą porcję krwawych scen. Jak na fantasy przystało jest tu magia, wielkie bitwy, dziwne stwory z mitów i legend, jest bohater wybraniec, piękna niewiasta, która zdobyła jego serce... Dowcipy pomagają nie tylko rozładować atmosferę, ale też i wprowadzają powiew świeżości, którego brak mi w innych tego typu komiksach. Oczywiście całość nie porzuca zupełnie powagi, oferując przy tym dużo akcji, przygód i epickich scen.



Najnowszy zbiorczy tom, czwarty już z kolei, w bezpośredniej kontynuacji serii zabiera nas w kosmos. Bohaterowie wyrwani ze świata fantasy trafiają w sam środek konkretnego science fiction. Jako jednak, że są przyzwyczajeni do wszelkich niezwykłości (bo co za różnica czy to magia, czy przestrzeń kosmiczna, prawda?) i tu radzą sobie znakomicie, a w całości nie czuć dysonansu. Wręcz przeciwnie, takie podejście pasuje do "Lanfeusta", o czym sami przekonacie się sięgając po ten tom.



A warto to zrobić. "Lanfeust w kosmosie" to dobrze napisana, znakomicie zilustrowana (kreska jest i realistyczna, i cartoonowa, pełna lekkości i uroku) i świetnie wydana opowieść. Tak, jak poprzednie tomy, tak i ten czyta się po prostu znakomicie i ma ochotę na więcej. Dobrze, że Egmont po latach zdecydował się nie tylko wznowić stare, ale także i wydać niepublikowane wcześniej tomy. Może będzie nam dane przeczytać wszystkie cykle z "Troy"? Oby.