baner

Recenzja

Ultimate X-men #3

Yaqza, Yaqza recenzuje Ultimate X-Men #3 (DK #11/2004)
Colossus handlarzem bronią a Wolverine mordercą na usługach Magneto- czy to alternatywna wersja znanego nam uniwersum mutantów? Drugie „Age of Apocalypse”? A może tajna akcja drużyny Xaviera?
Nie, to Dzieci Atomu XXI-ego wieku- twój sąsiad tez może być jednym z nich...

Linia „Ultimate” skierowana jest do wszystkich, którzy dość mają grzebania w kilkuset numerach przygód swoich ulubieńców by dowiedzieć się kto kiedy kogo i ile razy zabił; a także do ludzi, którzy dopiero zaczynają przygodę z Marvelem i nie mają zielonego pojęcia o wcześniejszych przygodach bohaterów.

Co jest wspólnego? Magneto, samozwańczy, teraz jeszcze bardziej bezwzględny mistrz magnetyzmu, dążący do przejęcia władzy nad światem i zniewolenia gatunku ludzkiego; jego Braterstwo Mutantów... Xavier- (przyjaciel/wróg Magneto) i jego X-men. Sentinele/Strażnicy polujący bezlitośnie na każdego, u kogo wykryli potencjalnie niebezpieczny gen. Jest wszystko, to co znamy, ale...inne.

Fabuła- nie pisaliśmy o dwóch pierwszych numerach, należałoby więc uczynić to teraz. W pierwszym numerze stajemy się świadkami tworzenia X-men- rekrutacji Beasta (małpia zwinność i potężne ciało), Colossusa (zamiana ciała w stal i daleko posunięta traktorofilia), Icemana (kontrola nad lodem), Storm (kontrola nad pogodą i afekt fo Colossusa), którzy dołączą do Jean Grey (telepatia/telekineza + seksowne stroje) i Cyclopsa (strzelanie promieniami z oczu i perfekcjonizm połączony z nieśmiałością w stosunku do dam).
Nasi dzielni, młodzi herosi już na samym początku swej działalności stoczą bitwę z Sentinelami (paskudne robociska o rozmiarach porządnej kamienicy) ratując Bobby’ego Drake’a przed niechybną anihilacją, a także- o zgrozo- odbiją niesławnego Wolverina z rąk tajnej, wojskowej organizacji Weapon X.
A tenże śmiertelnie niebezpieczny Rosomak, jak się okazuje, jest na usługach samego Magneto...
W numerze drugim X-men ruszą z misją odebrania z rąk Braterstwa córki samego prezydenta- wtedy pierwszy raz staną oko w oko z wielkim nemezis ich mentora...
Zeszyt trzeci wreszcie, będący tematem tej recenzji, to otwarte starcie Magneto kontra USA- gdy nieświadomi (lub zbyt pewni siebie) Amerykanie zaatakują Odludzie, miejsce gdzie mutanci mistrza magnetyzmu znaleźli spokój.
Teraz wszystko może się wydarzyć.

A dzieje się dużo, dzieje się szybko i dzieje się z hukiem. Mutanci (tak po jednej, jak i drugiej stronie barykady) i Strażnicy nie patyczkują się- komiks jest brutalniejszy niż można sądzić- jako przykład niech posłuży scena rozrywek żołnierzy z Weapon X, którym Wolverine posłużył za żywą tarczę strzelecka (zeszyt pierwszy).
Dla przeciwwagi i (teoretycznie) rozluźnienia atmosfery mamy romanse (taki wiek, szczeniackie miłostki...), i... kilka zbędnych, „heroicznych” tekstów, które można sobie było darować.

Millar umiejętnie odnajduje się w naszej rzeczywistości i sprawnie umieszcza w niej Dzieci Atomu- niektóre dialogi w ich wykonaniu („...Lepiej zamknij się i sprawdź towar, zanim kopnę cię w jaja tak mocno, że przybędą ci dwa dodatkowe jabłka Adama, Ahmen”)powalają. Sprawiają że czyta się jednym tchem i z wypiekami na twarzy- i prawie czujesz ze tam jesteś, albo przynajmniej że oglądasz sprawozdanie z tych wydarzeń w TV. Komiks różni się od innego tworu tego scenarzysty- „Ultimates”, jest nieco łatwiejszy w odbiorze- nie pomylmy się jednak: „Ultimate X-men” to ogromna dynamika, tempo akcji wyrywające z fotela, nie pozwalające na złapanie tchu, wciągający scenariusz i interesujące zawirowania między poszczególnymi bohaterami. To nie walka jeden na jeden, to mutanci kontra reszta świata- a z takiego starcia nieliczni wyjdą w jednym kawałku. Kiedy na scenie pojawia się Magneto poczuć można wręcz jego potęgę, a wyobraźnia podsuwa obrazy zrównanego z ziemią miasta. Można ponarzekać na małą ilość miejsca poświeconą poszczególnym bohaterom, ich problemom itp., ale na to będzie czas i miejsce w kolejnych numerach- póki co Millar pokazuje starcia na naprawdę dużą skalę.

Rysunki Adama Kuberta sprawdzają się dobrze- nie robią furory, ale trzymają należyty poziom: są dynamiczne, czasami nieco umowne, ale pasują do serii jak ulał. Kolorystyka? Pstrokata, rzec by można: „superbohaterska”. Ale nie przeszkadza to nic a nic.

Ultimate X-men to kolejna seria z Axel Springer- przyznać trzeba że edytor spełnia obecnie marzenia niejednego czytelnika komiksów- także w kwestii ceny poszczególnych tytułów... Warto sięgnąć- komiks skierowany do wszystkich fanów mutantów, tak starszych jak i nieco młodszych- spodobać się powinien i tym, i tym.

Szczerze polecam.

Opublikowano:



Ultimate X-Men #3 (DK #11/2004)

Ultimate X-Men #3 (DK #11/2004)

Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Andy Kubert
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2004
Seria: Ultimate X-Men
Tytuł oryginału: Ultimate X-men
Rok wydania oryginału: 2001
Wydawca oryginału: Marvel
Tłumaczenie: Rafał Belke
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Format: A5
Stron: 68
Cena: 4,90 zł
Wydawnictwo: Axel Springer
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-