baner

Recenzja

Produkt #5(19)/2003

Yaqza, Yaqza, Yoghurt recenzuje Produkt #19 (5/2003)
Nowy „Produkt” ląduje w naszych spragnionych godziwej lektury łapkach i, bez zbędnych wstępów (chociaż te powinno się pisać na końcu-...jak twierdza wszyscy chyba promotorzy) przechodzimy do konsumowania zawartości... Dobra wieśc dla wszystkich wielbicieli talentu Kurta- „Gangsta” powraca w wielkim stylu, tym razem w opowieści „Gangsta ‘73”. Jej akcja rozpoczyna się na pogrzebie znanego nam już Butcha, na którym pojawia się w pełnym skałdzie rodzina Torelli, szychy podziemnego świata. Pojawia się też Rio, syn Pazura Torelli, który opuścił rodzinę i trzymał się z daleka od wszelkich interesów. Ale pogrzeb przyjaciela to tylko preludium do tragicznych wydarzeń, które będą miały miejsce... To jest genialne. Zwyczajnie genialne. Bez wykrzykników, ochów i achów mogę powiedzieć że ten komiks ma taki potencjał jak „Blacksad”. Nie wierzycie? Wyobraźcie sobie, moi drodzy, że Śledziu zrezygnował z wszelkich „podwórkowych” komentarzy a napisane przez niego dialogi idealnie przystają do rzeczywistości mafijnej, wyobraźcie sobie te niesamowite rysunki Kurta, na które autor zużył chyba dwie beczki tuszu....a teraz połączcie to w całość okraczcie idealnym stopniowanym napięcia, prowadzeniem akcji, umiejętnym kadrowaniem (zapalenia papierosa to majstersztyk) i macie komiks, który zwyczajnie rządzi. Co prawda mogę się przyczepić, ze momentami przez ambicję Kurta do samookreślenia się na niektórych kadrach „nie wiadomo o co chodzi”, ale....Przeboleć się da. Fenomenalna krecha, czadowy scenariusz- perełka na otwarcie numeru. Chce więcej, tylko mam nadzieję, ze nie skończy się to tak ja w przypadku „Gudrun”....czyli niekonsekwencją scenarzysty wymyślającego kolejne wątki na bieżąco najwyraźniej. Trzymam kciuki.

>>Yoghurt: Mam jedynie jedno zastrzeżenie do cudeńka, jakim jest Gangsta- rozkręca się to-to bardzo powoli, za wolno wręcz. Np. kumplowi memu nie przypadło do gustu, gdyż do końca nie wiadomo, o co i za co kto kogo ubił. Tak więc historia dla miłośników tzw. „Mafia films” genialna, dla tych, którzy wolą rozrywkę prostą i wesołą, raczej się w Gangście lubować nie będą. Ale Kurt, jeśli chodzi o kładzenie cieni niemal dorównuje Mignoli, przyznać muszę, a ten fakt powoduje, iż komiks jeśli nie przeczytać, to chociaż obejrzeć musi każdy.

W „Cichym Kąciku KRL’a” znalazła się tym razem genialna siedmioplanszówka opowiadająca o małej Dominice żyjącej na osiedlu zamieszkałym przez samych emerytów...Kolejny niesamowity kawałek opowieści- i rysunki, i tekst (”Eeeeee...My po dżem przyszliśmy...”) to mistrzostwo świat. KRL ma niesamowity potencjał twórczy, a jego komiksy mogą przywodzić na myśl mieszankę „Mikropolis” i „Osiedla...”, uogólniając oczywiście...Kurczę, chcę go więcej!

>>Dziwnym nie jest, ze KRL to niekwestionowane odkrycie Produkt CREW i ma przed sobą wielką karierę, coś czuję.
Poza tym historia przedstawiona tym razem przez młodocianego geniusza jest mi tym bliższa, ze też mam babcię oglądającą „Modę na Sukces” od pierwszego odcinka.... A teraz odcinek ma numer koło 2500...

