baner

Recenzja

Ranma 1/2 #1

Yaqza, Yaqza recenzuje Ranma 1/2 #01
Mój ojciec jest pandą. Wielką, grubą pandą. Z drugiej strony- ja, jego jedyny syn wdziękami mógłbym konkurować z dziewczynami z pierwszych stron magazynów...Nie ma co, interesująca sytuacja...To nie koniec- w nieprawdopodobnie krótkim (jak na tak doniosłe wydarzenie) czasie zostałem narzeczonym obdarzonej paskudnym charakterem, chorobliwym wstrętem do mężczyzn i pasją w postaci morderczych treningów sztuk walki dziewuchy...Tego mi do szczęścia oczywiście brakowało, no i jeszcze zdziwaczałego adepta kedno który nie dość że ugania się za moją...hmmm...”narzeczoną”, to w mojej „kobiecej stronie” się zakochał, a gdy wreszcie jestem sobą muszę z nim nieustannie walczyć. Paranoja.

Intrygujący wstęp, prawda? PRAWDA?! ...Dziękuję. Mam nadzieję że po tych kilku zdaniach wprowadzenia jesteście już na tyle zainteresowani nowym „dzieckiem” Egmontu, by kontynuować brnięcie w tą recenzję bez poganiania kijaszkiem.
Dziecko to co prawda nieco zaniedbane i zasmarkane, ale o tym później.

Intrygę już nam główny bohater tejże mangi zarysował, dodać gwoli ścisłości należałoby, że Ranma i jego ojciec nabawili się swych „przypadłości” ćwicząc w Chinach na obszarze cieszącym się, delikatnie mówiąc, nienajlepsza sławą (morał z tego taki, że kiedy kupujesz przewodnik lepiej znaj język, w jakim go napisano); narzeczona Ranmy ma dwie siostry, z których jedna wykazuje spory talent do interesów (nawet jeśli na interesach tych ucierpieć może ktoś z rodziny), a sama „wybranka”- Akane- dzień w dzień tuż przed zajęciami w szkole odpierać musi agresywne „zaloty” tłumu podrywaczy.

Dziwne? Dziwne. A jak się fajnie czyta.
Z „Ranmą” po raz pierwszy zetknąłem się ok. 2 lat temu, gdy w ręce wpadła mi wersja francuska mangi z polskim, chałupniczym tłumaczeniem- komiks wnet (co za propagandowa gadka, zaczynam się sam siebie bać) przypadł mi do gustu, i to bynajmniej nie z powodu dreszczyku emocji towarzyszącego kartkowaniu tomiku („łał, zagramaniczny komiks!”)- „Ranma ½” najzwyczajniej w świecie broniła się sama...urokiem opowieści.
Mało który komiks (i nie tylko) z takim wdziękiem serwuje ciepłe (niekiedy wybuchowe) poczucie humoru i opowieść w której poszczególne elementy są tak wyważone.

To przecież „tylko” lekka komedyjka z wątkiem (jak to zwykle bywa) miłosnym i otoczką sztuk walki- niby nic wielkiego, żadna rewolucja, a czyta się świetnie. Komiks wciąga- ale niezobowiązująco, jakby chciał powiedzieć „spokojnie, zawsze możesz wrócić, ja tu będę na ciebie czekać z nową porcją niespodzianek”
...Czy tylko ja rozmawiam z komiksami?...
Bohaterowie mają swoje wady i zalety, słabe i mocne strony, ale wszyscy bez wyjątku potrafią rozbawić- nie są śmieszne w tym negatywnym znaczeniu, jako głupkowate, naiwne- po prostu potrafią rozbawić. Jak dobry, doświadczony komik, o którym nie wiemy że komikiem jest. A na humor w „Ranmie” składają się w takim samym stopniu utarczki słowne, bójki, jak i gagi sytuacyjne okraszone trafnymi onomatopejami- czasami trzeba czy to zwolnić, czy przyspieszyć tempo czytania by należycie odebrać żarty autorki- a te niekiedy potrafią powalić na ziemię.

Egmont jak zwykle „uraczył nas mangą wydaną na zwykłym dla nich poziomie- papier offsetowy szary, gdzie czerń potrafi przybrać (choć mogłoby się to wydawać niemożliwe) prawdziwie paskudny wygląd.
Denerwujące to, ale-o zgrozo!- człowiek zaczyna się przyzwyczajać! Na szczęście jest jeszcze JPF ze swoimi nienagannie wydanymi tytułami- oni potrafią przywrócić wiarę w wydawców i przypomnieć, jak TO powinno wyglądać.

Podsumowanie: jeśli szukasz prostej, lekkiej i nad wyraz przyjemnej, a przy okazji, jak to już wspomniałem, niezobowiązującej (zabawnej jednak i wciągającej, wywołującej ciepły uśmiech na twarzy) rozrywki bez (na logikę biorąc) krzty eksponowanej przemocy (choć do kilku kopnięć/uderzeń/nokautów wrażliwcy mogliby się przyczepić)- sięgaj po Ranmę. Mnie przypadła do gustu jak takie fajne ciasteczka, gdzie z jednej strony jest...halo? Jest tu ktoś jeszcze?....

Opublikowano:



Ranma 1/2 #01

Ranma 1/2 #01

Scenariusz: Rumiko Takahashi
Rysunki: Rumiko Takahashi
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2004
Seria: Ranma 1/2
Tytuł oryginału: Ranma 1/2
Rok wydania oryginału: 1993
Wydawca oryginału: Shogakukan
Tłumaczenie: Maciej Nowak-Kreyer
Druk: czarno-biały
Oprawa: kartonowa
Format: 11x18 cm
Stron: 180
Cena: 16 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-