"świat europejskiego komiksu przed epoką Moebiusa - konwencjonalne fabuły, tradycyjna narracja, nawet jeśli fantastyka, to skrojona pod młodszego czytelnika."
Problem w tym że w komiksie europejskim ciągle rysownicy przez pół roku ilustrują scenariusze sprawiające wrażenie napisanych w jedno leniwe popołudnie. Mainstream to ciągle takie pisarzyny jak Dufaux, Desberg (po co polscy wydawcy po nich sięgają?) czy nawet Dorrison, i gdzieś tam z boku, z tyłu funkcjonują Blain, Sfar czy Trondheim, jest niby Bourgeon, są niby fajne spółki autorskie jak Paringaux/Loustal, jak Pirus/Mezzo, ale to krople w morzu frankofońskiej przeciętności czy wręcz słabizny.