baner

Recenzja

Meridian #1: Utracone dzieciństwo

Yaqza, Yaqza recenzuje Meridian #1: Utracone dzieciństwo
Demetria to planeta powietrznych miast, molochów zawieszonych między niebem a ziemią, utrzymywanych w kruchej równowadze dzięki ścisłym wyliczeniom i zastosowaniu rudy latania, bez której wielkie latające skały pomknęłyby w samobójczy rajd ku ziemi.
W tym świecie wśród wielu innych istnieją dwa miasta które łączy tyle samo, co dzieli...

Pierwsze- Meridian- słynie ze statków powietrznych, "solidnych i pięknych"- kunszt i umiejętności jego rzemieślników rozsławiły powietrzne miasto na cała planetę. Dla jego mieszkańców już samo to jest najwyższą nagrodą- pragną jedynie móc ofiarować owoce swej pracy za godziwą cenę; nie dążą do podbojów, ekspansji, bogacenia się- te pragnienia są im obce. Ważne jest tylko utrzymanie status quo- co uwidacznia się także w architekturze i życiu w zgodzie z przyrodą.

Co innego Cadador- prężnie pod przywództwem ministra Ilahna rozwijające się miasto dążące do ekonomicznego wzrostu i supremacji- ulice metropolii wypełniają tłumy ludzi, przepych i blask przytłumiły zieleń drzew i trawy.

Ilahn jest bratem władcy Meridianu, Turosa, którego córką z kolei jest Sephie- bohaterka naszej opowieści, nosicielka znaku mocy. Ale nie tylko jej dotknął palec kosmicznych potęg- Ilahn, jej stryj także został naznaczony . I tak w świecie Demetrii narodziły się dwie nowe siły...

Ale to nie Sephie miała pierwotnie dzierżyć potęgę Znaku, ale Turos, jej ojciec. Ten nie przetrzymał jednak szoku związanego z naznaczeniem (zresztą nie tylko to stało się powodem jego zgonu, ale o tym sza!).
Tak oto na czole dziewczyny pojawia się znamię obdarzające ją mocą tworzenia. Potęga przeciwnego bieguna znajduje się w rękach ministra Cadadoru- to przeciwność odzwierciedlająca tak charaktery bohaterów, jak i światów których pochodzą.

Po śmierci Turosa Ilahn podejmuje kroki zmierzające do objęcia Meridianu protektoratem, natomiast młodą Sephie, jako następczynię tronu zabiera na Cadador by tam wychować na dobrego polityka i władcę...
Tak prezentuje się zarys scenariusza serii "Meridian" należącej do universum Crossgen, a niedawno wydanej w Polsce nakładem Egmontu.

Komiks czyta się szybko i przyjemnie- nie jest jednak banalny. Akcji tu nie za wiele (choć uświadczymy i pościgów, i bójek), skupiono się bardziej na mechanizmie władzy (i- jakby w tle-czynnikach decydujących o rozwoju społeczeństw; brzmieć to może bardzo poważnie, zapewniam jednak, iż podane jest w przystępny sposób i stosunkowo lekki sposób).
Trudno tu też mówić o wyraźnym podziale na "dobrych" i "złych", tak rozpowszechnionym w komiksach (i nie tylko) wszelkiego typu. Bo czy można "złem" nazwać dążenie do rozwoju, postępu, zapewnienia bytu swemu ludowi? Kwestia to sporna, ale trzeba przyznać, że niekiedy cel uświęca środki, a polityka to bardzo niebezpieczna gra.
Z tego też względu nie można oceniać takiego np. Ilahna jako "tego złego"(na którego wyrasta z samego już założenia-jako adwersarz Sephie)- ciekawi mnie za to, czy wyraźny podział pojawi się w dalszych częściach cyklu. Liczę na to że nie, że obie strony zachowają swoje racje i nie pozwolą na pojawienie się tak niepożądanego przeze mnie podziału).
Pod przykrywką zwyczajowego konfliktu przemycone zostały tematy dające co nieco do myślenia- a to mogę zapisać tylko na plus komiksu.

Kreska Middletona jest realistyczna, ale oszczędna-duże znaczenie odgrywa komputerowo nałożony kolor odpowiedzialny także za cieniowanie.
Oglądając kadry w wykonaniu tego artysty można wręcz poczuć podmuch wiatru na policzku- włosy bohaterów fikuśnie zawijają się czy to w biegu, czy też wystawione na podmuchy Boreasza. Rękawy koszul czy inne elementy stroju tworzą płynne fałdy, pozbawione kantów- cała oprawa graficzna sprawia niezwykle miłe oku wrażenie.
Grafika świetnie komponuje się ze spokojnym rytmem opowieści i scenariuszem, w którym widać na pierwszy rzut oka kobieca rękę. Narracja prowadzona przez Sephie, jej przemyślenia, uwagi, obserwacje- wszystko to przedstawione jest w bardzo osobisty i delikatny sposób, co stanowi miłą odmianę po innych seriach crossgen'owskich, pisanych z perspektywy mężczyzn.

"Meridian" to drugi obok przeładowanego akcją "Dziedzica" komiks, który tak bardzo przypadł mi do gustu. Jest to o tyle ciekawe, że oba komiksy znajdują się na przeciwnych stronach huśtawki- zupełnie jak... Sephie i Ilahn...I znowu to porównanie.

Można zadać sobie pytanie, czy warto zapłacić 14,90 za 80 stron komiksu w formacie mniejszym od standardowego amerykańskiego.
Ja odpowiem- warto. Opowieść, którą dostajemy w zamian zasługuje na to, by zostać przeczytaną. Na razie daję siódemkę (cena mimo wszystko do najatrakcyjniejszych nie należy) i poczekam na ciąg dalszy. Póki co jestem pozytywnie nastawiony do przygód młodej posiadaczki Znaku.

Opublikowano:



Meridian #1: Utracone dzieciństwo

Meridian #1: Utracone dzieciństwo

Scenariusz: Barbara Kesel
Rysunki: Joshua Middleton
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2004
Seria: Meridian
Tytuł oryginału: Meridian: Flying Solo vol.1
Rok wydania oryginału: 2000-01
Wydawca oryginału: CrossGen
Tłumaczenie: Maciek Drewnowski
Druk: kolor, kreda
Oprawa: kartonowa
Format: 17 x 26 cm
Stron: 80
Cena: 14,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-