baner

Recenzja

Miecz Nieśmiertelnego #1

Yoghurt recenzuje Miecz Nieśmiertelnego #01
Samurajowie. Temat, na który trafi każdy przeciętny śmiertelnik, prędzej czy później, czy to w kinie, czy w literaturze, czy w komiksie. Zaś jaki będzie jego stosunek do dzieł z pod znaku „katany i kimona”?

Wiele zależy od tego, co stanie się dla owego śmiertelnika pierwszym spotkaniem z samurajskimi patentami. Jeśli takim first encounter stałyby się filmy Kurosawy, na pewno człek wspominałby to zetknięcie z kulturą wschodu bardzo miło. Nie tylko ze względów czysto estetycznych, typu kunszt reżysera i rozmach realizacji (tutaj nic chyba nie przebije „Niebo i krew”), lecz także ze względu na to, iż historie utrzymane w tejże konwencji są...specyficzne dla gaijina z USA czy Europy, osadzone w zupełnie innej kulturze a przez to bardziej intrygujące dla odbiorcy, który na co dzień z Japonią wiele wspólnego nie ma.
Blade of the Immortal, u nas znany jako Miecz Nieśmiertelnego, należy właśnie do tego rodzaju wciągających epopei, które choć opierają się na utartych schematach, oczarowują tą nieznaną u nas wschodnią finezją do przedstawiania znanych historii w zupełnie nowy sposób.

BotI jest pod każdym względem opowieścią w „starym dobrym stylu”, na wskroś przesiąkniętą inspiracjami z różnorakich klasyków gatunku, nieskażoną „nowoczesnym” (choć sam tytuł przecież starą pozycją nie jest) upraszczaniem i sklecaniem historii pod młodego, mniej wymagającego czytelnika. Nie ma tutaj walki na tępe miecze (jak ma to miejsce w wydanym niedawno u nas Ruroni Kenishin), starć do pierwszej rany, przeciwników, którzy są w gruncie rzeczy dobrzy a tylko ból brzucha i odciski na lewej stopie sprowadziły ich na złą drogę i głównych bohaterów nieskalanych złym uczynkiem. BotI to kawał dobrego, brutalnego komiksu, gdzie trup ściele się gęsto, zaś Manji- nasz pierwszoplanowy gieroj, nie różni się wiele od swych adwersarzy.

Wspomniany mistrz miecza Manji ma nie lada problem. Jest... nieśmiertelny. Gdzie tu problem, zapytacie? Gdyby żyło się jak wojownik, ale nie można umrzeć jak wojownik, jest to naprawdę kłopotliwe, szczególnie dla samuraja, który chciałby odkupić swe winy klasycznie, z pomocą seppuku czy przez śmierć w walce z godnym przeciwnikiem. A bohater ma wiele win do odkupienia, w tym największą- zabicie męża swej siostry i doprowadzenie jej samej do szaleństwa.
Nieśmiertelność zapewniają samurajowi„magiczne glisty” (dość niefortunne tłumaczenie), które zasklepiają i regenerują każdą ranę, jaką odnosi, nawet gdy się go poćwiartuje, wystarczy ktoś, kto pomoże mu się poskładać z powrotem. Tymi dziwnymi istotami obdarowała (czy też, w mniemaniu Manjiego- przeklęła) naszego herosa żyjąca setki lat starowinka, której cel nie pozostaje do końca jasny. Jest jednak sposób, by wojownik uwolnił się od swego „daru”- musi zabić tysiąc złych ludzi, naprawiając w ten sposób zło wyrządzone światu. Wtedy umrze w spokoju.

