baner

Recenzja

Rork #4: Gwiezdne światło

Yaqza, Yaqza recenzuje Rork #4: Gwiezdne światło
Czy wiecie, kim jest Rork? To pewien mężczyzna o śnieżnobiałych, długich włosach, ubrany w bardzo charakterystyczny czarny płaszcz i brązowe buty, którego zainteresowania można określić jako dość szczególne. Otóż pan ten jest wybitnym znawcą wszystkiego, co niezwykłe- a w tej materii ma już dość spore doświadczenie, gdyż jego żywot liczy się w setkach lat. Jego przeszłość jest niezwykle enigmatyczna- został wychowany przez przybranych rodziców, później zaś jego edukacją zajął się Tanemanar, mędrzec i wielki naukowiec (w najszerszym tego słowa znaczeniu). Rork ma nielicznych (ale równie co on sam niezwykłych) przyjaciół, ma też niezwykle potężnych przeciwników. O tym wszystkim mogliśmy się dowiedzieć czytając wydane ponad 12 lat temu albumy: "Fragmenty" i "Przejścia" (jak ten czas leci; to działo się jeszcze na łamach "Komiksu-Fantastyki"...), niedawno zaś Motopol wpadł na pomysł wydania całości serii- i za to będę im wdzięczny do grobowej deski. Mieliśmy już okazję przeczytać wznowienie dwóch pierwszych albumów (z dodatkowymi, genialnymi jak zawsze szkicami Andreasa), album trzeci("Cmentarzysko katedr"), teraz zaś mamy przyjemność skonsumować czwarty z kolei tom- "Gwiezdne światło".
Po dotarciu do małego meksykańskiego portu Rork dostaje od nieznanej dziewczynki wiadomość nakazującą mu udać się na pustynię, w kierunku wielkiego, kamiennego rumowiska. Ciekawość naszego bohatera wzbudza fakt, że wiadomość napisana została w od dawna martwym języku, osoby zaś, które mogą pochwalić się jego znajomością można policzyć na palcach jednej ręki. Po dotarciu na miejsce Rork odnajdzie w małej, odseparowanej od reszty świata enklawie swą dawną znajomą, Low Valley- ona także od czasu ostatniego spotkania wiele przeszła, ale w odróżnieniu o swego białowłosego przyjaciela czas nie był dla niej tak łaskawy. W wiosce niedługo ma nastąpić Wydarzenie. Nikt (oprócz Low) nie wie, z czym je utożsamić ani co wywoła, jednakże wielu jest pewnych, że korzystając z okazji będzie można uzyskać niezwykłą potęgę. To właśnie walka o władzę i przyjmujące coraz bardziej niebezpieczną formę podchody są treścią tego albumu. Nie mogę, niestety napisać nic więcej, ale przygotujcie się na wiele niespodzianek. Andreas jak zwykle lubi bawić się plastyczną stroną komiksu- na jednej stronie może umieścić jedną tylko ilustrację, by na następnej upchnąć kilkanaście kadrów. Albo jeszcze inny przykład- raz kadry są ułożone pionowo, by po chwili autor zmienił cały układ strony i postawić na poziome kadrowanie. Ten rodzaj zabawy z czytelnikiem świadczy o ogromnej wyobraźni twórcy i wzbudza mój niekłamany podziw. Po przeczytaniu dziesiątek (setek) komiksów o zbliżonej budowie "Rork" to prawdziwy powiew świeżości. Co jeszcze?- poszczególne rysunki jak zwykle powalają; przyznać muszę, że Andreas jest jednym z moich ulubionych rysowników- ciekawa perspektywa, oryginalne ukazanie akcji, upływu czasu i wielu innych sytuacji to popis talentu autora. Powtarza się tutaj sytuacja znana ze "100 naboi"- to trzeba zobaczyć. Nie wiem co napisać jeszcze o tym komiksie- ja osobiście "Rorka" uwielbiam, jest to komiks wymagający, skierowany do starszego czytelnika, dający mu możliwość użycia wyobraźni w stopniu wyższym niż zazwyczaj, po prostu niezwykły. Polecam z całego serca (czy jak tam nazwiecie ten mały, czarny, przesiąknięty złośliwością organ)- naprawdę warto sięgnąć po ten tytuł.

Opublikowano:



Rork #4: Gwiezdne światło

Rork #4: Gwiezdne światło

Scenariusz: Andreas
Rysunki: Andreas
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2002
Seria: Rork
Tytuł oryginału: Lumiere d'etoile
Rok wydania oryginału: 1988
Wydawca oryginału: Dargaud
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Format: 21x29 cm
Stron: 58
Cena: 18,90 zł
Wydawnictwo: Twój Komiks
WASZA OCENA
10.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-