Boskie łuski #01
: czw 28.04.2022 5:05
POWRÓT W RODZINNE STRONY
Przyznam, że nie tego spodziewałem się po tej mandze. Tego, czyli boy love. Opis nic takiego nie sugerował, może szata graficzna trochę skojarzeń nasuwała, ale to o niczym nie świadczyło. A okazało coś innego. Bywa. Przeczytałem i chociaż targetem tej opowieści nie jestem, chyba śmiało mogę powiedzieć, że grupie docelowej rzecz przypadnie do gustu.
Poznajcie Chiharu, to młody pisarz, który, jak wielu autorów, zmuszony jest radzić sobie z brakiem natchnienia. Chęci do pisania też zresztą mu brak. Co może pomóc? Odpoczynek na pewno nie zaszkodzi, więc Chiharu zostawia swoje dotychczasowe życie i rusza w rodzinne, wiejskie strony, ale jeszcze nie wie, co tam będzie na niego czekało! Kiedy znajduje nieprzytomnego mężczyznę, nie może wiedzieć z kim ma do czynienia, ani jak bardzo wpłynie to na jego życie!
Abstrahując od tego wszystkiego, co napisałem już we wstępie, sama historia jest prosta i typowo skrojona. Takich historii mamy sporo, nie mówię tylko o boy love, w końcu połączenie człowieka i jakiegoś bytu nadnaturalnego to samograj. Mieliśmy już człowieka i bóstwa (rozbrajające „Oh! My Godess”), człowieka i ducha (świetna „Niepamięć panny zmierzchu”) czy człowieka i demona („Herezja miłości”). A to tylko kilka spośród licznych przykładów. Tym razem rzecz jest jednak ostrzejsza i bardziej hermetyczna, że tak to ujmę.
Poza tym to po prostu lekka historia, z nutą fantasy, bardziej jednak nastawiona na miłosno-obyczajowe elementy, niż fantastykę. Czyta się to szybko i lekko, a wszystko, co znajdziecie na stronach, skierowane jest do fanów tego konkretnego typu opowieści. Ponad gatunkowe i podgatunkowe ramy się nie wznosi, schematów nie odrzuca, novum nie szuka, ale idzie drogą oferującą miłośnikom dokładnie to, czego oczekują i się spodziewają.
Dobra jest tu strona graficzna. Lekka, przyjemna kreska i udany design postaci, rysunki zresztą dobrze oddają emocje bohaterów. Tu też wszystko, jest takie, jak być powinno i jakiego się oczekuje, z kreską ciążącą ku bardziej szojkowej estetyce, ale na to właśnie fani czekają, prawda?
I chociaż, jak mówiłem na wstępie, sama manga tematyką nie trafiła w mój gust, jest tytułem całkiem niezłym. Nie do końca spełnionym, ale i nierozczarowującym. Miłośnicy gatunku będą więc zadowoleni.
Przyznam, że nie tego spodziewałem się po tej mandze. Tego, czyli boy love. Opis nic takiego nie sugerował, może szata graficzna trochę skojarzeń nasuwała, ale to o niczym nie świadczyło. A okazało coś innego. Bywa. Przeczytałem i chociaż targetem tej opowieści nie jestem, chyba śmiało mogę powiedzieć, że grupie docelowej rzecz przypadnie do gustu.
Poznajcie Chiharu, to młody pisarz, który, jak wielu autorów, zmuszony jest radzić sobie z brakiem natchnienia. Chęci do pisania też zresztą mu brak. Co może pomóc? Odpoczynek na pewno nie zaszkodzi, więc Chiharu zostawia swoje dotychczasowe życie i rusza w rodzinne, wiejskie strony, ale jeszcze nie wie, co tam będzie na niego czekało! Kiedy znajduje nieprzytomnego mężczyznę, nie może wiedzieć z kim ma do czynienia, ani jak bardzo wpłynie to na jego życie!
Abstrahując od tego wszystkiego, co napisałem już we wstępie, sama historia jest prosta i typowo skrojona. Takich historii mamy sporo, nie mówię tylko o boy love, w końcu połączenie człowieka i jakiegoś bytu nadnaturalnego to samograj. Mieliśmy już człowieka i bóstwa (rozbrajające „Oh! My Godess”), człowieka i ducha (świetna „Niepamięć panny zmierzchu”) czy człowieka i demona („Herezja miłości”). A to tylko kilka spośród licznych przykładów. Tym razem rzecz jest jednak ostrzejsza i bardziej hermetyczna, że tak to ujmę.
Poza tym to po prostu lekka historia, z nutą fantasy, bardziej jednak nastawiona na miłosno-obyczajowe elementy, niż fantastykę. Czyta się to szybko i lekko, a wszystko, co znajdziecie na stronach, skierowane jest do fanów tego konkretnego typu opowieści. Ponad gatunkowe i podgatunkowe ramy się nie wznosi, schematów nie odrzuca, novum nie szuka, ale idzie drogą oferującą miłośnikom dokładnie to, czego oczekują i się spodziewają.
Dobra jest tu strona graficzna. Lekka, przyjemna kreska i udany design postaci, rysunki zresztą dobrze oddają emocje bohaterów. Tu też wszystko, jest takie, jak być powinno i jakiego się oczekuje, z kreską ciążącą ku bardziej szojkowej estetyce, ale na to właśnie fani czekają, prawda?
I chociaż, jak mówiłem na wstępie, sama manga tematyką nie trafiła w mój gust, jest tytułem całkiem niezłym. Nie do końca spełnionym, ale i nierozczarowującym. Miłośnicy gatunku będą więc zadowoleni.