Strona 2 z 2

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: sob 29.12.2007 1:54
autor: Hawkinsite
Noo!!! To rozumiem! Dyskusja wre, krew się leje, flaki lecą na lewo i prawo!

Ja zrobiłem taki mały eksperyment i "przeleciałem" po tytułach opowiadań numeru, spawdzając, czy pamiętam o co w każdym mniej więcej chodziło.
Mogłem przypomnieć sobie z grubsza treść tylko kilku opowiadań, a mianowicie: "Hotelu dla samobójców", "Wilczego kamienia", "Martyrologii" (ale to ostatnie tylko przez skojarzenie z autorem, "a! Kain, ten od rzeżni na Lenartowicza"...) i... "Chochoła" (! niespodzianka, bo opowiadanko wcale do gustu mi nie przypadło, ale zapamiętałem, bo po tytule spodziewałem się czegoś zupełnie, ale to zupełnie innego, szczególnie w roku Wyspiańskiego... i byłem wkrewiony i rozczarowany jak czytałem).

Greg bodajże zapytał co też takiego entuzjaści "Wilczego Kamienia" widzą w opowiadaniu. Hmmm... No właśnie, to dobre pytanie, bo utwór rzeczywiście szczególnie porywający nie jest. Ja jednak miałem wrażenie, że jest najbardziej kompletny, że autorka wiedziała co robi od początku do końca, że sobie przemyślała dokładnie strukturę, bohaterów i zdarzenia i nieźle wszystko zgrała. Czyli innymi słowy, że się najbardziej do pracy przyłożyła. A może ma największy talent (ma ktoś jej zdjęcie btw? ;P). Nie wiem, to tylko moje wrażenia.

Muszę powiedzieć, ze żywo tu dyskutowana "Piekielna Wdowa" (tytuł ni w 5, ni w 9 jak dla mnie, bo wdowa, wdówka raczej była dla mnie jakoś na dalszym planie) nie zrobiła na mnie większego wrażenia, może wartało by do tekstu wrócić, ale jakoś czasu nie mam. Choć na obronę autora muszę powiedzieć, że aż tak bardzo się nie nudziłem czytając, ani w ogóle nie miałem skojarzeń z Sapkowskim (może dlatego, że nie jestem specjalnym fanem jego książek), jak coś to raczej z Diablo :P. Może opowiadanie nie jest szczególnie oryginalne, ale na pewno z niczego nie stara się "zrzynać", bez przesady! Ja żałuję, że tak lekko był potraktowany motyw, ciężkiej przecież kondycji, czyli opętania. "O, świetnie, dostałem do łba demona, ale będzie mi się dobrze teraz wojowało a i pogadać będzie z kim w czasie długich wojaży". Szkoda, szkoda, bo widzę, że autor opiera się na najlepszych źródłach jeśli o demony chodzi, czyli na Biblii. W opowiadaniu nie znalazłem też nic pretensjonalnego, ani nie odczuwałem żadnych przykrych doznań tuż po lekturze (jak np. niesmak, irytację i zwykłą urazę do jednego autora względem NAPRAWDĘ pretensjonalnych i idiotycznych komentarzy na końcu tekstu, palcem wskazywać nie będę, ale TO W TYM O WAMPIRACH!!! ). Ot nie najgorsze opowiadanko, które tylko miało potencjał i niestety nie zapadło mi w pamięć.

Chętnie może też wróciłbym do opowiadania Cetnarowskiego, które miało coś w sobie, ale które mnie trochę przydusiło. Zmęczyłem się tą lekturą jak diabli. Za dużo niestety autor ode mnie wymagał. Eech!

And you think this is air you are breathing? Hymm...

Post: sob 29.12.2007 12:48
autor: Łukasz Śmigiel
Flaki, krew, flaki, mortal kombat!

I am a piecefull man, real easy...

Starałem się wytłumaczyć kilka rzeczy dotyczących „Wdowy”. Ciężko o niej rozmawiać mając na myśli zamknięty tekst, bo wdowa stała się w konsekwencji pierwszym rozdziałem sporej Knigi.

Większość wątków zostaje rozwiniętych. Wszystko idzie w pewną stronę, bardzo konkretną. Świat Maksymiliana to świat ateistyczny, odarty z dogmatów wiary (głównie katolickiej) – Już w tym pierwszym fragmencie Ksarm, niemal dosłownie cytuje Marksa itd. To opowieść o tym, że czasem bóg wcale nie musi być Bogiem, a anioły i demony – nie są niczym tak niezwykłym, jak może się wydawać. Historie Maksymiliana to opowieści o tym, że warto być „dobrym gościem”, bo TAK. Dla zasady, dla własnych przekonań – przeciw bogu i paktując ze złem... O ile zło faktycznie jest złe... A bóg jest Bogiem... Jak napisał kiedyś R.M. Grant – „To co dla mnie jest cudem, dla ciebie jest magią i na odwrót”. Dokładnie o to mi chodzi. Zeus kiedyś był Bogiem, dziś nic nas nie obchodzi. Dziś mamy innych Bogów. A Maks robi to, co uważa za słuszne, pomimo wiary, szalonych przekonań i pustych dogmatów. Co go za to spotka, to już inna sprawa, ale Maks z założenia jest straceńcem, który hymm...”Kopie tyłki” :-)

Więcej o książce nie będę pisał, aby nie psuć ewentualnej zabawy. W każdym razie, kiedy zobaczyłem ilustrację do „Wdowy” (bez konsultowania), włosy stanęły mi na głowie, ale szczęśliwie wychodzi na to, że NIE została wykonana pod wpływem opowiadania, lecz dużo wcześniej... ufff.

