baner

Recenzja

Lorna #3: Mouse club

Michał Noras recenzuje Lorna #03: Mouse Club
Chciałbym Panom kogoś przedstawić...Hmmm to prawdziwy anioł, na którego widok nawet maszyny stają na baczność, proszę Panów oto Lorna! Ta blondwłosa piękność to bez wątpienia najbardziej smakowity kąsek, jaki można spotkać w bezmiarze naszego Uniwersum. Gdziekolwiek zawita powoduje, że osobnikom płci męskiej krew zaczyna rozsadzać żyły, a jako że podróżuje dużo i często grono jej zwolenników powiększa się w imponującym tempie. Podobnie zresztą jak zyski osiągane przez jej krawcową, ponieważ ubrania naszej gwiazdy są raczej nietrwałe. Na czym polega urok Lorny? Cóż powiedzmy, że posiada kilka atrybutów, które wyróżniają ją z tłumu. Do najważniejszych należą wspomniane już wspaniałe blondwłosy, pokaźnych rozmiarów falująca inteligencja oraz kibić, którą stosując sienkiewiczowskie porównanie, nasza ślicznotka mogłaby rozłupywać orzechy ...kokosowe.
Twórca Lorny A Azpiri jest coraz odważniejszy w ukazywaniu niewątpliwych zalet wytworu swojej wyobraźni jednak, co najważniejsze nigdy nie przekracza granicy dobrego smaku. Pikanteria przypadków naszej podróżniczki rośnie jednak z każdym przebytym parsekiem.
"Mouse Club" jest trzecim albumikiem z serii o naszym eksploratorze w spódnicy (a właściwie bez niej). Składa się nań siedem krótkich historyjek, w których czytelnikowi przyjdzie zobaczyć naszą bohaterkę z każdej możliwej perspektywy i w każdej możliwej pozycji. Jako że widok jest urzekający, będzie to prawdziwa uczta dla oka i niezapomniane przeżycie estetyczne. Lorna w czasie swej niekończącej się wędrówki napotka osobliwą kolekcję przedziwnych typów i stworzeń, a każde spotkanie będzie w mniejszym lub większym stopniu wiązało się z wysiłkiem fizycznym i potrzebą regulacji oddechu.
Blondasek weźmie udział m.in. w orgii w tytułowym "Mouse Clubie", zmierzy się z okrutnym kapitanem pirackiego okrętu "Wielkim Undartem" (zgadnijcie jaka jest geneza jego ksywki), a także pozna pewnego niepozornego stworka, posiadającego niezwykle rzadką umiejętność teleportacji. Oczywiście naszej bogini seksu w podróżach nadal towarzyszą dwa, bardzo gadatliwe roboty, które śmiało można by pomylić z najsławniejszą parą blaszaków świata.
Ręka Azpiriego wspaniale kreuje świat, który rodzi jego wyobraźnia - niesamowicie barwne postaci idealnie komponują z raczej humorystycznym przesłaniem komiksu. Oczywiście w kolekcji bohaterów artysty największe wrażenie robi Lorna - aż dziw bierze, że rysownikowi nie drży ręką, gdy umieszcza blond piękność na kartach swego dzieła. Jeden z rozdziałów "Mouse Club" powinien być niezłą gratką dla wielbicieli talentu Azpiriego - chodzi mi o "Matkę Ziemię", w której twórca próbuje nieco poważniejszego przekazu artystycznego, muszę z żalem przyznać, że wychodzi mu tylko przeciętnie.
"Mouse Club", mimo, że poziomem zdecydowanie odbiega od poprzedzającego go "Lewiatana" jest naprawdę sympatyczną rozrywką.
Wielbiciele Lorny z całą pewnością będą zachwyceni, a być może bogini o błękitnych oczach uczyni niewolnikami nowe rzesze szukających estetycznych wrażeń panów. O ile rzecz jasna uda im się przedrzeć przez folię, w którą przezornie zapakowano komiks...

Michał Noras
Avatarae

Opublikowano:



Lorna #03: Mouse Club

Lorna #03: Mouse Club

Scenariusz: Alfonso Azpiri
Rysunki: Alfonso Azpiri
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2004
Seria: Lorna
Tytuł oryginału: Mouse Club
Wydawca oryginału: Norma Editorial
Tłumaczenie: Joanna Jabłońska
Druk: kolor, kreda
Oprawa: kartonowa
Format: 21 x 29 cm
Stron: 48
Cena: 18,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-