baner

Recenzja

Wolverine: Origin #2

Yaqza, Yaqza recenzuje Wolverine: Origin #2: Oczami dziecka
Wolverine'a zna chyba każdy wielbiciel komiksów Marvela. Niezwykły osobnik obdarzony ogromnym potencjałem, charyzmą i specyficznym podejściem do świata; mrukliwy, zamknięty w sobie, typ antycznego wojownika rozkochanego w walce, potrafiącego docenić mężnego przeciwnika i jego umiejętności. Wszyscy go znamy i kochamy- teraz zaś dzięki mini serii "Origin" mamy możliwość poznania jego skrywanych dotąd przed nami korzeni. Kim był, zanim stał się maszyną do zabijania? Jakie mroczne tajemnice skrywa jego przeszłość? Skąd wzięły się jego niezwykłe uzdolnienia? Na te pytania odpowie nam Paul Jenkins (znany nam już z "Universe") posiłkując się Andy Kubertem ( pamiętamy go chociażby z polskiej wersji "X-men") i Richardem Isanove (odpowiada za kolory). Pierwszy tom ("Wzgórze") opowiadał o przybyciu młodziutkiej Rose do posiadłości Howlett, nawiązaniu przez nią znajomości z synem pana tych ziem- Jamesem i Psem- synem jednego z pracowników dworu, Logana (znajome nazwisko, hmmm?). Życie dzieci było idyllą do momentu nieszczęśliwego wypadku. Mimo ostatecznego happy-endu dochodzi do poważnego rozłamu między Psem a jego przyjaciółmi. W tomie drugim cała akcja zostaje przeniesiona kilka lat do przodu. Konflikt między obecnym panem posiadłości a jego ojcem pogłębia się; można by rzec, że wszystko we dworze podlega jakiemuś dziwnemu procesowi erozji, erozji ludzkich uczuć. Gdy Logan zostaje wyrzucony z pracy za przewiny swego syna, postanawia ukrócić panowanie Howletta- jego wycieczka do dworu będzie brzemienna w skutkach. Tak mniej więcej wygląda fabuła "Oczami dziecka"- zapewniam, że miło was zaskoczy. Muszę przyznać, ze czytanie takiego typu komiksu o Rosomaku to miła odmiana po jego przygodach z resztą drużyny. Ten komiks nie ma w sobie nic z komiksu superbohaterskiego- to raczej dramat w typie antycznej tragedii. Także rysunki i kolorystyka (szczególnie ta ostatnia odbiegają od standardów komiksu amerykańskiego) tworzą niezwykły klimat. Mnie osobiście komiks kojarzy się dzięki zabiegom ich twórców z historią grozy, ale nie w typie "30 kilo bebechów tutaj i jeszcze kilo na drzewie", a raczej ze szczególnym klimatem takich na przykład "Wichrowych wzgórz" czy "Innych". Komiks oczywiście ma swoje wady- po pierwsze, co od razu rzuca się w oczy-jest króciutki. Ale to można przeboleć, "Evangelion" też był krótki, ale każdy numer rekompensował objętość. Czasami drażnią rysunki- ale tylko czasami (mam tu na myśli np. strzał z dwururki- wygląda, jakby użyto co najmniej lasera!), kiedy indziej irytują zbyt typowe sposoby przedstawienia akcji lub (rzadko) naiwne dialogi- poza tym wszystko jest w najlepszym porządku. Bardzo podoba mi się narracja prowadzona przez Rose- to kolejny element który muszę policzyć in plus tego komiksu. Klimat samej historii jest bardzo mroczny i posępny- nie jest to może "Hellboy", ale i tak świetnie pasuje do tragizmu sytuacji. Okładki zaś to dzieła sztuki- są powalajace! Podsumowując- warto po ten komiks sięgnąć, szczególnie jeśli darzy się Logana chociaż odrobiną sympatii. Myślę też, że osoba, która o Rosomaku nie wie nic także przyjemnie spędzi przy nim czas. Nie jest to może jakaś wielka perełka, ale...niewiele jej brakuje. Przekonajcie się sami.

Opublikowano:



Wolverine: Origin #2: Oczami dziecka

Wolverine: Origin #2: Oczami dziecka

Scenariusz: Paul Jenkins
Rysunki: Andy Kubert
Kolor: Richard Isanove
Okładka: Joe Quesada, Richard Isanove
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2002
Seria: Wolverine: Origin
Tytuł oryginału: Origin part II of VI: Innerchild
Rok wydania oryginału: 2001
Wydawca oryginału: Marvel
Tłumaczenie: Orkanaugorze
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Stron: 24
Cena: 8 zł
Wydawnictwo: Mandragora
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-