Kolejna atrakcja to ostatni odcinek „64 gigabajtów pożądania”- Dab bierze w żyłę i zaczyna świrować. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że gdzieś już widziałem kolesia, w którego zamienił się nasz karyplowaty kolega- czyżby Maxx?....Teksty fajne (przede wszystkim zabawne, co nie było regułą w poprzednich odcinkach), rysunki zamotane do granic możliwości...- i tak, owszem, założę się ze Simson nad nimi siedział ładnym kawałek czasu- bo są piekielnie dopracowane (trzeba zobaczyć żeby uwierzyć)- ale...moim skromnym zdaniem przepych graficzny nie zawsze idzie w parze z „funkcjonalnością”...i jakkolwiek sucho i bezpłciowo by to nie zabrzmiało fakt pozostaje faktem. Za dużo tu poutykanej w dziwnych miejscach czerni- i znowu, jak w przypadku „Gangsty”, momentami nie wiadomo co się dzieje...Dodatkowo komplikuje sprawę ten komiksowy „cell-shading”, który obramowuje kontury bohaterów...Fajny komiks, ta część lepsza niż poprzednie, ale jak dla mnie bez rewelacji. Taki miły przerywnik w lekturze lepszych tytułów (chyba się powtarzam, bo już gdzieś, kiedyś pisałem o tym, co skrobnę za chwilkę- w zalewie świetnych opowieści to, iż „64 giga” wypada słabiej nie oznacza że jest tragiczna....Tylko nie należy do tej samej ligi co inne, przynależące do ekstraklasy, opowieści.

>>Duecik stworzony przez Rybę w miejsce Osiedla od początku jakoś mi nie podchodził. I tak ejst tym razem- mimo ze Simson naprawdę dobrze ciska kadry i jest na co popatrzeć, to scenariusz i teksty nie są tym, czego byśmy się po Śledziu spodziewali. owszem- historyjka zabawna, teksty też, ale rednacz Pro miał większe przebłyski. Bez rewelacji, ale czytać się da bez żadnych negatywnych skutków ubocznych

Człowiek Paroowka także wtrąci swoje trzy grosze, by tym razem walczyć o wolność uwięzionych w necie roznegliżowanych panienek- bez rewelki, bywały lepsze odcinki. Chociaż tekst o ściąganiu krajobrazów to majstersztyk....

>>Odcinka z „Harrrdkoooreeeem” już chyba żadna historia z Paroovką nie przebije, ale nadal jest to stary, dobry, absurdalny i zabawny komiks.

Clarence Weatherspoon przygotował do tego numeru aż dwie opowieści- pierwsza z nich zwyczajowo traktuje o przypadkach specjalistki od rzeczy mrocznych i niewyjaśnionych- Josephine. „Głód” to opowieść o klątwie rzuconej na pewną Brytyjkę przez indyjskiego radżę. Swoboda, z jaką Clarence opowiada wgniata mnie w fotel- widać teraz jak na dłoni, że stara się on pogłębić psychikę głównej bohaterki ukazując ją nam w pewnych sytuacjach na które nie może ona pozostać obojętna. I wiecie co? Niezły z niej numer- nie jest taka niewinna, dobra i bezinteresowna jak można by myśleć.... Kapitalna historia, kapitalne zakończenie, a rysunki jak zwykle na poziomie clarence’owym- kuuurczę, jeszcze trochę i będziemy mieć ekstra ligę d o opowieści niesamowitych (jest jeszcze przecież Adam Święcki i jego genialna „Dziewanna”).

>>Clarence- kolejne odkrycie Crew też zaczyna robić solową Karierę (albumik w kolorze wkrótce w Mandragorze! Powinienem teksty hip-hopowe pisać...) ale sława nie uderza mu do głowy i nadal tworzy rzeczy bardzo dobre. Wspaniała Józefina takaż znowu wspaniała, jak się okazuje, nie jest, a to się chwali. No i ta krecha...Cudo i tyle

Druga opowieść Weatherspoona to „9 mm”- tym razem utrzymana, uwaga, trzymajcie się poręczy fotelów- w klimatach cyberpunkowych. Ray utracił duszę. Co zrobić- trzeba pomóc mu ja odzyskać. Ale kto może w tym pomóc? Może człowiek który stworzył całą społeczność wyposażonych w sztuczną inteligencję myszy? Ale przecież on nawet nie pamięta kim jest.... Niezła zamotka, prawda? Tak naprawdę to w pierwszym odcinku dowiadujemy się więcej na temat społeczeństwa, w którym żyją nasi bohaterowie, niż o samej intrydze. Rzuca się w oczy totalne skomputeryzowanie świata (wiadomo, cybrpunk), zaskakująco świeżym i oryginalnym pomysłem jest wprowadzenie wspomnianych myszek (przejmujących cechy ludzkiego społeczeństwa- w każdym aspekcie tego słowa). Clarence w niesamowity sposób prowadzi narrację- jest wielowątkowa: raz skupia się na postaci głównych bohaterów (chociaż...czy można z pewnością stwierdzić kto tu jest głównym bohaterem) by chwilę później przeskoczyć do świata myszy i dręczących go problemów. I czytelnik ma wrażenie że coś może łączyć obie rzeczywistości.... Kapitalna opowieść, na kolejna część wyczekuję zacierając łapki (aż pojawiają się na nich...małe czarne wałeczki?)- czytając takie historie ostrzę sobie coraz mocniej ząbki na pełnometrażowy album Clarence’a z Mandragory- a to już niedługo...