Ostatnie dementi z zapytań privowych. Moja książka, która wyjdzie na przełomie marca/kwietnia, nie będzie historią Maksymiliana, lecz zbiorem opowiadań z dreszczykiem. Tytuł „Demony”... Faktycznie może kojarzyć się z Maksem, ale tym razem o inne demony chodzi :-)

Dokładne INFO zawsze na moim blooogu - http://goodstuff.bloog.pl/


Jeszcze raz dzięki za wszelkie uwagi. Demony dnia po Sylwestrze już się na nas czają...:-)

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: sob 29.12.2007 13:20
autor: Robert Zaręba
Już w tym pierwszym fragmencie Ksarm, niemal dosłownie cytuje Marksa itd. (...) Historie Maksymiliana to opowieści o tym, że warto być „dobrym gościem”, bo TAK. Dla zasady, dla własnych przekonań – przeciw bogu i paktując ze złem...

Zainteresowanych podobnym ujęciem tematu polecam lekturę dzieł Slavoja Zizka.

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: czw 10.01.2008 10:31
autor: Greg
Cosik posucha nam się na tym forum zrobiła. No dalejże, macte virtute! Czy naprawdę nikt nie ma już nic do powiedzenia o tych opowiadaniach?

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: wt 15.01.2008 16:00
autor: Jane
Rzeczywiście posucha straszna się zrobiła i nudą z forum powiało, więc coby było widać, że niektóry jeszcze żyją, odpowiem satx666 :D
satx666 pisze:„Oczy” – podobało mi się nakładanie się perspektyw obu bohaterek. Mimo pewnego uroku tekst jednak nie przekonał mnie, gdyż 1) motyw śpiączki i świata równoległego jest dość zgrany (żeby nie szukać daleko wystarczy przeczytać „hotel dla samobójców”, 2) postać Mahaberusa wydała mi się odrobinę nieczytelna. 3) myślę, że kilka ozdobników o „kiczowatości” można sobie było darować. Mimo wszystko jednak całość czytało się przyjemnie i z ciekawością będę wypatrywał kolejnych tekstów M.Z.

Miło, że czytało się przyjemnie i mam nadzieję, że później też tak będzie. Teraz odnośnie krytyki.
1. Nie do końca rozumiem, że ten zgrany motyw został wytknięty właśnie mnie, przecież z "Hotelu ..." nie ściągałam. No, ale dobrze, może pomysł nie super oryginalny...
2. Mahaberus miał pozostać postacią nieco zamazaną, przecież nabierał różnorodnych cech w zależności od okoliczności i wspomnień.
3. Uwagę o wstawkach o kiczowatości przyjmuję z pokorą, chociaż to Aneta te wstawki robiła, nie ja :D

I jeszcze słówko do Henryka. Dzięki za docenienie klimatu, chociaż nie był to Twój klimat. Obawiam się, że zawsze juz na psycho(bzyko?)logii będę się skupiać.

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: wt 15.01.2008 18:25
autor: Greg
Hm... a może by zrobic ankietę na najlepszy tekst po prostu? Może to by cosik ożywiło forum?

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: czw 17.01.2008 22:02
autor: Henryk T
Jane -> to dobry tekst jest, tylko poza kręgiem moich zainteresowań.
I nie dawaj za dużo bzy-kologii, bo opowiadania erotyczne wyjdą ;)

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: pt 18.01.2008 12:50
autor: Jane
Hmm, bzyko-logia i opowiadania erotyczne? Brzmi kusząco :D Może pan redaktor "Seksu, krwi i szatana (i dragów)" byłby zainteresowany? :lol:

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: pt 18.01.2008 13:11
autor: Henryk T
Porponuję oryginalny tytuł:
Krwawosekszenie uprochowanego Szatana :)

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: pn 04.02.2008 22:55
autor: Jane
http://www.carpenoctem.pl/pages/mf11_r.htm

Robert, przyznaj się, co oni od Ciebie mają? Ani słowa krytyki, to aż nieprzyzwoite...

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: wt 05.02.2008 11:07
autor: satx666
Widocznie numer był dobry skoro nie ma uwag :wink: po co od razu jakieś teorie spiskowe? :)

Natomiast co do wcześniejszego postu i uwagi o podobieństwie motywów w "oczach" i "hotelu" i dlaczego czepiłem się akurat "oczu" - to po prostu wydaje mi się, że "hotel" był deczko sprawniej napisany (czytaj - zgrany motyw był przedstawiony w taki sposób, że się zgranym nie wydawał) .
W każdym razie - nie ma się co krytycznymi uwagami zbytnio przejmować, bo ogólnie tekst został przyjęty chyba dość dobrze (choć liczba wypowiedzi na forum niewielka niestety). Nic tylko pisać dalej... :wink:

Re: Opowiadania z nr. 11

Post: wt 05.02.2008 12:47
autor: Robert Zaręba
Ani słowa krytyki, to aż nieprzyzwoite...

Sam nie wiem co napisać.
Przywykłem raczej do miażdżącej krytyki wszystkiego co robię (i czego nie robię).
Aż mi głupio... ;)