baner

Recenzja

Thorgal #15: Władca gór

Yaqza, Yaqza recenzuje Thorgal #15: Władca Gór
Uwielbiam paradoksy czasowe. Zawsze fascynowały mnie te powikłane do granic możliwości koncepcje na temat podróży w czasie i ich wpływu na teraźniejszość, przeszłość, przyszłość....Wspomnę tu tylko o książkach Dicka- to w „Dr Futurity”, i ile się nie mylę, zabawiał się on tak przemyślnie czasem i podróżami w jego obrębie-i „Powrocie do przyszłości”, i wszystko powinno być jasne. Najwyraźniej Van Hamme także lubi takie zabawy, ponieważ poświęcił im 15-ty tom „Thorgala” zatytułowany „Władca gór”.

Tytułowy „władca” to Saxegaard, potężny i siejący postrach przywódca bandy rozbójników- i to przed jego sługami ucieka pierwszy bohater naszej opowieści, młody niewolnik imieniem Torrik, który schwytany jako dziecko przez oddziały oprawcy wiele lat spędził w jego fortecy. Teraz wreszcie udało mu się uciec- a w czasie swej wędrówki spotyka , jakżeby inaczej, naszego drogiego Wikinga przeprawiającego się właśnie przez góry w celu zdobycia drakkaru dla Jolana i ciężarnej Aaricii (przepłynięcie statkiem wzdłuż wybrzeża jest jedynym sposobem pokonania przez nich gór)- i tak oto razem chronią się przed zimnem w opuszczonej chacie. Jak się okazuje po spotkaniu, Torrik mimo iż jest wielce wdzięczny Thorgalowi za posiłek i opatrzenie poszarpanej przez wygłodniałe wilki ręki, to i tak postanawia kontynuować swą podróż samotnie, ale przy wsparciu rumaka naszego ulubieńca. Efektem całego zajścia jest wielki rozgardiasz, walący się strop i ...kusza wycelowana w naszych bohaterów. Właścicielką wspomnianego, niezbyt przyjaznego ludzkiemu ciału narzędzia (cenionego jednak w pewnych kręgach przez ludzi powtarzających często: ”wydaje mi się iż nie będzie pan już potrzebował tej sakiewki”) jest piękna Vlana żyjąca samotnie w chacie, w której przed chwilą nocowali Torrik i Thorgal...dodajmy jeszcze na okrasę że ni stąd ni zowąd mamy środek lata, piękną pogodę, chata zamiast ruderą jest solidną budowlą, a wokół wesoło pląsają roześmiane owieczki. Czyli- jak zauważy każdy w miarę bystry czytelnik tej recenzji- coś tutaj nie gra. A co? Ha, o tym warto przekonać się samemu.

„Władca Gór” ma fabułę pokręcą jak ruskie faworki- wszystko jest w miarę logiczne, ale kiedy zebrać to do kupy....człowiek nie wie już co się dzieje. Całość opiera się na podróżach w czasie i efektach jakie one wywołują w przyszłości (i przeszłości)- a dzieje się sporo. W całej intrydze znajdą swoje miejsce tak Saxegaard, Vlana, Torrik, Thorgal jak i przeróżne zgraje zbójów pustoszących okolicę- raz z rozkazu Saxegaarda, raz z własnej inicjatywy („Wspieraj małą przedsiębiorczość!”- Minister Rozbojów i Grabieży). Wszystko jest elegancko posklejane w całość- punktem wyjścia (i wejścia...) jest tu Ouroboros, Wąż Czasu pożerający własny ogon (w komiksie pojawia się jako ornament na pierścieniu). Scenariusz jest naprawdę świetny (do czego w przypadku twórczości Van Hamme’a mogliśmy się już przyzwyczaić, chociażby na przykładzie „XIII”), a dzielnie wtórują mu wspaniałe rysunki Rosińskiego z okresu, kiedy to jeszcze każdą swą planszą potrafił wprawić w zdumienie czytelników (jeszcze nie wyznawców). Tła są bogate, szczegółowe, podobnie jak postaci bohaterów (świetne odwzorowanie odzieży, elementów stroju, stuprocentowy realizm, coś pięknego!). Na to wszystko nałożona została odpowiednia warstwa tuszu- nie za dużo, żeby rysunki nie stały się nieczytelne, ale też nie za mało, aby nie pojawił się efekt sztuczności...plus ta świetna kolorystyka...”Władca Gór” to po prostu wspaniale narysowany komiks, co do tego nie ma dwóch zdań! A kto się nie zgadza...to ma do tego prawo, żyjemy w wolnym kraju. Tylko niech uważa na ortodoksyjnych fanów Miszcza... Pozostaje jeszcze kwestia tłumaczenia- zmieniło się ono od poprzedniego wydania (Orbita 1990), i to zdecydowanie na lepsze. Obecnie tekst przetłumaczył Wojtek Birek, który w odróżnieniu od Małgorzaty Markowskiej- autorki poprzedniego przekładu- nie pozwolił sobie na wycinanie czy upraszczanie pewnych kwestii- bo przyznać trzeba że w wersji Orbity czytelnik momentami nie do końca widział „o co chodzi”... Co najdobitniej świadczy o tym, że i przy tłumaczeniu trzeba wykazać się pewną wyobraźnią.

Podsumowanie? A będzie, będzie- „Władca Gór” jest wart swej ceny. W warstwie graficznej to czysty miód i gratka dla wielbicielu rysunku kojarzonego przede wszystkim ze szkoła europejską, w warstwie fabularnej to wciągająca i poplątana opowieść o konsekwencjach igrania z czasem...Warto przeczytać. Polecam z całego serca, dla mnie to jeden z najlepszych „Thorgalów”


Opublikowano:



Thorgal #15: Władca Gór

Thorgal #15: Władca Gór

Scenariusz: Jean van Hamme
Rysunki: Grzegorz Rosiński
Kolor: Grzegorz Rosiński
Okładka: Grzegorz Rosiński
Wydanie: II
Data wydania: Wrzesień 2003
Seria: Thorgal
Tytuł oryginału: Le Maitre des Montagnes
Rok wydania oryginału: 1989
Wydawca oryginału: Lombard
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 21,5x29 cm
Stron: 48
Cena: 16,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-9716-6
WASZA OCENA
8.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
8 /10
Zagłosuj!

Tagi

Thorgal

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

ejm2000 -

Jeden z moich ulubionych Thorgali.....

Hifidelic -

Z moich też, co z tego?
Mógłbyś nie być tak enigmatyczny?