dd1

Cześć, Michael! 18 nowych historii ---- :: Sprawdź komentowany komiks.

:: Sprawdź komentowany komiks. ---- :: Sprawdź komentowany komiks.

dd

Tutaj możesz komentować wszystkie wiadomości pojawiające się w naszym serwisie komiksowym.

Moderatorzy: ljc, charlie_cherry

Cześć, Michael! 18 nowych historii

Postautor: wkp » wt 05.09.2023 5:05

MICHAEL NABIERA KOLORÓW

Więc tak – wydawanie serii „Cześć, Michael!” dobiegło końca. A przynajmniej tak się wydawało, bo po dwóch zbiorczych, gigantycznych rozmiarami tomach tak to wyglądało. No ale są jeszcze dodatkowe epizody stworzone po latach. I to na dodatek w kolorze. No i właśnie te epizody mamy tutaj, zebrane w kolejnym (tym razem już naprawdę ostatnim, no chyba, że autor znów da się namówić) tomie, który swoją drogą czytać można absolutnie w oderwaniu od całej reszty serii.

Michael, rude kocisko, powraca! I znów szaleje, znów psoci i… No właśnie, co jeszcze?

To było tak. W roku 1984 Makoto Kobayashi zaczął pracę nad tym, co miało stać się jego opus magnum, czyli „Cześć, Michael!”. Seria ukazywała się do roku 1989, wyszło osiem tomów (z czego w Polsce zrobiono swego czasu dziewięć, bo z wcześniejszych wycięto co bardziej fizjologiczne rozdziały i potem połączono je w dodatkowy tomik – a ostatnio wszystko to wyszło w dwóch solidnych tomiszczach) i na tym był koniec. Ale na autora każdy naciskał, więc ten w końcu uległ (choć wspomina, że to nie były jedyne powody) i stworzył jeszcze jeden tomik – po czternastu latach przerwy. A ten ukazał się w kolorze. I tak też wychodzi po polsku i…

No można by się obawiać, że po tak długim czasie autor wypadł z tematu, stracił wyczucie i w ogóle, ale nie. jest tak samo dobrze, jak i było. Nadal to ten samy stary, dobry Michael, co zawsze. Japoński Garfield (acz porównuje się go też do Heatchcliffa i Kota Krejzola), który jednak nie jedzeniem tylko żyje. Zresztą od Garfielda różni go bycie bardziej kocim, takim bliskim życia, acz wcale nie mniej absurdalnym, kiedy wymaga tego sytuacja. Z tym, że częściej to otoczenie absurdem nas atakuje, niż sam kot – choć jego tańczenie i antropomorficzne transformacje to w sumie też solidna tego dawka. Ale ile w tym uroku, ile satyry i ile dojrzałości. Rzecz zresztą dla dzieci nie jest, o czym warto pamiętać.

No i trzeba pamiętać, że super to to jest ilustrowane. Uwielbiam styl Kobayashiego, tę konkretną dozę realizmu, sporą gęstość na stronach i w kadrach i jeszcze to, jak dba o klimat i o detale. A skoro o dbałości mowa, to Waneko znów się postarało i znów zadbało o świetne wydanie – spójrzcie tylko na okładkę, gdzie obwoluta ma wycięte koła, przez które widać grafiki na okładce, fajnie wzbogacające całość. Niby drobiazg przecież, a robi robotę.

No to co tu dużo mówić, polecam. Bardzo, bardzo gorąco. Świetna seria, świetny tom – czytać można niezależnie – i świetny powrót po latach. Super, że wydawca zdecydował się wznowić całość i dopełnić w końcu wydania „Michaela”.
wkp
Książę
Książę
 
Posty: 2404
Rejestracja: wt 07.03.2017 13:38

Wróć do Komentarze i opinie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 88 gości