baner

Recenzja

Podróżnicy: Athabaska; Grizzly

Yaqza, Yaqza recenzuje Podróżnicy #1: Athabaska; Grizzly
Któż z nas nie chciał w dzieciństwie zostać podróżnikiem, przemierzającym dzikie ostępy nie skalanych niszcząca ręką człowieka lasów będąc wyposażonym jedynie w szwajcarski scyzoryk i plastry na odciski, walcząc z dzikimi bestiami próbującymi odebrać nam upolowanego w trudzie i znoju pasikonika lub dwa, kryjąc się przed straszliwa ulewą w prowizorycznie zbudowanym szałasie którego konstrukcja opiera się na wykorzystaniu trzech gałęzi na krzyż....Marznąc, głodując i cierpiąc...Jak wiadomo jest to marzenie każdego prawdziwego, szanującego się schizofrenika obdarzonego neurotyczną osobowością nakierowaną niczym ciężarówka bez kierowcy na pęd ku samozagładzie- a ponieważ tacy trafiają się nawet ( żeby nie powiedzieć „przede wszystkim”) wśród twórców komiksów, jeden z nich musiał prędzej czy później wpaść na pomysł stworzenia komiksu o podróżnikach właśnie.

„Podróżnicy” autorstwa Zbigniewa Kasprzaka (stojącego za oprawą graficzną takich tytułów jak „Yans” czy „Helloween Blues”) oraz bliżej mi nieznanego Mcleoda to opowieść o fachu śmiałków zajmujących się dostarczaniem skór z terenów łowieckich bezpośrednio do handlowców. Jednym z nich jest Erwan Kerouac, który to podczas wyprawy do Montrealu trafia na Macleoda (sic!), Szkota poszukiwanego przez Anglików za przewodzenie oddziałowi buntowników. Ponieważ Szkot wplątał się w tarapaty broniąc Indianina przed rozgniewanym motłochem Kerouac postanawia go uratować i....zabiera go ze sobą w podróż nad jezioro Athabaska, które to jest kolejnym celem podróży w grafiku Podróżnika... Tak rozpoczyna się akcja tegoż komiksu- a przed czytelnikiem jeszcze wiele atrakcji: pozna Anglika Fairborougha- zawziętego przeciwnika naszego dzielnego Szkota, trapera Grizzly’ego (o posturze tego samego miłego zwierzątka futerkowego którego imię nosi), będzie towarzyszył naszym bohaterom w niebezpiecznych spływach kanoe, przeżyje spotkanie z Indianami...Mogę wymieniać i wymieniać, a i tak na przeciętnym czytelniku tej recenzji nie wywrze ten opis żadnego wrażenie- bo, moi drodzy, ten komiks trzeba przeczytać, by poznać jego walory i docenić znaczenie podróży dzielnych Podróżników.

Komiks jest nierówny- i, prawdę mówiąc, trzeba mu dać pewien czas na rozkręcenie się. Czytając go odnosiłem wrażenie iż autor sam nie do końca wiedział co chce stworzyć, a kolejne pomysły na bieżąco utykał w scenariuszu- już sam wstęp pozostawia dziwne uczucie rozpoczęcia opowieści od środka jakby, a uczucie to pogłębia się z każda kolejną stronicą. Sam początkowy wizerunek Podróżników jest nieco odrzucający- Bretończyk zabierający Szkota na łódkę i płynący z nim nie wiadomo gdzie (kto wie, co chciał z nim zrobić...), i Szkot który zadaje wiele pytań z których nic nie wynika; który na dodatek nie robi nic by dowiedzieć się kim jest jego „wybawca”, gdzie zdąża i dlaczego i na dodatek lubujący się w ...gadaniu do siebie. Przyznać trzeba że nie jest to para bohaterów budząca najwyższy zachwyt. Dopiero z czasem dostaniemy satysfakcjonujące wyjaśnienie pewnych zaistniałych sytuacji ( i tak nie wszystkich)- nie wiem czy był to zabieg celowy, czy- jak mnie się wydaje- przypadkowy, jednak niemiłe uczucie niekompetencji scenarzysty pozostaje. Niezwykle zdumiał mnie zawarty w drugiej części albumu wtręt dotyczący samotnej wyprawy żony Erwana w poszukiwaniu zaginionego ukochanego- wtręt o tyle ciekawy, iż cofający akcję o kilka dni- co wydaje się zabiegiem dość naciąganym i, jak już wspomniałem, wprowadzonym w ostatniej chwili, jakby scenarzysta uznał iż takie a nie inne rozwiniecie scenariusza będzie na miejscu i zwiększy atrakcyjność historii.

Niczego natomiast nie mogę zarzucić przebogatym rysunkom Kasprzaka- jego przepiękne wizje kanadyjskiej flory i fauny przyprawiają o zawrót głowy- i zapewniam że nie ma w tych słowach żadnej przesady. Szczegółowość prac rysownika powala- każdy, najdrobniejszy detal odwzorowany jest z podziwu godną pieczołowitością. Momentami nasuwa się skojarzenie z pracami Grzegorza Rosińskiego (co dziwnym nie jest, wziąwszy pod uwagę iż Kasprzak przez pewien czas podszywał się pod tego rysownika pracując przy „Yansie”), jego styl jednak po bliższym przyjrzeniu się w oczywisty sposób różni się od stylu autora „Thorgala”.

Obraz komiksu dopełnia piękna kolorystka w wykonaniu znanej nam skądinąd Grazy, małżonki Zbigniewa Kasprzaka- zachód słońca w jej wykonaniu to niepowtarzalne przeżycie...

Jak ocenić ten komiks? Jak już wspomniałem- należy mu dać czas na rozkręcenie się i jakoś przebrnąć przez pierwsze kilkanaście stron. Później jest coraz lepiej, a w drugiej części komiksu, gdy już znamy naszych bohaterów i widzimy przemianę jakiej uległ Macleod możemy sobie powiedzieć „a pamiętam jak był z niego taki lamus...”.
Nie ma tu szaleńczych pościgów, strzelanin obracających w gruzy całe wioski, masowych mordów...To raczej komiks dla ludzi potrafiących docenić piękno odwzorowania przyrody i którzy marzyli o takich przygodach jak samotna wędrówka przez setki kilometrów mając za towarzyszy „trzy kuny, parę wiewiórek, całą kolonię bobrów i samicę łosia...jeszcze tego niedźwiedzia stojącego bardziej na lewo”

Opublikowano:



Podróżnicy #1: Athabaska; Grizzly

Podróżnicy #1: Athabaska; Grizzly

Scenariusz: Macleod
Rysunki: Zbigniew Kasprzak
Kolor: Grażyna Fołtyn-Kasprzak
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2003
Seria: Podróżnicy
Tytuł oryginału: Les Voyageurs: 1.Athabasca; 2. Grizzly
Rok wydania oryginału: 1995, 1997
Wydawca oryginału: Lombard
Tłumaczenie: Weronika Kasprzak
Druk: kolor
Oprawa: kartonowa
Format: 21x29 cm
Stron: 96
Cena: 24,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-