Citrus #10
: pt 11.09.2020 5:40
CYTRUSOWY KONIEC
Kolejna seria od Waneko dobiegła końca. Tym razem jest nią „Citrus”, romans yuri, który był z nam obecny przez dziesięć tomików. Zanim jednak zastąpią go kolejne, zapowiedziane już serie, możemy cieszyć się wielkim finałem całej opowieści. a jest to finał taki, jak cała ta seria: mokry od łez, poprowadzony zgodnie ze schematem i satysfakcjonujący tych, którym podobała się cała ta seria.
Dawne zobowiązania, które Mei trzymała dotąd w sekrecie, zmusiły ją do rozstania się z Yuzu. Ta, chociaż kocha siostrę, nie zamierza jej się przeciwstawiać. Ale wkrótce za sprawą znajomych zaczyna zmieniać zdanie. Pytanie jednak czy odmiana losy jest możliwa? Co tak naprawdę chciałaby osiągnąć Mei? I czy miłość zwycięży?
To już ostatni tom, więc nadeszła pora podsumowania nie tylko jego, ale całej tej serii w ogóle. A zatem przypomnijmy sobie czym jest dzieło Saburouty i czym się je je. W skrócie rzecz ujmując „Citrus” to manga, która wygląda jak typowe, dziejące się w szkole shoujo. Bohaterka, dziewczyna, z którą w ten czy inny sposób mogą identyfikować się czytelniczki, marzenia o miłości, licealne problemy, szukanie swojego miejsca w świecie, a w końcu także skomplikowane – i, oczywiście, z tomu na tom komplikujące się coraz bardziej – miłosne relacje. Są też szkolne problemy, bo bez nich nie może być mowy, są przyjaźnie, jest wiele codziennych spraw, jak np. wakacje czy kłopoty rodzinne itd. itd.
Co więcej można o „Citrusie” powiedzieć? Że jest lekki i emocjonalny, jest czasem zabawny, czasem uroczy, czasem przewidywalny. Właściwie na minus od początku zaliczam jeden zasadniczy fakt: że jak na mój gust jest momentami tutaj zbyt łzawo, ale tak to już w tego typu dziełach bywa i zapewne fanki nie poczytają tego w sposób, w jaki odbieram to ja. Tym bardziej, że całość jest dość sympatyczna, dobrze napisana i czyta się ją bardzo lekko i szybko. Nie ważne, że to wszystko już było, a bohaterowie skrojeni są prosto, skoro zabawa jest naprawdę dobra.
Jeśli chodzi o szatę graficzną, „Citrus” jest mangą, jak wszelkie dziewczyńskie mangi, narysowaną w sposób lekki, prosty i pozbawiony nadmiaru czerni. Jednocześnie Saburouta odrzuca typowe dla shoujo uproszczenia, więc jej ilustracje są szczegółowe, mają w sobie zaskakująco dużo realizmu, a często używane rastry dodają im charakteru i klimatu. Wszystko to, łącznie z fabułą, składa się na mangę wartą poznania, jeśli lubicie yuri. Może specyficzną, bo opowiadającą o miłości, która połączyła dwie przyrodnie siostry, ale poza tym to seria, jak wszystkie inne jej podobne, więc każdy fan znajdzie tutaj coś dla siebie.
Kolejna seria od Waneko dobiegła końca. Tym razem jest nią „Citrus”, romans yuri, który był z nam obecny przez dziesięć tomików. Zanim jednak zastąpią go kolejne, zapowiedziane już serie, możemy cieszyć się wielkim finałem całej opowieści. a jest to finał taki, jak cała ta seria: mokry od łez, poprowadzony zgodnie ze schematem i satysfakcjonujący tych, którym podobała się cała ta seria.
Dawne zobowiązania, które Mei trzymała dotąd w sekrecie, zmusiły ją do rozstania się z Yuzu. Ta, chociaż kocha siostrę, nie zamierza jej się przeciwstawiać. Ale wkrótce za sprawą znajomych zaczyna zmieniać zdanie. Pytanie jednak czy odmiana losy jest możliwa? Co tak naprawdę chciałaby osiągnąć Mei? I czy miłość zwycięży?
To już ostatni tom, więc nadeszła pora podsumowania nie tylko jego, ale całej tej serii w ogóle. A zatem przypomnijmy sobie czym jest dzieło Saburouty i czym się je je. W skrócie rzecz ujmując „Citrus” to manga, która wygląda jak typowe, dziejące się w szkole shoujo. Bohaterka, dziewczyna, z którą w ten czy inny sposób mogą identyfikować się czytelniczki, marzenia o miłości, licealne problemy, szukanie swojego miejsca w świecie, a w końcu także skomplikowane – i, oczywiście, z tomu na tom komplikujące się coraz bardziej – miłosne relacje. Są też szkolne problemy, bo bez nich nie może być mowy, są przyjaźnie, jest wiele codziennych spraw, jak np. wakacje czy kłopoty rodzinne itd. itd.
Co więcej można o „Citrusie” powiedzieć? Że jest lekki i emocjonalny, jest czasem zabawny, czasem uroczy, czasem przewidywalny. Właściwie na minus od początku zaliczam jeden zasadniczy fakt: że jak na mój gust jest momentami tutaj zbyt łzawo, ale tak to już w tego typu dziełach bywa i zapewne fanki nie poczytają tego w sposób, w jaki odbieram to ja. Tym bardziej, że całość jest dość sympatyczna, dobrze napisana i czyta się ją bardzo lekko i szybko. Nie ważne, że to wszystko już było, a bohaterowie skrojeni są prosto, skoro zabawa jest naprawdę dobra.
Jeśli chodzi o szatę graficzną, „Citrus” jest mangą, jak wszelkie dziewczyńskie mangi, narysowaną w sposób lekki, prosty i pozbawiony nadmiaru czerni. Jednocześnie Saburouta odrzuca typowe dla shoujo uproszczenia, więc jej ilustracje są szczegółowe, mają w sobie zaskakująco dużo realizmu, a często używane rastry dodają im charakteru i klimatu. Wszystko to, łącznie z fabułą, składa się na mangę wartą poznania, jeśli lubicie yuri. Może specyficzną, bo opowiadającą o miłości, która połączyła dwie przyrodnie siostry, ale poza tym to seria, jak wszystkie inne jej podobne, więc każdy fan znajdzie tutaj coś dla siebie.