baner

Komiks

Przygody TinTina #01: W kraju Sowietów

Przygody TinTina #01: W kraju Sowietów

Scenariusz: Herge
Rysunki: Herge
Wydanie: II
Data wydania: Marzec 2017
Seria: Przygody TinTina
Tytuł oryginału: Tintin au pays des Soviets
Rok wydania oryginału: 1930
Wydawca oryginału: Casterman
Tłumaczenie: Daniel Wyszogrodzki
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: A4
Stron: 144
Cena: 34,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328119345
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Tintin, młody reporter brukselskiej gazety i zarazem detektyw amator, wyrusza do Związku Radzieckiego, by na podstawie własnych obserwacji napisać reportaż o życiu ludzi w pierwszym na świecie państwie komunistycznym. Jak się szybko okazuje, przybysz z Zachodu nie jest mile widziany, toteż bohater, zanim wypełni swoje dziennikarskie zadanie, musi przede wszystkim przeżyć... Tintin w kraju Sowietów to pierwszy album z Tintinem stworzony przez belgijskiego artystę Georgesa Prospera Remiego, znanego na całym świecie pod pseudonimem Hergé. Komiks jest swego rodzaju wprawką – próbą stworzenia bohatera i sprawdzeniem jego potencjału. Jeśli chodzi o warstwę graficzną, czarno-biały zeszyt jest szkicownikiem, w którym możemy zaobserwować proces kształtowania się postaci Tintina. [opis wydawcy]

Recenzja

Brzydkie kaczątko, Tomasz Kleszcz

Galerie

Przygody TinTina #01: W kraju Sowietów Przygody TinTina #01: W kraju Sowietów Przygody TinTina #01: W kraju Sowietów

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

TINTIN I PROPAGANDA



Przygody Tintina, jedna z najciekawszych i najlepszych europejskich serii komiksowych łączących w sobie sensację, przygodę i humor, zaczęły ukazywać się w roku 1929 na łamach „Le Petit Vingtième" – dziecięcego dodatku do pisma „Le Vingtième Siècle”. Kolejne odcinki publikowano co tydzień przez niemalże półtora roku, aż w końcu zebrane zostały w formie albumu. „Przygody Tintina, reportera ‘Le Petit Vingtième’ w kraju Sowietów”, bo tak brzmiał jego tytuł, w Polsce ukazały się dopiero w roku 2011, jak to jednak mówią, lepiej późno niż wcale. Szczególnie że to kawał dobrego komiksu, zupełnie innego, niż pozostałe tomy serii, ale zdecydowanie wartego poznania.



Tintin, reporter „Le Petit Vingtième", wraz ze swoim psem Milusiem, wyrusza w służbową podróż do kraju Sowietów. Jego kłopoty zaczynają się już w podróży, kiedy tylko jadący tym samym pociągiem Rosjanin dochodzi do wniosku, że dziennikarz nie może dotrzeć do celu. Jeszcze by opowiedział co dzieje się w Rosji! Żeby do tego nie dopuścić, podkłada bombę i ucieka. Tintin przeżywa eksplozję, ale przesiadka w Berlinie kończy się dla niego aresztowaniem za „dokonane” zniszczenia. Jednakże dzielny reporter ucieka z więzienia i w wyniku kolejnych zbiegów okoliczności wreszcie dociera do kraju Sowietów. Koniec? Nie, to dopiero początek. Służby chętnie widziałyby go martwego śmiercią poniesioną w „nieszczęśliwym wypadku”, a on wraz ze swoim wiernym psiakiem stara się unikać kolejnych zamachów i niebezpieczeństw…



Ten pierwszy tom przygód Tintina to nie lada zaskoczenie. Jeśli znacie inne części serii wiecie czym się one charakteryzują: typowo europejska długość albumu, czysta kreska, dopracowane detale i tła, przyjemne barwy… Tymczasem „W kraju Sowietów” zaskakuje już grubością, liczy sobie bowiem 144 strony, ponad dwa razy więcej, niż standardowo. Do tego rysunki w nim są uproszczone, pozbawione tła i detali, czarnobiałe – typowe można by rzec dla przedwojennego komiksu. Fabuła także okazuje się być nieco inna, poważniejsza, bardziej zaangażowana, choć mniej przy tym złożona, i nie brak jej propagandowego wydźwięku. Cóż się jednak dziwić, „Le Vingtième Siècle” było gazetą, która wyrażała popularne w swoich czasach poglądy chrześcijańskie, patriotyczne, choć profaszystowskie i antykomunistyczne. W „Tintinie” wyraźne są te ostatnie, wprawdzie Hergé, zafascynowany rdzennymi Amerykanami chciał zrobić komiks o podróży bohatera do Stanów (co ostatecznie udało mu się osiągnąć wraz z trzecim tomem tej serii), jednak redaktor pisma chciał by Tintin trafił do Związku Radzieckiego i miał wydźwięk antymarksistowski i antykomunistyczny. Autor zabierając się do pracy nad historią nie miał czasu ani odwiedzić Rosji, ani nawet zebrać materiałów. Jego źródłem informacji był pamflet „Moscou sans voiles” Josepha Douilleta, więc w historii nie zabrakło błędów, a nazwiska bohaterów zamiast z rosyjska, brzmią bardzo polsko. To wszystko jednak i tak nie miało większego znaczenia. Hergé stał się jednym z pionierów w swojej dziedzinie i zapoczątkował serię, która ukazywała się przez 57 lat i nie przestała bawić także kolejnych pokoleń.



„Tintin w kraju Sowietów” to nie tylko fascynujące świadectwo sowich czasów, ale także po prostu bardzo dobry komiks, ukazujący jak to medium wyglądało na samym początku. Bo choć opowieści graficzne korzeniami sięgają osiemnastowiecznych karykatur, swoją formę przybrały dopiero na początku następnego stulecia, a rozwinęły wiek później. Cofnięcie się do tego okresu stanowi bardzo ciekawe doświadczenie, ale abstrahując od tego pierwszy album opus magnum Hergé’a sprawdza się też bardzo dobrze po prostu jako komiks przygodowy. Na jego stronach dzieje się dużo i szybko, bardziej są to luźne epizody, niż typowa fabuła z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem, nie mniej ustrzegła się przy tym niespójności. Podobnie rzecz ma się z rysunkami, które choć uproszczone, pozostają przejrzyste i wyraźne.



Jako całość, „W kraju Sowietów” to komiks udany i ważny. Stanowiący zalążek tego, czym potem stały się przygody Tintina i oferujący dużo dobrej zabawy. Poznać go nie tylko warto, ale wręcz wypada, jeśli ceni się komiksy i chce bliżej przyjrzeć ich początkom. Polecam zatem gorąco Waszej uwadze.