baner

Recenzja

Love Hina #5

Krejt recenzuje Love Hina #05
Keitaro Urashima nadal jest nieudacznikiem, Narusegawa niezmiennie traktuje go "z piąchy", Shinobu wciąż jest uroczo nieśmiała a pensjonat Hinata jeszcze stoi. Powakacyjne problemy wydawnictwa Waneko spowodowały kilkukrotne przesunięcie daty wydania (z planowego sierpnia na wrzesień, a następnie na październik). Mimo wszystko piąty tomik ukazał się, a radosna gromadka ponownie wyruszyła na podbój przepon czytelników. Proszę państwa, stacja Hinata! Wysiadka!

Czwarty tom zaskoczył czytelników pojawieniem się dwójki nowych bohaterów. Wielkie wejście Sety - dawnej miłości Narusegawy, a obecnie pracodawcy Keitaro oraz Sary - córki tego pierwszego, kompletnie przewróciło w miarę ustabilizowaną sytuację w pensjonacie. Naru, podświadomie darząca uczuciem Urashimę, zaczyna mieć dylematy. Urashima bezskutecznie stara zbliżyć się do swej korepetytorki. Pozostałe bohaterki również w jakimś stopniu czują "coś" do naszego gamonia. Istny gordyjski węzeł uczuć, rozplątać się nie da, a miecz ktoś ukradł. I, jak można przewidzieć, sytuacja w tomie piątym może się tylko bardziej skomplikować. Z polecenia ciotki Haruki cała ekipa wyrusza nad morze, aby podreperować finanse pensjonatu prowadząc plażową restauracyjkę. Do Keitaro i dziewcząt dołącza też Sara i Seta, oraz "wczasujący się" kumple Urashimy ze szkoły przygotowawczej - Shirai i Haitani (razem z Keitaro tworzą "trio okularników"). Naru coraz bardziej zbliża się do Sety, Shinobu natomiast próbuje zwrócić na siebie uwagę Urashimy. Haitani natomiast staje po stronie Keitaro i próbuje zbliżyć go do Naru. Istna telenowela ("w roli głównej Grecia Colmenares")...

Oczywiście jeśli telenowele wypełnione są po brzegi slapstickowymi gagami. Keitaro nieustannie "fruwa" po ciosach Naru, Motoko i Kaolli, ktoś komuś zrywa biustonosz (całkowicie nieumyślnie oczywiście), ktoś na kogoś wpada, ktoś skądś spada (zazwyczaj z dużej wysokości). Od pierwszego tomu serii nic się w kwestii poczucia humoru nie zmieniło i raczej nie zmieni. Nie każdemu może się to podobać, bo do Love Hina powoli wkrada się monotonia. W końcu ileż można... Na plus oceniam za to drugą połowę tomiku, gdzie autor uchyla nieco rąbka tajemnicy części postaci. Dane jest nam poznać epizody z dzieciństwa Motoko i powody jej zawziętości w ćwiczeniu sztuki szermierczej, ciekawy jest też rozdział z "dorosłą" Kaollą (jakże inną od jej nastoletniego alter ego). Absolutne mistrzostwo to historia pierwszego pocałunku Shinobu - moim zdaniem najlepszy i najśmieszniejszy rozdział tomu piątego (poza tym odbiegający nieco od schematu "Keitaro znowu dostaje w twarz od Naru"). Podsumowując kwestie fabularne: nie jest źle, historia ma potencjał, ale autor powinien dać czytelnikowi trochę odetchnąć od "niskich lotów Keitaro".

Rysunek w Love Hina nie zasługuje na określenie inne jak "wysokie stany średnie". Jest typowo mangowy, mamy tu wszechobecne duże oczy, sporo uproszczeń i przerysowań oraz nieco scenek super-deformed. Na pochwałę zasługuje drugi plan, tła są pełne szczegółów (co w mangach wcale nie jest takie oczywiste), nie ma tu takiej sytuacji jak w nowszych tomach serii Oh! My Goddess, gdzie autor po prostu tła nie rysuje. Tomik wydany jest w "wanekowym" standardzie, druk jest czytelny i czysty a czerń odpowiednio czarna. Nie zabrakło oczywiście kolorowej obwoluty. Przy okazji dodam, że grafiki na okładkach serii są bardzo ładne w ich "mangowości". Tłumaczenie Izumi Yoshidy jest przyzwoite, niemniej jednak bardziej podobał mi się przekład tomu pierwszego "w wykonaniu" Aleksandry Watanuki. Kitsune i Kaolla oczywiście nadal posługują się czymś w rodzaju gwary, co część czytelników uwielbia, a część krytykuje. Moim zdaniem ta pseudo-gwara jest w porządku, tylko kilka kwestii sprawiło mi problemy po pierwszym przeczytaniu.

Love Hina to taka miła historyjka bez ambicji, dobra lektura na zły dzień. Nie porusza tematów kontrowersyjnych, nie sili się na moralizowanie, została stworzona tylko w jednym celu: dobrze bawić. I z tego celu wywiązuje się bardzo dobrze. Mimo braku świeżych pomysłów warto sięgnąć po tom piąty - dobre samopoczucie po przeczytaniu gwarantowane.

Opublikowano:



Love Hina #05

Love Hina #05

Scenariusz: Ken Akamatsu
Rysunki: Ken Akamatsu
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2004
Seria: Love Hina
Wydawca oryginału: Kodansha
Tłumaczenie: Izumi Yoshida
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: A6
Stron: 192
Cena: 15,90 zł
Wydawnictwo: Waneko
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-