Fabuła, choć w miarę oryginalna, wydaje się co najmniej prostacka- samuraj kontra całe zło tego świata. I istotnie- w pierwszym tomie oczom czytelnika nie ukarze się nic poza klasycznym scenariuszem zemsty i pokuty. Manji przyjmujący od młodej dziewczyny zlecenie na zabójców jej rodziców, kolejne walki prowadzące do szefa całego tego galimatiasu... Gdzie tego nie widzieliśmy?
Jednak akcja komiksu prowadzona jest tak wartko i sprawnie, że ta rzekoma wada jest praktycznie niezauważalna. Autor za pomocą mistrzowskiej kreski i paru niezłych chwytów fabularnych potrafi wciągnąć odbiorcę w lekturę swego dzieła bez reszty. Widowiskowe starcia naprawdę robią wrażenie, a ich krwawość nie została dostosowana do marketingowych wymogów rynku i wzglądu na 12-letnich czytelników. Mamy tutaj nieco makabry i odpowiednią dawkę przesady, z których m.in. Kill Bill uczynił swoje znaki firmowe. W BotI te dwa proste zabiegi sprawdzają się, podobnie jak w wymienionym dziele Tarantino, znakomicie.

Poruszyłem już kwestie mistrzowskiej kreski, i wcale nie przesadziłem tutaj z użyciem tego przymiotnika. Samura naprawdę potrafi posługiwać się ołówkiem i tuszem, kadry są wręcz przeładowane szczegółami (co jest bardzo nietypowe jak na mangę), postacie wyglądają realistycznie, ich twarze to nie cały czas ten sam model z inną fryzurą i zarostem (kolejny grzech większości mang), żadnych bzdetów typu SDczki i inne humorystyczne zabiegi (poza zabójczym cynizmem Manjiego), zaś dynamizm walk bronią białą przedstawiony jest niemal perfekcyjnie.
Problem w tym, ze kunsztu autora nie można w pełni docenić na papierze offsetowym, jakiego użył Egmont. Czerń robi się na nim tylko ciemną szarością a w małych kadrach przez „ziarnistość” offsetu trudno czasem dostrzec szczegóły. Nasz największy wydawca jest zresztą znany z olewczego traktowania mangi, więc w tej kwestii zero niespodzianek. Należy się tylko cieszyć, że BotI wygląda z tysiąc razy lepiej niż wydane na podobnym papierze, ale jeszcze gorzej wydrukowane i pocięte Gunsmith Cats.

Wadą, poza jakością wydania, jest też tragiczna wręcz (zjechana do granic możliwości w każdym serwisie i w każdej dyskusji na temat BoI) okładka. Świetny szkic autora skonfrontowany z beznadziejnym do granic możliwości tłem i ramką, pasującą tam jak pięść do oka. Ale rozumiem, ze to nie wina wydawcy, tym razem mali skośnoocy menadżerowie nie pozwolili zmienić oryginału na cos lepszego, nad czym ubolewam wielce.

Poza wadami typowo technicznymi BotI zarzucić nie można wiele. Niektórym może nie odpowiadać przyjęta konwencja, innym nie przypadnie do gustu brutalność tego komiksu, ale oczywistym jest, ze ten komiks nie został stworzony dla tejże grupy. To dzieło lekkie, łatwe i przyjemne w odbiorze, służące li tylko rozrywce, niewymagające głębokiego wysiłku umysłowego, a luźnego podejścia do konwencji- kolejne skojarzenie z „Kill Billem” będzie tu jak najbardziej na miejscu. I wszystkim, którzy chca po prostu przeczytać dobry komiks, a nie doświadczać filozoficznych uniesień i eksplorować czwarty wymiar rzeczywistości, Ostrze polecam.

Opublikowano:



Miecz Nieśmiertelnego #01

Miecz Nieśmiertelnego #01

Scenariusz: Hiroaki Samura
Rysunki: Hiroaki Samura
Wydanie: I
Data wydania: Lipiec 2004
Seria: Miecz Nieśmiertelnego
Tytuł oryginału: Blade of Immortal 1
Rok wydania oryginału: 1994
Wydawca oryginału: Kodansha
Tłumaczenie: Maciej Murzyniec
Druk: czarno-biały
Oprawa: kartonowa
Format: 11x18 cm
Stron: 232
Cena: 18 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-