Recenzja
Wolverine: Origin #3
Yaqza, Yaqza, Yoghurt recenzuje Wolverine: Origin #3: BestiaWiemy już, kim nasz ulubiony mutant był w dzieciństwie (trudno było go o nie posądzić, czyż nie?). Odpowiedź na to pytanie była, nie da się ukryć, nieco zaskakująca; takiego obrotu sytuacji nie braliśmy chyba pod uwagę, hmmm (chociaż może to tylko ja jestem taki nie przewidujący)? Ale czas na ciąg dalszy- w posiadłości Howlett zapadła złowroga cisza. Jej mieszkańcy, ci, którzy dotąd wypełniali jej mury swymi głosami, obecnością, śmiechem- nie żyją. A najmłodszy z rodu i jego opiekunka są poszukiwani przez policję . Dość tragiczny obrót wydarzeń, przyznać trzeba. Poszukując pomocy znajdują ją- o dziwo- u seniora rodu. Dzięki jego wsparciu opuszczają stan Alberta (wreszcie jakieś dane geograficzne) i trafiają na terytorium Yukonu, gdzie zamierzają skryć się przed poszukującymi ich ludźmi i odnaleźć spokój. Tu także dowiemy się, dlaczego nasz bohater przyjął imię "Logan".
Tak wygląda fabuła trzeciego tomu serii "Wolverine: Origin". Co można o nim napisać? Jest krótki- to pierwsze, co przyszło mi na myśl. A dwumiesięczne odstępy między poszczególnymi zeszytami nie dopingują do kompletowania serii- po prostu gdy kupimy aktualny tom nie pamiętany o czym był poprzedni (no, chyba że kupujemy tylko "Woverine’a' i czytamy go trzy razy dziennie, przed każdym posiłkiem). Ale Mandragora zwiększa częstotliwość wydawania "Rosomaka", więc będzie dobrze. Co dalej...Sam komiks jest nieźle napisany ( bez rewelacji, można było spodziewać się czegoś więcej) i fajnie narysowany (ale mi się powiedziało, "fajnie rysowany"...)- ci, którzy pamiętają kreskę Andy’ego Kuberta jeszcze z "X-men" wiedzą, o co chodzi- ale...czegoś mi tu brakuje. Smaczku dodaje oryginalna, pastelowa kolorystyka nadająca całej historii dość specyficzny, na wpół realny klimat.
Wady: zdarzają się dziwne niedociągnięcia scenariusza, np. James pyta: "Gdzie papa" (ojczulek jego rodzony, znaczy się), mimo iż chwilę wcześniej widział jak Logan z uśmiechem na ustach...kłach...rozwala mu głowę...Trochę to...zaskakujące...
No i komiks jest drogi. I....Prawdę mówiąc, nie jest to najlepsza część cyklu- stanowi tak jakby przerywnik między innymi wydarzeniami, bardziej znaczącymi dla historii.
Ale okładeczka jak zwykle pierwsza klasa. Chociaż ona trzyma poziom. Podsumowując- nie najlepiej. Maybe next time.
>>>Yoghurt: Tak, to znowu ja, Yogh. Widzę że Yaqza ujął w swej recenzji niemal wszystkie zady i walety Origina #3, ale dorzucę coś od siebie, w końcu takie mam zadanie, nieprawdaż?
Muszę przyznać, że Origin: Bestia mnie rozczarował... Praktycznie nic ciekawego się w nim nie wydarzyło- w przeciwieństwie do dosłownie powalającej puenty w #2, która zaskoczyła wszystkich (poza tymi, którzy czytali english version albo trafili na spoilera- dzięki Clay, kiedyś cię za to powieszę :P ). Wydarzenia przedstawione w trójce mogłyby być rozpisane praktycznie na dwóch, trzech kadrach, w postaci streszczenia, a nic by czytelnik z fabuły nie stracił i zaoszczędził te 8 złotych np. na dwa dobre piwa/cztery gorsze/5 win "Tur" (po 1,90 zł)/subwaya 30cm/zestaw Happy Meal w McDonalds/ i mógłbym tak jeszcze długo wymieniać [niepotrzebne skreślić]. A tak- jesteśmy 8 złociszy w plecy, a czytania mamy mniej niż w zeszycie pierwszoklasisty.
Jedyną zaletą Origina jest nieziemski rysunek, który naprawdę pogłębia klimat opowieści- jest jakby zamglony, jakby pierwszy plan praktycznie nie istniał. Niestety- ja komiksy kupuje także do poczytania, a nie do pooglądania kunsztu grafika jeno, tak więc jeden jedyny raz w swym życiu NIE polecę kupować Origina. I choć jestem przeciwny tzw. czytelni empikowej, tym razem zalecałbym taki zabieg. A dopiero gdy już nie będziemy mieli co zrobić ze złotówką razy 8, albo jesteśmy naprawdę zdesperowani, by mieć całego Origina w szufladzie bądź na półce- wtedy jeszcze jakoś te pieniądze nań wydane przeboleć można.
Tyleż rzekłem i czekam na #4- miejmy nadzieję, że wart swej ceny.
Opublikowano:
Wolverine: Origin #3: Bestia
Scenariusz: Paul Jenkins
Rysunki: Andy Kubert
Kolor: Richard Isanove
Okładka: Joe Quesada, Richard Isanove
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2003
Seria: Wolverine: Origin
Tytuł oryginału: Origin part III of VI
Rok wydania oryginału: 2001
Wydawca oryginału: Marvel
Tłumaczenie: Orkanaugorze
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Stron: 24
Cena: 8 zł
Wydawnictwo: Mandragora
Rysunki: Andy Kubert
Kolor: Richard Isanove
Okładka: Joe Quesada, Richard Isanove
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2003
Seria: Wolverine: Origin
Tytuł oryginału: Origin part III of VI
Rok wydania oryginału: 2001
Wydawca oryginału: Marvel
Tłumaczenie: Orkanaugorze
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Stron: 24
Cena: 8 zł
Wydawnictwo: Mandragora
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-