>>Taaaak, patent z myszami jest naprawdę w pytkę, przyznaję bez bicia. Zaprogramować mini-społeczeństwo odpowiednio, a potem tylko obserwować... Taki przyszłościowy BigBrader.
No, ale wracając do komiksu Clarence’a- znów można zarzucić, tak jak Gangście, że rozkręca się naprawdę powoli, jednak jest to do wybaczenia- przedstawienie świata, w którym rozgrywa się akcja, jest naprawdę świetnie poprowadzone, swoboda w narracji Weatherspoona czasem mnie powala... Czy zachwycałem się już krechą? Tak? To zachwycę się raz jeszcze.

Śledziu także postanowił dać mocniej o sobie znać i w najnowszym „Produkcie” znalazło się kilka jego autorskich komiksów- „Hart i Kor” to jednoplanszówki stworzone pierwotnie na potrzeby „Świata Gier Komputerowych” opowiadające o dwóch hmmm....hardcore’owych graczach. Trochę to przypomina Fido i Mela (standardowy duet- mały i krągły koleżka dotrzymuje towarzystwa wysokiemu i chudemu jak tyczka), ale osobiście uważam że to nie ta klasa, moi drodzy, nie ta klasa....

>>E tam, mnie się podobało. Co prawda do Fida i Mela się duet Hart & Kor nie umywa, jednak nadal są to historyjki lekkie, łatwe i przyjemne.

Kolejny przejaw radosnej twórczości Śledzia to komiks „Olaf 22”- tym razem jednak z wyraźnym wskazaniem na....psychikę bohatera. Olaf ma swoje przygody, swoje przeżycia, swoje pasje- jak każdy nastolatek. Czasami smutne, kiedy indziej zabawne. Świetny komiks- tak rysunki jak i teksty stoją na wysokim poziomie, i na szczęście bez specyficznego dla Śledzia żargonu- przyznam że jestem pod niesamowicie pozytywnym wrażeniem tego tytułu.

>>Olaf_22 to bez wątpienia najlepsza rzecz, jaką stworzył Śledziu dla ŚGK, nim pismo zniknęło z rynku, a ryba przeszedł do Playa. Rzecz naprawdę genialna- obserwacja środowiska graczy komputerowych w najlepszym wydaniu, o wiele wiarygodniejsza od wszelkich opinii panów psychologów. Choć w kolorze prezentowały się te historie lepiej, to jednak i w czarno-bieli mają swój urok. Szczerze polecam

Oczywiście powracają też „Strachy”- Mumia i Wampir tym razem z powodów braku dźwięczącej mamony...przeprowadzają się do kamienicy goszczącej już grupę dość niezwykłych rezydentów (moim idolem jest gospodarz domu wyglądający jak...Mario). Zarąbista (znowu...co tu pisać o takich dobrych komiksach...człowiek się powtarza i powtarza...) historyjka! Śledziu jeździ chyba na potężnych energetyzerach (plus aplikuje sobie kurację dotleniania mózgu) skoro wymyśla tyle świetnych historii na jeden miesiąc! Żona Józefa to indywiduum numeru- posądzenie jej o skoki nastrojów to delikatny eufemizm...

>>Strachy trzymają ustalony, wysoki poziom- jak zwykle zresztą. Trzeba być co prawda nieco skrzywionym psychicznie, by pisać takie scenariusze, ale czy ktokolwiek miał pewność, ze Śledziu jest normalny? Tak też sądziłem...

Powracają „Opowieści na sygnale”- Marian i Simson przygotowali potężna dawkę przygód wesołej brygady sanitariuszy- tym razem towarzyszyć im będzie Nikos Pornos, stażysta z USA, syn greckich imigrantów! Jak potężnie zbudowany cudzoziemiec poradzi sobie w naszych realiach? No cóż, przecier z ziemniaka dobry na wszystko... Heeeehe.....kiedyś niespecjalnie podchodziły mi pokrętne przypadki załogi wydziału „łowcy skór”, teraz jednak przyznać muszę, że.....Tak, zgadza się- to tez jest świetna opowieść. Z jajem i porządnie narysowana (bez takiej „ekspresji” jak „64 giga...”, a efekt baaaardzo miły dla oka.

