baner

Recenzja

Abra Makabra: Sprawa Cala McDonalda #3

Yaqza, Yaqza recenzuje Abra Makabra: Sprawa Cala McDonalda #3: Geekenstein
Dobrze, powiem to. Podoba mi się ten komiks. Mimo że napisał go Niles, którego scenariusze do tej pory przyprawiały mnie o zgrzytanie zębów. I nawet mimo że to Templesmith znowu złapał za ołówek- choć zwykłem mawiać że dla dobra własnego i innych nie powinien.
Powiem to głośno: podoba mi się „Abra Makabra”.

Pokrótce o fabule: główny bohater, Cal McDonald, wspólnie z nadzwyczaj dobrze ułożonym strzygoniem stara się rozwiązać zagadkę nagłej sympatii która wykwitła między nie-ludźmi- wilkołakami, wampirami i innym podejrzanym tałatajstwem rodem z literatury grozy.
Strzygoń jest wyjaśnieniem tej zagadki zainteresowany tym mocniej, iż nikt nie pokwapił się przyjąć jego pobratymców do paczki, a wręcz na odwrót- stali się celem ataków, zaś ich terytorium zaczęło się niepokojąco kurczyć.
W sprawę zamieszani są też „zwykli” ludzie, którzy najwyraźniej organizują mieszkańców podziemi w zgrane zespoły, wykonujące określone zadania- pozostaje jeszcze pytanie: co szykują? Tego dowiedzieć musi się właśnie para naszych dzielnych bohaterów.

Niles napisał dobry komiks. Komiks z jajem, komiks ciekawy (w interesujący sposób zmienia wyobrażenia o nie-ludziach- ortodoksyjni wielbiciele tematu mogą poczuć się mocno rozczarowani, wszyscy inni- zaintrygowani) . Nie jest to rewelacja- nie popadajmy w przesadę, ale porównując „Abrę” z takimi chociażby „30 dniami nocy” (będący dla mnie szczytem sztampowości) przyznaję bez mrugnięcia okiem palmę pierwszeństwa Calowi.

Ten zaś ma wszystkie cechy rasowego detektywa- jest cyniczny, pyskaty i charakteryzuje się unikalną zdolnością tak wpadania w tarapaty, jak i wychodzenia z nich praktycznie bez szwanku.
Inni aktorzy tej opowieści także nie pozbawieni zostali swoich własnych, unikalnych charakterów i unikają jednoznacznej klasyfikacji - stwory nocy mogą równie dobrze być tępe umysłowo niczym but z lewej nogi, jak i sprytne, wygadane, bezczelne. To zróżnicowanie wychodzi komiksowi na dobre- dzięki niemu nie mamy sytuacji znanej z niejednego horroru, gdzie dzielny bohater zwalczał tłumy nie różniących się niczym od siebie stworów, bełkoczących tylko „mózg, mózg”- w „Abrze” riposta strzygonia może okazać się celniejsza niż ktokolwiek by podejrzewał.
Nie można tez zapomnieć o dawce humoru, jaką zaserwował Niles- poczynania bohaterów, ich dyskusje i komentarze potrafią wywołać nierzadko uśmiech na twarzy czytającego.

Jak się mają do tego rysunki Templesmitha? Ano, są. Ilustrują ( o ile czytelnikowi uda się odcyfrować co też Ben nabazgrolił) przebieg akcji. Czasami dorzucają nutkę humoru. I tyle- Ben niestety nie zrezygnował z typowego dla siebie sposobu...hmmm...rysowania, co zaowocowało znanym nam już z niejednej produkcji efektem- bardziej tu widać pracę komputera niż rysownika (kadry takie mógłby równie dobrze machnąć pijany bóbr, choć dopuszczam też możliwość, że zrobiłby to lepiej niż Templesmith).

Czyta się bardzo przyjemnie- ogląda mniej, ale nie przekreśla to komiksu.
Warto (proszę nie brać tego dosłownie) zobaczyć.

Opublikowano:



Abra Makabra: Sprawa Cala McDonalda #3: Geekenstein

Abra Makabra: Sprawa Cala McDonalda #3: Geekenstein

Scenariusz: Steve Niles
Rysunki: Ben Templesmith
Wydanie: I
Data wydania: Lipiec 2004
Seria: Abra Makabra: Sprawa Cala McDonalda
Tytuł oryginału: chapter three: Geekenstein
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: Dark Horse
Tłumaczenie: orkanaugorze
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Stron: 28
Cena: 9 zł
Wydawnictwo: Mandragora
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-