Strona 1 z 1

Kulinarne pojedynki #15

Post: wt 16.04.2019 5:59
autor: wkp
PIĘKNIE PODANE, SMAKOWITE DANIE

Na rynku pojawił się niedawno piętnasty tomik „Kulinarnych pojedynków”, a to oznacza dwie rzeczy: znów musiałem przygotować się na ślinotok i burczenie w brzuchu, nieodłącznie towarzyszące lekturze, a moja klawiatura na wystukiwane przeze mnie jedzeniowych porównań. Ale jak to mówią, głodnemu zawsze chleb na myśli, a ta manga sprawia, że myśli się tylko o jednym. Jeśli jesteście na diecie, uważajcie, może ją trafić szlag, ale za to dostaniecie kawał dobrej, smakowitej zabawy. takiej, która zachwyci miłośników gotowania, jak i wszystkich fanów shounenów – tych klasycznych oraz przełamanych jakąś świeżą nutą.

W końcu nadeszła ta chwila, na którą wszyscy pierwszoklasiści czekali! Uczniowie pierwszego roku mają wreszcie okazję poznać Elitarną Dziesiątkę Tootsuki. Zwykłe-niezwykłe spotkanie, oczywiście, nie przebiega tak, jak każdy mógłby się tego spodziewać…
A to zaledwie wstęp do tego, co nadciąga. Zaczyna się szkolny festiwal, z okazji którego uczniowie mogą przygotować własne stoiska z jedzeniem. Souma, jak to on, nieopatrznie zgłasza się do tego zadania, nie mając pojęcia czym coś takiego może się skończyć. Nadchodzi czas kolejnych kulinarnych pojedynków, których cena może być dla niektórych zbyt wysoka… Jak poradzi sobie nasz bohater? I co takiego jeszcze wydarzy się w szkole?

Ta manga jest pyszna. Jest smakowita. Wciąga. Uzależnia. Długo można by wymieniać. Lepiej nie czytać jej z pustym brzuchem, bo napady głodu i ślinotoku mogą przydarzać się Wam wówczas nader często. Zresztą nawet jeśli się najecie, istnieje duże ryzyko, że nabierzecie ochoty na jedzenie – to, co serwują nam autorzy bowiem tak bardzo rozpala wyobraźnię, że nie da się przejść obok tego obojętnie. Tym bardziej, że w mandze pokazują nam prawdziwe dania (ach jak one genialnie wyglądają!), przepisy na które także znajdziecie w tomiku.

Ale odstawmy na bok najważniejszą, bo kulinarną część tej serii i skupmy się na tym, co jeszcze ma do zaoferowania. Na wypadek, gdybyście jakimś cudem nie nabrali jeszcze na nią apetytu (zawsze bowiem zdarzają się wyjątki potwierdzające każdą regułę i może zdarzyć się ktoś, kto nie lubi pochłaniać dobrego jedzenia), powinniście wiedzieć, że „Pojedynki” to po prostu świetny shounen. Proste, ale wyraziście skrojone postacie, których nie sposób nie lubić, świetna akcja, dużo humoru, wciągająca dynamika i solidna ilość walk toczonych co prawda za pomocą dań, ale nie mniej angażujących i emocjonujących, niż pojedynki na śmierć i życie o losy świata. A wszystko to doprawione konkretną szczyptą łagodnej erotyki i przepięknie podane za pomocą rysunków, prostych, ale zarazem szczegółowych i realistycznych, kiedy tego potrzeba.

Jak więc już wspominałem, kto lubi gotowanie, jedzenie albo po prostu dobre shouneny, ten koniecznie „Kulinarne pojedynki” poznać powinien. To kawał świetnej, wciągającej opowieści, którą czyta się jednym tchem. Polecam gorąco.