baner

Recenzja

Sandman #2: Nadzieja w piekle

Yaqza, Yaqza recenzuje Sandman #02: Nadzieja w Piekle
Spokojnie składam zmęczone ciało w przyjazne objęcia fotela. Zaczynam lustrować perłę, która trafiła w me dłonie, diament bez najmniejszej skazy radujący ma serce samą swą obecnością ( chwila ta wypełnia mnie dziwnym uniesieniem) i...po prostu pozwalam unieść się wiatrom wyobraźni jej autora. Bez pośpiechu, mam czas. Wiele czasu...Powoli kartkuję album chłonąc każde słowo, każdy rysunek, zachwycając się drobnymi smaczkami, delektując wybornym koktajlem opowieści. Niezwykły smak, niepowtarzalny, zaiste; twórca tego dzieła był mistrzem nad mistrzami... Wybaczcie ten tkliwy wstęp, trudno mi jednak powstrzymać się od takich słów po lekturze tego niezwykłego komiksu. "Sandman" nie tak dawno zawitał do naszych domostw a już teraz mamy możliwość przeczytania drugiego tomu cudownej opowieści Neila Gaimana. No, można by ponarzekać, że Egmont rozbił pierwszy TPB ("Preludia i Nokturny") na dwa albumy, ale było to zapewne uwarunkowane względami finansowymi. Nie ma co biadolić, nie jest to żaden problem i z pewnością nikt nie będzie płakał z tego powodu. Sandman po wielu latach uwięzienia powrócił do swego królestwa- teraz musi odnaleźć oznaki swej potęgi. Pierwszą z nich, sakwę z piaskiem już odzyskał. Czas na pozostałe atrybuty władzy...By odzyskać swój niepowtarzalny hełm musi odwiedzić Piekło, spotkać się z Gwiazdą Zaranną ("...widziałem jak spadał- nieugięta twarz, jaśniejące dumą oczy...") i walczyć o swe racje. To nie koniec walki- rubin Władcy Snów wpadł w ręce więźnia znanego nam szpitala Arkham- potęga w rękach szaleńca. A na koniec...deser? Nie, to nie jest odpowiednie słowo. Przeżycie. O tak, to już bardziej pasuje. A jest nim młoda kobieta, siostra naszego bohatera, tak jak i on należąca do Nieskończonych. Streściłem fabułę jak tylko się dało- teraz brzmi ona jak kanwa kolejnej opowiastki o superbohaterach- niech Was to nie zmyli. "Sandman" nie jest zwykłym komiksem. Właściwie trudno go jednoznacznie zdefiniować- jest jak niesamowita przygoda, która tylko czeka, by porwać nas w swe ramiona. To może brzmieć dziwnie, niezrozumiale, ale taka jest prawda. Nie zrozumiesz piękna (tak! Piękna...) tego zdumiewającego albumu dopóki go nie przeczytasz. Tego nie można opisać słowami- uniesienie, strach, radość, rozpacz, melancholia...Ten komiks wyzwala uczucia...Trudno w to uwierzyć, ale tak właśnie jest. Czy znacie to uczucie, gdy patrzycie w oczy ukochanej osoby a wasze serce wypełnia...dziwna , trudna do zdefiniowania radość? Zabrzmi to zabawnie, ale tak właśnie jest z tym komiksem. Czytając go to nie my wybieramy tempo (szybko, zaraz szkoła), ale to on sam je narzuca. Zmusza- nie, złe słowo- pozwala byśmy go smakowali, jak wyborne danie, jak...doznanie. Zdaję sobie sprawę z faktu, iż jest to bardzo dziwna recenzja. Ale ten komiks w pełni zasługuje na hołd, który mu składam. Tego nie da się opisać. Kupcie ten album. Zaufajcie mi i go kupcie. Dla siebie, w prezencie czy jak tam sobie chcecie, ale kupcie go. I przeczytajcie. Nigdy nie zapomnicie tych chwil, ręczę za to swoją głową.

Opublikowano:



Sandman #02: Nadzieja w Piekle

Sandman #02: Nadzieja w Piekle

Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: Sam Kieth, Malcolm Jones III, Mike Dringenberg
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2002
Seria: Sandman
Tytuł oryginału: Sandman: Preludes and Nocturnes
Rok wydania oryginału: 1989
Wydawca oryginału: DC
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolor
Oprawa: kartonowa
Format: 17 x 26 cm
Stron: 140
Cena: 24,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Sandman #2: Nadzieja w piekle Sandman #2: Nadzieja w piekle Sandman #2: Nadzieja w piekle

Tagi

Sandman

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-