dd1

Alan Moore ----

----

dd

...czyli co tam panie dziejku za rzeką i doliną...i za Wielką Wodą też

Moderatorzy: ljc, charlie_cherry

Alan Moore

Postautor: mockingbird » czw 23.08.2007 19:44

Ostatnimi czasy zainteresowałem się twórczością Alana Moore'a, za sprawą wydanych po polsku Strażników.

Jak zwykle w naszym pięknym kraju jesteśmy dośc ostro zapóźnieni, ale nie bedę biadolił, bo nie o to chodzi.
Za sprawą Strażników własnie (a także Sandmana, ale to już inna historia) obudziło się we mnie uśpione dość długo instynkty czytelnika komiksu, przede wszystkim poczucie, żę wreszcie ktoś napisał był porządny scenariusz, nie powalajacy w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Dlaczego więc piszę o tym w sekcji zagranicznej?
Ano gdyż był to dopiero początek. Ponieważ zapoznawszy się z twórczością p. Maura nie mogłem przejść obok jego nazwiska obojętnie podrążyłem nieco w temacie i co mi wyszło?
Strażnicy to nie jedyne jego dzieło, ba, śmiem twierdzić, że nawet nie jego najlepsze.
Tak więc, co znalazłem:

From Hell - jeśli jakiś komiks zasłuży sobie na szumne miano "Graphic Novel", to będzie to właśnie według mnie From Hell.
Ze zdziwieniem dowiedziałem się, że zrobiono z tego nawet film... anyway.
Od samego początku widzimy, że tu najważniejsza jest treść - rysunki Eddiego Campbella wyglądające na pierwszy rzut oka bazgrołowato, plus pojawiający się raz na jakiś czas kadr porażający precyzja rysunku technicznego.

Rzecz jest gruba, nawet bardzo gruba jak na komiks, liczy sobie bowiem ponad 500 stron. Czternaście rozdziałów plus obszerne posłowie wyjaśniające co bardziej zawiłe rzeczy w fabule.

A jest co wyjaśniać, w dużym skrócie From Hell jest próbą (można by powiedzieć kolejną) opowiedzenia historii Kuby Rozprówacza.

Jednakże to co sprawia, że wybija się ona ponad przeciętność jest doskonałe uchwycenie klimatu - gentlemani z jednej strony, rozwlekłe dialogi, a z drugiej strony ulice Londynu które znamy z Conana-Doyla, tak zwany element i jego przyziemne problemy.

Moore nie byłby oczywiście sobą, gdyby nie wprowadził do historii odrobiny mistyki w postaci Loży Masońskiej, jej historii a także filozofii.
Jak mu wyszło? Zbierając wszystko razem do kupy, moim zdaniem kapitalnie.

Definitywnie nie dla osób, które cenią sobie kolory i fajerwerki,
jak już sygnalizowałem, From Hell jest dominacją warstwy tekstowej nad graficzną... i robi to bardzo dobrze.

Promethea
Ten komiks należy do grona tych 'dziwnych'. O ile się nie mylę, także nie zawędrował on do Polski, a szkoda, gdyż bardzo blisko mu do Sandmana, głównie jeśli chodzi o klimat.

Promethea jest tak naprawdę serią składającą sie z 32 części, wydawanych od roku 1999 do 2004.

Tak naprawdę ciężko powiedzieć o czym opowiada Promethea, z początku wygląda na typowy komiks z superbohaterką, z początku rzecz dzieje się w przyszłości, jednak są to tak zwane pozory (-:

Pozory, gdyż według mnie część komiksu która naprawdę kopie dupsko zaczyna sie w okolicach zeszytu 12.
Moore poświęca cały zeszyt analizując wielkie arkana Tarota (zmieniając je tylko nieznacznie, tak zeby pasowało mu do historii), przez ich pryzmat opowiadając skróconą historię ludzkości.
To jednak dopiero początek, gdyż pare zeszytów później Moore wysyła swoja heroinę drogą nakreśloną przez mistykę Kabały,mieszając ją przy okazji przeraźliwie z mitologią grecką.
Gdybym miałstrzelać z naprawdę grubej rury, powiedziłbym, że Moore mierzył w epicką wędrówkę pokroju Boskiej Komedii Dantego. Udało mu się? Hai!

