baner

Recenzja

Eden #8

Azirafal, Azirafal recenzuje Eden #08
Eden – miejsce wymarzone, nieosiągalne za życia doczesnego. Raj, który oczekuje na ludzi po śmierci. A jakże często ludzie poszukują go jeszcze na ziemskim padole – dążą do swojej Arkadii, do krainy wiecznego szczęścia i odpoczynku, sielanki i pokoju, do marzenia, które napędza niejedną istotę ludzką. Jak często gotowi są zrobić wszystko, byleby dotrzeć do swego wymarzonego celu.

Ponury jest świat, w którym 15% ludzkości zginęło wskutek tajemniczego wirusa, pleniącego się na świecie niczym biblijna zaraza. Epidemia ta wywarła spory wpływ na naukę, która wykonała ogromny krok naprzód w dziedzinie protetyki i biochemii – to właśnie dzięki protezom i uskutecznianym szczepionkom udało się uratować niektórych z wcześniej i większość nowo-zakażonych. Nieprzyjemny jest świat, w którym organizacja zwąca siebie Propartią próbuje za wszelką cenę zapanować nad, jeśli nie światem, to przynajmniej Ameryką Południową – jej ludźmi, zasobami, narkotykami i pieniędzmi. Skomplikowany jest świat, w którym kartele narkotykowe, rządy, ugrupowania terrorystyczne, organizacje pozarządowe i nie zrzeszeni najemnicy walczą o przetrwanie, kontrolę, władzę, pieniądze, informacje, a czasem bardziej staroświecko o jakże banalny honor lub równie anachronicznie – o kobietę. Skorumpowany to świat, w którym polityka niewiele ma wspólnego z demokracją, słuszne decyzje ze sprawiedliwością, prawda z uczciwością, a życzliwość z bezinteresownością. Smutny to świat, w którym dzieci płacą za grzechy swoich rodziców i, by się od nich uwolnić bądź oczyścić, popełniają kolejne – tym razem już własne, plamiące ich ręce krwią, a dusze i sumienia blizną nie do zapomnienia. Z konsekwencjami przybierającymi zazwyczaj zupełnie inne kształty niż mogli przypuszczać. Przy czym aż nazbyt często okazuje się, iż ofiara nie była warta poświęcenia, poniesione straty są nie do odrobienia, a nieludzki wysiłek ukazywał tylko własną bezradność.

Endo kreuje przed nami świat tym bardziej przykry, że wyjątkowo rzeczywisty. Boli to, że odnajdujemy w nim aż nazbyt dużo własnych problemów, jest zbyt podobny w tych okrutnych fragmentach do tego co nas otacza. Jest to świat okrutny, smutny, w którym nadzieja nierzadko okazuje się jedynie płomykiem świecy podczas wichury. Świat, w którym zachodzą logiczne, sensowne i całkowicie wyjaśnialne zjawiska, sytuacje, gdzie każdy kieruje się własnym interesem, gdzie polityka i zachowanie organizacji, rządów i pojedynczych postaci są jak najbardziej zrozumiałe i rzeczywiste. Choć nawet i w takim świecie istnieją także uczucia wyższe – miłość, lojalność, honor, przyjaźń, autentyczny podziw.

Realności temu światu dodają postaci – są one obdarzone osobowością, mają własne lęki, marzenia i cele, są doskonale prowadzone, a ich zachowanie i uczucia są wyjątkowo autentyczne. Czytelnik szybko przywiązuje się do głównych bohaterów tej sagi i przestaje zauważać, iż są to tylko postacie z komiksu. Żadnej postaci nie da się jednoznacznie ocenić, zakwalifikować po odwiecznie rywalizujących stronach ‘dobra’ i ‘zła’ – są postacie zaplanowane jako antagoniści, a że bohaterowie są nam bliżsi niż osoby postronne, tedy ich grzechy i błędy wybaczamy o wiele łatwiej. Każdy ma tu na sumieniu zbrodnie lub grzechy, każdy ma wady i zalety, na każdą postać można spojrzeć z litością lub współczuciem, gniewem lub miłością – u Endo nie ma miejsca na jednoznaczności. Rzadko zdarza nam się czuć sympatię do bezwstydnej prostytutki, narkotykowego bossa, zabójcy bez sumienia czy poświęcającego wszystko na rzecz swoich celów geja. A w Edenie zdarza nam się to aż nazbyt często. Bohaterowie... ludzie uczestniczący w tym spektaklu uczuć i akcji nadal marzą o swoim Edenie – o miejscu idealnym, gdzie będą żyć bez problemów do końca swych dni, do którego dotrą gdy tylko uwolnią się z zaklętego kręgu zobowiązań, miłości, narkotyków, pracy czy krwi.

W tym właśnie świecie i wśród takich postaci rozgrywa się fascynująca opowieść Hiroki’ego Endo. W takich okolicznościach przyszło nam poznać Eliaha Ballarda, syna jednego z boss’ów narkotykowych Ameryki Południowej. Z podobnymi problemami, wątpliwościami i decyzjami przyszło, przychodzi i jeszcze zapewne nieraz przyjdzie mu się zmierzyć. Jest to opowieść o dojrzewaniu, o uczeniu się życia, o trudach podejmowania decyzji, o problemach, z których niełatwo się otrząsnąć. Przez 7 tomów mieliśmy okazję uczestniczyć w życiu Eliaha, gdy walczył o przetrwanie wraz z grupą najemników oraz dwiema prostytutkami próbujących wydostać się z terenów okupowanych przez Propartię. I dalszych jego losów, gdy drogi całej grupy się rozeszły, choć tego typu więzów nie da się odciąć szybko ani łatwo. Od momentu przybycia do miasta Eliah zdążył uwolnić matkę z rąk porywaczy (tyle, że wskutek odniesionych ran jest ona pogrążona w śpiączce), zastrzelić policjanta (przypadkiem, ale i tak dostał za to bolesną nauczkę na przyszłość od jego kumpli), zamieszkać w burdelu, w którym pracuje Helena (i zacząć pracę jako chłopiec ‘od wszystkiego’ – sprzątacz, pracz, kelner) oraz zadrzeć z szefem jednej z przestępczych organizacji zajmujących się sprzedażą narkotyków. Całkiem nieźle jak na młodego człowieka przed osiągnięciem pełnoletności.

