baner

Recenzja

Dziedzic #3: Dawne czasy

Yaqza, Yaqza recenzuje Dziedzic #3: Dawne czasy
Avalon...świat łączący w sobie wiele sprzeczności- niezwykle rozwinięta technologia połączona z archaicznymi tworami nasuwającymi na myśl statki czy też budowle wczesnego średniowiecza, napędzane silnikami o niezwykłej mocy galery, małe, drewniane łódki z elektronicznymi systemami nawigacyjnymi, karczmy i biała broń...dodajmy do tego panującą wszem i wobec rasę ludzką której przedstawiciele zabawiają się inżynierią genetyczną i wedle własnego uznania tworzą „niższe” rasy które mają im służyć i tylko służyć...I w tym właśnie świecie trwa rywalizacja między dwoma państwami, dwoma rodami i dwoma...ludźmi. Wschód i Zachód, Kruki i Czaple i wreszcie Ethan- chcący pomścić śmierć swego brata zabitego przez Brona, księcia Wschodu... obdarzony tajemniczym znamieniem blondwłosy młodzian wyrusza razem ze swych gnomowatym sługą w podróż, która odmieni jego życie, a może i losy całego świata?...

Patetyczny wstęp, nieprawdaż? Ale taki właśnie jest ten komiksy- zaskakująco poważny i wzniosły. Przedstawia świat, gdzie honor, przyjaźń i duma walczą ze zdradą, okrucieństwem i szaleństwem. I gdzie- o dziwo- nawet najwięksi wrogowie mogą stać się przyjaciółmi...

Ale dość na razie tych wywodów, przejdźmy do treści trzeciego tomu „Dziedzica”...

Ethan ze swym przyjacielem-sługą Skinkiem przybywa na wschodnie ziemie z zamiarem wyzwania na pojedynek Brona, zabójcy swego brata. Już w pierwszej napotkanej wsi natrafia na kłopoty gdy na drodze staje mu stary przeciwnik, którego uważał dotąd za martwego...Jednocześnie, w innym miejscu Bron poluje na swego zbiegłego niewolnika by w efekcie odkryć tożsamość przywódcy ruchu oporu, organizacji przygotowującej powstanie „niższych ras”...Do zamku jego ojca przybędzie emisariuszka Dalekiego Wschodu oferująca swe umiejętności ku chwale Kruków, a wszystko to okraszone opowieścią o ludziach, którzy przeszło sto lat wcześniej zakończyli bezsensowny konflikt między rodami Kruków i Czapli- kult bohaterów jest wiecznie żywy wśród ludu, ale co się stanie z kruchym pokojem teraz kiedy doszło do tak tragicznych wydarzeń jak zabicie przez Kruczego księcia Artora, brata Ethana?
Uwielbiam miłe niespodzianki (zabrzmiało to jak formułka urzędasa pracującego w administracji którego wypuszczono z pracy 15 minut wcześniej)- zresztą chyba jak każdy w miarę normalny człowiek. Kiedy nastawiam się na to, że dany komiks, film czy książka rzuci mnie na kolana a okazuje się że jest inaczej (no w sumie też rzuca, ale atak padaczki chyba się nie liczy, prawda?) przeżywam bolesne (och, jakże bolesne...) rozczarowanie. Natomiast kiedy jest odwrotnie- czyli lepiej niż się spodziewałem- odczuwam prawdziwą satysfakcję ze „skonsumowania” wertowanego (czy też oglądanego właśnie) dzieła. Lektura „Wyprawy” dość negatywnie nastawiła mnie do komiksów z Crossgenu, ale cóż- jak się okazuje nawet ja mogę się mylić (Nie! To niemożliwe! Ja się nigdy nie mylę!), i bardzo dobrze.
Dziedzic” jest zaskakująco dobrym komiksem fantasy (czy też może techno-fantasy...czy co tam wolicie, drodzy czytelnicy, nie mnie rozsądzać jaki to gatunek...może fantasy-techno?...Ok., już jestem cicho)- ma wielowątkową fabułę której elementy w składny sposób się ze sobą przeplatają, świetne postaci bohaterów (Ethan- młodzik żyjący jeszcze iluzjami lepszego świata; Bron- dążący do władzy za wszelką cenę bezlitosny morderca- od razu stał się moim ulubieńcem, nawiasem mówiąc; Ashleigh- siostra Brona skrywająca niebezpieczną tajemnicę czy tez jego ojciec, wiekowy władca dzielący się z nim swą wiedzą i doświadczeniami...niczym Cezar z Brutusem...czy w końcu Bernd Rechts, doradca Czaplego króla- tajemniczy i wyrafinowany, mający zadatki na szarą eminencję Zachodu), dynamiczna akcja (pojedynek w stajni to walka warta ujrzenia na własne oczy!), świetne rysunki (szczególnie w drugiej części komiksu gdzie pałeczkę przejmuje Jim Cheung- z całym szacunkiem dla George’a Pereza, ale Cheung zwyczajnie bardziej pasuje mi do tych klimatów), inteligentne (w przeciwieństwie do „Wyprawy”) dialogi- pasujące jak ulał do opowieści utrzymanej w takim a nie innym klimacie (ale nie obawiajcie się- to nie jest „typowe” fantasy jak np. „Dragonlance” i tym podobne badziewia...z całym szacunkiem, oczywiście...)- i zero przeciągania akcji! Drodzy państwo, co jak co, ale to ostatnie naprawdę mnie zaskoczyło!
Jak już zapewne zdążyliście się domyślić, podoba mi się ten komiks. Jest zwyczajnie bardzo, bardzo dobry- po fatalnej...i cały czas perfidnie wyśmiewanej przeze mnie....„Wyprawie” nie spodziewałem się że Ron Marz może napisać tak dobry tytuł! Ale spokojnie, spokojnie, nie przesadzajmy z tymi pochwałami, bo ktoś tu jeszcze obrośnie w piórka...Ale i tak polecam- świetny komiks, jeden z najlepszych w tym miesiącu- przynajmniej dla mnie...ale czy mnie ktoś słucha?...(Masy, towarzyszu! Całe masy!!).

Opublikowano:



Dziedzic #3: Dawne czasy

Dziedzic #3: Dawne czasy

Scenariusz: Ron Marz
Rysunki: Jim Cheung
Tusz: Don Hillsman II
Kolor: Caesar Rodriguez, Justin Ponsor
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2003
Seria: Dziedzic
Tytuł oryginału: Scion: Blood for Blood Vol.2 Issues 8-10
Rok wydania oryginału: 2000, 2001, 2002
Wydawca oryginału: CrossGen
Tłumaczenie: Maciek Drewnowski
Druk: kolor, kreda
Oprawa: kartonowa
Format: 13,7x20,7cm
Stron: 108
Cena: 9,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 83-237-9011-6
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-