Ogółem, ciężko mi ubrać w słowa jak wygląda Promethea, tak jak ciężko by mi było napisać na stronie a4 czym jest Sandman. Ogółem, opowieść o historiach, z niemal śmioertelnadawką mistyki (-:


Miracleman
A to z kolei rodzynek. Można powiedzieć, że Moore spróbowal po raz kolejny wykręcić numer znany z Watchmenów - wziął bohaterów znanych z komiksów brytyjskich i amerykańskich lat 50 i 60 i dał im nowe życie.
(a także osobowość, głębię i wiele więcej.)

Wisienką jest sam początek serii - pół zeszytu to Oryginalne przygody Miraclemana, które sprawiają, że ma się ochotę rzucić całość w kąt od pierwszej strony. Warto się jednak przemóc, a dodatkowo uświadomimy sobie jak wiele dzieli lata 60 i 80 ubiegłego wieku (-:

W dużym skrócie, Miracleman jest strasznie podobny do Supermana (a jeśli komuś wpadło w ręce hamerykańskie Supreme Power znajdzie tych podobieństw jeszcze więcej).
Główny bohater, który za dawnych lat był Miraclemanem stracił pamięć, zapomniał także fakt istnienia swojego super-alter-ego, a także sposób w jaki mógłby sie weń przemienić.
Oczywiście w wyniku wypadku wspomnienia wracają.
Eksplorujemy zatem jego przeszłość, dowiadujemy się szczegółów tajnego projektu sił zbrojnych.
(Wart zwrócić uwagę w genialny sposób w jaki Moore "tłumaczy", co tu dużo mówić, kiczowatą do bólu zębów egzystencję i przygody Miraclemana w latach 50 i 60.

W tym momencie, na bazach wojskowych i tajemnicach rodem z Area 51 można by powiedzieć, że formuła naśladownictwa Supermana wyczerpała się.
Ale my dojechaliśmy zaledwie do 1/3 serii dwudziestoparu albumowej serii.
Kulminacją tej cześci serii jest epickich rozmiarów pojedynek Miraclemana z dotychczasowym 'głównym złym' który sprawia że ulice Londynu spływają dosłownie krwią.

W tym momencie, tak zwanym silnym uderzeniem serię możnaby odfajkować.
Jednak Moore nie byłby sobą gdyby tak zrobił. Można powiedzieć, że w odróżnieniu od większości komików o 'Supermanach' zrobiono krok dalej - Miracleman poruszony okrucieństwem którego doświadczył postanawia zaprowadzić na świecie pokój i porządek i... udaje mu się.

Resztę serii podchwyca nie kto inny niż Neil Gaiman, który robi to, co potrafi najlepiej - bierze świat oraz status quo 'odziedziczony' po Moorze i bawi sie nim w najlepsze, odkrywając przeróżne jego fasady, z różnych, naprawdę przeróżnych perspektyw, plus jego ulubionej - perspektywy zwykłych ludzi.

Ogółem, nie moge nie polecić. Niestety MM cierpi na poważne problemy z dostepnością. Uratowały mnie niestety dopiero sieci p2p...

Oczywiście na tym dorobek Moore się nie skończył. Znamy oczywiście fenomenalne V for Vendetta, pojawił się także w pojedynczych komiksach (Killling Joke Batmana). Obecnie poluję na Top10 jego autorstwa.
mockingbird
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 1
Rejestracja: pn 23.07.2007 19:43

Re: Alan Moore

Postautor: charlie_cherry » czw 23.08.2007 23:21

Nie zapominajmy też o świetnej "Lidze Niezwykłych Dżentelmenów". Zresztą Moore całkiem sporo napisał, nawet takie serie jak W.I.L.D C.A.T.S współtworzył w swoim czasie.
charlie_cherry
Książę
Książę
 
Posty: 2598
Rejestracja: sob 07.01.2006 13:27

Re: Alan Moore

Postautor: Kojot » pt 24.08.2007 21:31

Czesc:)

"Liga..." jest wspaniala, to komiks do ktorego wracam i za kazdym razem znajduje cos interesujacego. Przyznam ze tom 2, ... hm... tak jest slabszy. Nie da sie ukryc.

Lecz i tak uwielbiam "Lige"

----
Szkoda mi, ze Egmont zakonczyl wydawac TOP10. Ta seria nabierala smaczku z czasem, a bohaterowie maja charakter.

----
Przyznaje TAK...Pan Alan Moore jest geniuszem.
"Droga w górę jest drogą w dół"
Kojot
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 76
Rejestracja: ndz 06.11.2005 9:41
Lokalizacja: BRODNICA


Wróć do Zagranica

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości

cron