baner

Recenzja

Drapieżcy IV

Agieszka Połomska recenzuje Drapieżcy #4
Seria "Drapieżcy" powstała w 1998 roku. Scenariusz napisał Dufaux, twórca min. "Skargi utraconych ziem" i "Mureny". Rysunkami zajął się młodszy, ale równie sławny Enrico Marini, którego talent możemy podziwiać w takich albumach jak "Gwiazda Północy" oraz w seriach "Skorpion" i "Cygan". Ten duet obiecywał wiele, a efekt ich pracy okazał się wielkim sukcesem. W miarę pojawiania się kolejnych odcinków,
szerokie grono krytyków sławiło serię z gorliwością serafinów śpiewających hosanny. Rzeczywiście było się czym zachwycać: mroczna historia pełna tajemnic, zemsta i podążająca za nią śmierć, a wszystko przesiąknięte zwierzęcym wprost erotyzmem (słusznie na okładce umieszczono ostrzeżenie "tylko dla dorosłych"). Liczne elementy, decydujące o atrakcyjności komiksu, za sprawą mistrzów połączyły się w harmonijną całość. Seria, co tu ukrywać, nastawiona głównie na stronę wizualną, uniknęła schematów. Marini o Deufaux udowodnili, że wampiry potrafią jeszcze ciągle zaskoczyć, nie tylko swoje ofiary, a także czytelnika.

