baner

Recenzja

W poszukiwaniu Ptaka Czasu #3: Łowca

Azirafal, Azirafal recenzuje W poszukiwaniu Ptaka Czasu #3: Łowca
Na samym krańcu Akbaru - gdzie rzadko kto się zapuszcza, gdzie z morza wznosi się Palec Niebios, gdzie rządzi podstawowe prawo natury - ma swoją siedzibę Łowca. Mistrz topora, wielki myśliwy, amator walki i polowań, istota owiana tajemnicą, odludek, strzegący swego terytorium samotnik, traktujący ewentualnych przybyszy jako kolejne wyzwania. I zarazem żywa legenda. Imię jego wzbudza strach w największych zabijakach i nawet Bragon, dowiedziawszy się przez czyje tereny trzeba przejść by dotrzeć do Palca Niebios, gotów jest zrezygnować z wyprawy. Ale dla Łowcy imię Bragona również nieznanym nie jest i nie zamierza mu pozwolić opuścić swych ziem. Rzuca mu wyzwanie i cała drużyna, wraz ze śledzącym ich wciąż z ukrycia Bulrogiem, musi stawić czoła jednemu z najniebezpieczniejszych przeciwników, jakich dotąd mieli okazję spotkać. Tym bardziej, że Łowca i Bragon mają ze sobą o wiele więcej wspólnego niż mogłoby się z początku wydawać...

Dla tych, którzy nie mieli okazji swego czasu czytać całego ”W Poszukiwaniu Ptaka Czasu” nakładem Komiksu – jest to jedna z serii, którą ”po prostu musisz mieć”. Pamiętam jak te jakieś 15 lat temu trafiły w moje łapki ”Świątynia Zapomnienia” i druga część ”Jaja Mroków”. Pamiętam również uczucia towarzyszące lekturze tych komiksów – smutek, żal, współczucie i prawdziwe przejmowanie się losem bohaterów... Gdy teraz Egmont zaczął ponownie wydawać ”W Poszukiwaniu...” byłem w siódmym niebie... dopóki nie dorwałem ”Muszli Ramora”. Ten album okazał się, ku mej niezmierzonej rozpaczy, kiepski. Nie, gorzej – nędzny! Był głupi, pojawiający się humor nie śmieszył i stosowany był stanowczo zbyt często, historia była schematyczna, a ogólnie komiks robił wrażenie bardzo, ale to bardzo złe. Już myśleć począłem, że moja dziecięca wyobraźnia wypaczyła obraz tej serii i podobała mi się ona tylko ze względu na totalne bezguście moje, jako dzieciaka. Przyznam się bez bicia, że zwątpiłem. Aż wydana została ”Świątynia Zapomnienia” i wszystko wróciło do normy. Było tam dokładnie to, co zapamiętałem i wiedziałem już, że pierwszy tom był po prostu ”wypadkiem przy pracy”. Ale i tak sięgając po ”Łowcę” odczuwałem lekki niepokój, czy aby ręka Loisela nie podwinęła się więcej niż raz. Śpieszę zapewnić, iż nie.

W tym albumie skupiamy się przede wszystkim na postaci Bragona. Na jego uczuciach, na jego walkach (także tych z samym sobą), na jego rozprawieniu się z demonami przeszłości. Choć reszta towarzystwa też nie zostaje pominięta. Jak zawsze u Loisela, nie da się pozostać obojętnym wobec bohaterów – po kilku stronach, dialogach i sytuacjach czytelnik zaczyna coraz bardziej się z nimi zżywać, przejmować ich losem, ich problemami, ich przeżyciami. Historia rozgrywająca się na kartach tego komiksu wciąga jak bagno w swoje ciepłe wygodne wnętrze, z którego tak trudno się wydostać. Nikt nie jest tu krystalicznie czysty. Co ja mówię! Nikt nie jest w żaden sposób czysty, pobudki i motywy każdej z postaci są w większości odcieniem szarości - tak Bragona (którego poznaliśmy już jako bezczelnego rozrabiakę i bardzo krewkiego awanturnika o manierach łotra z ciemnej alejki), jak i Nieznajomego (którego pobudki dla uczestnictwa w całym tym przedsięwzięciu odnoszą się do najbardziej zwierzęcych z pragnień), o Bulrogu nie wspominając. Łowcy też daleko do jednowymiarowej postaci ”złego” – jest to postać o wiele bardziej tragiczna niż wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka. To właśnie fabuła i bohaterowie, wespół z całym gronem postaci pobocznych, stanowią o sile tej serii. Można nawiązać... Nie! Natychmiastowo i automatycznie nawiązuje się więź, nić sympatii i współczucia dla większości tragicznych istot trafiających na karty ”W poszukiwaniu...”. Właśnie przede wszystkim współczucia, gdyż jest to komiks wyjątkowo przygnębiający, ale wart każdego grama wylanego nad nim żalu...

Rysunki Loisela, jakie są każdy widzi. A tak bardziej poważnie – są świetne. Po prostu. Niektórym mogą nie odpowiadać trochę abstrakcyjne modele istot występujących w albumie lub ogromna ilość krwi i inszego plugastwa (robactwo, paskudne rany, itp.), ale sama kreska jest ładna, oryginalna i pomysłowa. Musi się podobać, tym bardziej z tak ładnie nałożonymi kolorami, gdyż co prawda to prawda – Akbar Loisela, mimo iż mroczny i bardzo smutny, jest jednocześnie bardzo kolorowy i miły dla oka.

”Łowca” jest kolejnym świetnym albumem z genialnej serii. Osobiście czekam z niecierpliwością na kolejny tom (kolejne tomy?) – mam nadzieję, że Egmont jednak nie będzie się starał zarobić i nie wrzuci na rynek podzielonego ”Jaja Mroku” (tak jak to ma paskudnie w zwyczaju dzielić oryginalne TPB). Na pewno polecam ten komiks każdemu fanowi Loisela, dobrego fantasy i każdemu, kto lubi ciekawą intrygę oraz świetnie stworzone i poprowadzone postaci. Nikt nie powinien się na tym tytule zawieść.

9/10

Opublikowano:



W poszukiwaniu Ptaka Czasu #3: Łowca

W poszukiwaniu Ptaka Czasu #3: Łowca

Scenariusz: Serge Le Tendre
Rysunki: Regis Loisel
Kolor: Regis Loisel, Laurence Quilici
Wydanie: II
Data wydania: Październik 2004
Seria: W poszukiwaniu Ptaka Czasu
Tytuł oryginału: Le rige
Rok wydania oryginału: 1985
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolor, kreda
Oprawa: kartonowa
Format: 21x29 cm
Stron: 48
Cena: 18,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
10.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
10 /10
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-