>>Simson jednak powinien zostać przy kresce z „Sygnała“, a udziwniony, choć niezły styl a’la „Mondo & Dab“ niech sobie odpuści- po prostu historie zyskują na przejrzystości i odbiorze. Zawsze lubiłem „Opowieści...”, a fakt że wróciły, wielce mnie ucieszył i czekam niecierpliwie na kolejną cześć tej znakomicie zapowiadającej się historii.

Bartosz Minkiewicz także przygotował coś do tego „Produktu”- tym razem jednak bez Wilq! Może nie chce być utożsamiany tylko i wyłącznie z opolskim superbohaterem?...w sumie coś w tym musi być, w końcu roznegliżowane fanki każdego chyba mogą zdenerwować jeśli są zbyt nachalne...A wracając do tematu- „Ostatnia Linia” to smutna i pełna ekspresji opowieść o żołnierzu broniącym bunkra na północnej kaukazczyźnie podczas...co ja gadam!! „Ostatnia Linia” to oczywiście przewrotna historia zaciekłego starcia między firmami konkurującymi ze sobą w zakresie przewozów osobowych (taksówki, autobusy, tramwaje). Rysunki w stylu niekonwencjonalnym jak dla tego autora, ale efekt jak najbardziej, jak najbardziej...

>>Widać, ze Minkiewicz tak naprawdę rysować umie, ale nie chce. W sumie nie wyobrażam sobie Wilqa realistyczną krechą... No, a co na temat „Ostatniej Linii”? Podobało mi się. Zaskakująca historia jak na Minkiewicza, choć jak zwykle przewrotna.

Na okrasę jeszcze „Pure Hemp” Bizona (furory nie robi- nie widzę nic odkrywczego w opowiastce o dzieciństwie i dorastaniu wielbiciela komiksów- ale każdemu chyba może się zdarzyć spadek formy)[Poprzedni odcinek jest trudny do przebicia, choć i ta historyjka niezła.... lecz bez rewelacji] i kolejny epizod „Ucieczki do miasta” Śledzia i Dąbrowskiego ( i ponownie poziom idzie w górę- kolejki to nie tylko nerwowe wyczekiwanie aż zostaniemy obsłużeni, drodzy czytelnicy- postarajcie się odnaleźć w nich coś więcej...).

>>Kunszt Śledzińskiego i Dąbrowskiego w całej krasie. Poprzednia „Ucieczka” byłą naprawdę świetna, a ta, co jest wręcz niemożliwe, przeskakuje poprzedniczkę o kilka oczek. Liczę na więcej takich perełek.

Uuuuuuuffffffff.....i tyle jeśli chodzi o komiksy. Produkt Crew przygotował też dla nas co nieco publicystyki, znaczy się „mondrych rzeczy”- recenzje nowości, artykuł o „Marvels” Rossa i Busieka i o Alanie Moorze (autorze na topie w Polsce), wywiad z Andrzejem Nowakowskim (tym od „Domana” m.in.) i jeszcze kilka kąsków do zapodania.
UUUUUUU!!!! Dawno nie było tak wyśmienitego dania na moim talerzu!! Polecam, polecam, gorąco polecam- ten „Produkt” spełnia wszystkie wymogi unijne a powiedziałbym nawet że to Unia powinna się od nas w tej kwestii uczyć. WSZYSTKIE historie stoją na poziomie co najmniej dobrym, a sporo jest naprawdę niesamowitych- ode mnie gorąca dziewiona, i niech to będzie dla Was zachęta by sięgnąć po ten numer. Jeśli obsuwa terminów skutkować mają takim poziomem pisma to ja już nie będę narzekał, nigdy, słowo! Kupować!

>>Poza zabawną wpadką z odwróceniem kolorów okładki (choć muszę przyznać, ze ta zieleń...nawet nawet...) i ogromną obsuwą nie mam temu numerkowi nic, ale to nic do zarzucenia- nie ma tu historii słabych, są conajmniej dobre, a publicystyka jak zwykle na wysokim poziomie (chce więcej tekstów czy felietonów, więcej, więcej, więcej!). Nic tylko iść i kupić, bo warto. Bezapelacyjnie.

Opublikowano:



Produkt #19 (5/2003)
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-