Na ostatni, kończący serię, czwarty album trzeba było długo czekać. Na wszelki wypadek, tuż przed jego wydaniem,
przeczytałam poprzednie odcinki by znów poczuć właściwe klimaty. Tak się złożyło, że w tym samym czasie obejrzałam
"Underworld". Żenująco niski poziom tego widowiska o wampirach i wilkołakach nasilił tylko tęsknotę za
"Drapieżcami". Niestety spotkało mnie rozczarowanie.
Pozornie czwarta część nie różni się w niczym od poprzednich. Rysownik prezentuje ten sam poziom, nawet poprawił nieco twarz Drago. Nowy Jork nie stracił swojego klimatu rodem z dziewiętnastowiecznej powieści gotyckiej. Pojawiają się nowe tajemnice, akcja nie zwalnia nawet na chwilę. Niestety fabuła utraciła spójność. Coś co mogło stać się ukoronowaniem serii, pogrążyło ją całkowicie.
Dwa pierwsze albumy oferowały połączenie mrocznego kryminału w stylu "Siedem", z pierwszorzędnym horrorem z wampirami w roli głównej. Palmy pierwszeństwa nie otrzymały jednak krew i błysk kłów w świetle księżyca. Oczywiście one też są ale stanowią zaledwie dodatek do właściwej akcji. Świetny był pomysł stworzenia dwóch antagonistycznych par. Pani porucznik Lenore i jej partner Spiaggi to funkcjonariusze policji. Ona wysportowana, o krótkich rudych włosach, typ kobiety współczesnej. On o aparycji twardziela, trochę ponury i skryty, ale sympatyczny. I druga para. Drago i Camilla, rodzeństwo połączone niepokojącymi uczuciami miłości i pożądania. Oboje o cygańskiej urodzie, smukli, silni i drapieżni.
Ubrani w prowokujące kostiumy (ci rysownicy to mają wyobraźnię), z gracją kotów przemierzają mroki nocy. By polować. By dokonać zemsty.
Pozytywna atmosfera tajemnicy zaczęła rozwiewać się w trzecim albumie. Niepotrzebne wątki, niepotrzebne postacie. Z pewnością dziwny, ponury pastor, miasto dzieci i opanowanie ziemi przez wampiry to ciekawe pomysły, ale przecież seria miała już wszystkie potrzebne elementy. Te nowe może i były dobre, ale naruszały konstrukcję historii. Miast stać się bardziej tajemniczą, fabuła zaczęła się gmatwać coraz bardziej. Nagle przestała być ważna zemsta rodu Molina, akcja utraciła swą przejrzystość. Pojawiły się też schematy w stylu "Ja jestem twoim ojcem Luke". Mimo tych potknięć album czytało się dobrze, nie wszystkie nowe wątki były niewypałami. Niezła była ukazana w retrospekcjach historia miłości Drago i pięknej hinduski. Dobrze została ukazana stopniowa przemiana Lenore i Aznara Akeby. No i genialna scena walki na miecze zamykająca album. Konstrukcja nieco już nadwątlona w poprzednim odcinku ostatecznie zawaliła się w części czwartej. Wydarzenia przestają łączyć się w jedną całość, sprawiają wrażenie niepotrzebnych lub bezcelowych. Może scenarzysta wie o co chodzi, ale szkoda, że nie podzielił się tą wiedzą z czytelnikiem. Co to za tajna misja bractwa z rumuńskiego miasta Konstancy ?Co oznacza krzyżyk, który Lenore otrzymała jeszcze w części pierwszej? Czy atak na "grube ryby" wampirzej społeczności w Nowym Jorku, wystarczył do podkopania sił potęgi, która podobno przejęła władzę nad światem? Czemu Lenore i Akeba koniecznie "chcą mieć wolny wybór" i co to oznacza? A może wymawiają te słowa tylko dlatego, że tajemniczo brzmią? Może po intensywnych rozmyślaniach można dojść do ewentualnych odpowiedzi, jednakże wówczas zwraca się też uwagę na liczne nielogiczności. Fabuła upada całkowicie, bohaterowie zdają się postępować bez większego namysłu. Drago i Camilla już nie zachwycają precyzją i okrucieństwem w tępieniu w zdradzieckich członków swej rasy. Okazuje się, że działają raczej na oślep, bez konkretnego planu, sami będąc pionkami w o wiele bardziej skomplikowanej grze, toczącej się według reguł znanych tylko scenarzyście Pomysł, w którym główni bohaterowie zamieniają się miejscami jest dobry, ale nie wystarczy za protezę całej fabuły, zwłaszcza, że jego wykonanie nie jest najlepsze. Także relacje między bohaterami, które ciekawie zostały zarysowane w początkowych częściach wyewoluowały w zupełnie niewłasciwym kierunku i stały się sztuczne i głupie.
Niestety to nie koniec złych nowin.
Poprzednie albumy zachwycały niezwykłą wprost dynamiką. To oczywiście zasługa Mariniego i jego iście filmowego stylu
rysowania. Wspaniale zilustrował tak świetne sceny, jak nocny pościg po zalanych deszczem dachach, czy kończąca trzeci album walka na miecze. W czwartej części niestety tak dobrych scen nie ma, a zakończenie sugeruje, że zarówno scenarzysta jaki i rysownik, chcieli bardzo szybko zamknąć serię.
Cóż, świetny duet na sam koniec jednak zawiódł. Jak mawiał S.King "Liczy się opowiadanie, a nie opowiadający". Sławne
nazwiska nie zawsze wystarczą, jeżeli prezentowana historia traci spójność i staje się nielogiczna. Pozostaje nadzieja, że Dufaux, lubiący kontynuować swe opowieści może i tym razem zafunduje czytelnikom ciąg dalszy, a w nim trochę wyjaśnień.

Agnieszka Połomska -
Avatarae

Opublikowano:



Drapieżcy #4

Drapieżcy #4

Scenariusz: Jean Dufaux
Rysunki: Enrico Marini
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2004
Seria: Drapieżcy
Tytuł oryginału: Rapaces IV
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor,kreda
Oprawa: kartonowa
Format: 21 x 29 cm
Stron: 56
Cena: 18,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
6.00
Średnia z 2 głosów
TWOJA OCENA
6 /10
Zagłosuj!

Galerie

Drapieżcy IV Drapieżcy IV Drapieżcy IV

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-