Ósmy tom zamyka niedokończone wątki z dwóch poprzednich tomów – swój koniec znajdą tu historie Manueli, Pedra i jego brata Marco oraz zamieszanego w to wszystko Eliaha i wielkich szych rządu i MSW. Pierwsza część tomu przedstawia właśnie finał tej historii, rozgrywający się na lotnisku, z którego odlecieć ma Pedro. Dołączyć ma do niego brat, Manuela oraz Ceci. Policja śledzi małą mając nadzieję, iż doprowadzi ich ona do mamy i docelowo do Pedra, ale coś idzie nie po ich myśli... Tymczasem Eliah siedzi na dachu lotniska z M82 w ręku i musi podjąć decyzję czy jest zdolny zabić człowieka na zlecenie... W drugiej połowie Endo zajmuje się związkiem Eliaha i Heleny, gdyż do takiego w końcu doszło. I tu także Endo nie oszczędza biednego Eliaha, który ma ogromne kłopoty z określeniem swojej roli w takim ustawieniu, gdy pracuje w burdelu i jest kochankiem jednej z prostytutek. Mimo poruszania dość ważkich tematów miłosnych i rasowych (bo takie też się pojawią), druga połowa tomu jest bardziej naładowana humorem niż cała seria razem wzięta. Humor dotąd był dość rzadko używany, stąd taka nagła zmiana w charakterze mangi czasem irytuje (‘mangowe oczka’ i ‘deformed’ w trakcie poważnych rozmów), ale częściej mimo wszystko po prostu śmieszy (np. cały dialog o ‘dziewięciosekundowcu’). Ale mimo całego humorystycznego charakteru drugiej połowy tego tomu, Endo nadal pokazuje pazurki wrzucając kolejne postaci do historii i zaogniając konflikty w otoczeniu Eliaha. Nadal nie można mu odmówić świetnego spojrzenia na ludzi i nadawania swoim postaciom bardzo realistycznego rysu psychologicznego.

Od pierwszego tomu Eden trzyma bardzo wysoki poziom, tak pod względem graficznym, jak i fabularnym. Endo posiada bardzo charakterystyczną kreskę czerpiącą sporo z tradycji mangi, ale też odchodzącą od stereotypowych mangowych rysunków. Gdy trzeba zaznaczyć akcję, ruch, siłę, emocje, to wszystko aż wychodzi z kadrów i czujemy podmuch powietrza przechodzący obok twarzy po zadanym ciosie czy gorącą łuskę wylatującą z głośnym brzękiem ze snajperki. Zresztą projekty i modele broni, postaci, pojazdów czy protez są bardzo ciekawe, często nowatorskie, oddane ze szczegółami. Endo ma jedną z najlepszych kresek z wydawanych u nas autorów mangowych. Przewyższa go najwyżej Samura, ale z tym to mało komu równać (inna sprawa, że Samura cierpi na lekki przerost formy nad treścią...). No i małe ostrzeżenie dla ludzi o słabych nerwach lub/i żołądkach – krew, mięso i flaki to chleb powszedni dla czytelnika Edenu, tak że radzę uważać. Ale na pewno nie radzę trzymać się z daleka, gdyż tytuł ten bardzo zasługuje na uwagę.

Fabularnie też nic zarzucić tej serii nigdy nie można było i tak samo jest z ósmym jej tomem. Wszystko co pisałem wcześniej o Edenie ogólnie znajduje swoje odzwierciedlenie i tu – realizm świata i postaci, logiczny bieg wydarzeń, wciągająca i inteligentna fabuła. Endo jest zbyt dobrym scenarzystą, by natknąć się na głupie błędy czy powtarzać rozwiązania fabularne z poprzednich tomów i popadać w rutynę. Styl opowieści pozostaje ten sam, podobnie charakter świata i jego bohaterów, ale zmieniają się okoliczności i sytuacje w jakich ponownie ich znajdujemy i z którymi muszą sobie radzić na swoje własne sposoby. I są to jak zawsze sytuacje bardzo dwuznaczne, z których nie można znaleźć łatwej drogi ucieczki.

Powiem szczerze i bez nadmiernego patetyzmu, iż Eden jest najlepszym tytułem mangowym na naszym rynku. Mógłbym pójść nawet dalej i powiedzieć, iż jest to jeden z najlepszych tytułów komiksowych w ogóle wydawanych w Polsce. I też daleko od prawdy bym nie odbiegł. Każdy tom ma coś ciekawego, intrygującego i niesamowitego do zaoferowania, to po prostu inteligentna rozrywka na bardzo wysokim poziomie. A ósma odsłona Edenu posiada takie same zalety jak i poprzednie.

10/10

Opublikowano:



Eden #08

Eden #08

Scenariusz: Hiroki Endo
Rysunki: Hiroki Endo
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2004
Seria: Eden
Tytuł oryginału: EDEN It's an Endless World 8
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: Kodansha
Tłumaczenie: Zbigniew Kiersnowski
Druk: czarno-biały
Oprawa: kartonowa
Format: 11x18 cm
Stron: 214
Cena: 18 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

Eden

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-