baner

Recenzja

Charly #4: Pułapka

Yaqza, Yaqza recenzuje Charly #4: Pułapka
„Charly” jest dla mnie straszliwą zagadką. Wciąż zastanawiam się, co kierowało scenarzystą tego komiksu, jakie potworności musiał przeżyć w dzieciństwie, że postanowił przelać swe dziwaczne wizje na papier...Nie zrozumcie mnie źle- czwarty tom serii jest chyba najlepszym, z jakim miałem do czynienia, nie zmienia to jednak faktu iż wciąż coś mi straszliwie nie gra w tej serii.
Zacznijmy od scenariusza- Charly i jego zabawka- Kapitan Piorun, obdarzony świadomością model statku kosmicznego (tak, tak, drodzy czytelnicy, to nie ja postradałem tutaj zmysły...) stali się celem dla wojska, które w statku upatruje szansy na pozyskanie potężnej broni (standard. Jakby nie było wojska to pewnie pojawiłyby się anioły lub demony żądne duszy biednego bohatera). W tej oto niezbyt zdrowej atmosferze chłopiec i jego matka postanawiają skryć się przed wszechobecnymi prześladowcami w malowniczych Pirenejach. Oczywiście nie zakończymy na tym akcji komiksu- wierni czytelnicy byliby rozczarowani takim finałem. Kontynuujemy więc , zgodnie z oczekiwaniami, pełna napięcia akcję- wojsko przy pomocy lekarza pragnącego pomóc Charly’emu (za wszelką, nawet zdrady, cenę) trafia do kryjówki uciekinierów i...Eeeee, tego już nie wyjawię, nie będę psuł wam zabawy...

Teraz szybciutko: co mi się podoba w komiksie? Ha! Interesująco prowadzona akcja- wszystkie wydarzenia z poprzednich tomów, także te na które tak narzekałem w poprzednich recenzjach-jak gigantyczne stwory morskie pojawiające się w tomie drugim- okazują się być częścią większej, bardziej skomplikowanej układanki! Mój Boże! Ja przez cały czas sądziłem, że autor tego komiksu cierpi na jakaś niezwykła chorobę umysłu, ale może za tą fasadą zdziecinnienia faktycznie coś się kryje...?Akcja prowadzona jest w inteligentny sposób (czy ja naprawdę mówię o komiksie z myślącą zabawką w jednej z ról?)- wszystko jest stosunkowo logiczne, teraz na pewno bardziej niż w poprzednich tomach. Co powiecie na to, że Kapitan Piorun nie jest pierwszą myślącą zabawką o jakiej usłyszano? A na dodatek- co jeśli zagłada łodzi podwodnej z tomu „Wyspa” była wynikiem działania takiej właśnie „świadomości”?

Wkradają się do komiksu klimaty znane chociażby z filmu „Kula”. Tak, tak, tego z Hoffmanem i Stone (o ile mnie skleroza nie zwodzi), wcale niczego nie pokręciłem. Zresztą- przeczytacie, zobaczycie. Może zabrzmi to nieco dziwnie- szczególnie z moich ust, ale w tym komiksie czasami aż wieje grozą! Rozwinięta została koncepcja zabawki-broni, przeobrażono ją w tajemniczą, niezrozumiałą dla nas siłę...Mimo iż tom ten teoretycznie rozwiązuje pewne wątki, to mogę was zapewnić że to nie koniec naszej znajomości z Charly’m- na rynku frankofońskim ukazało się łącznie 10 tomów tej serii- jeszcze masa wrażeń przed nami.
Rysunki też są mocną stroną komiksu- o tym wspominałem już przy okazji pierwszego odcinka serii. Przypominają mi to, co wyczynia rysownik „Alphy” (o tym też już pisałem)- realizm, ale bez przeładowania szczegółami, raczej taki wysublimowany ligne claire- efekt jest zadziwiająco dobry: wszystko wygląda tak, jak powinno, w tym pejzaże i mimika bohaterów. Nie jest to rewelacja, nie oszukujmy się, ale....porządna, taśmowa robota. Bardzo porządna.
A co mi się nie podoba? Patent wykorzystania zabawek jako „obcej” siły. Moim skromnym zdaniem, człowieka wychowanego na Koziołku Matołku i małpce Fiki-Miki, jest to zabieg straszliwie infantylny i psujący po części klimat komiksu. Kurczę, jest tak fajnie, wojsko, agencje rządowe szukającego Charly’ego i jego zabawki, „willisowaty” dowódca oddziału, strzelaniny, gołe panienki...a nie, tego ostatniego nie ma. To już wiem czego mi brakuje. .....Ok., żartuję, żartuje. A tu ni z gruchy, ni z pietruchy pojawia się taka latająca imitacja statku Jazona (już nawet nie pamiętam z czego to było) i zaczyna szaleć. Dziwne się to może wam wydawać, ale nie pasuje mi to szczególnie („dziwne to jest mieszanie keczapu ze wszystki co się je...”). Z drugiej strony- Kapitan nie udziela się zbyt często (oprócz znamiennej akcji na końcu tomu), można więc to jakoś przecierpieć.

Podsumowanie: podoba się to Yaqzie, oj, podoba. Może dlatego iż spodziewałem się straszliwego chłamu a tu- hops!- taka miła niespodzianka...Dobry to komiks. Nie oszukujmy się- ósmy cud świata to to nie jest. Ale czyta się fajnie- uwagę przyciągają pomysły, umiejętne prowadzenie akcji (ach, te intrygi...) i przyjemne (momentami BARDZO) dla oka rysunki. Rzućcie okiem sami- a nóż widelec się wam spodoba. U mnie seria zyskała- coś z tego może być. I dlatego między innymi dam jej mocą siódemkę. Trochę na zachętę (hehe), a w większej części za osiągnięcie tego, co uważałem za niemożliwe- podźwignięcie się z podłogi po wymierzonych przeze mnie ciosach (ach ta skromnośc).

Opublikowano:



Charly #4: Pułapka

Charly #4: Pułapka

Scenariusz: Denis Lapiere
Rysunki: Magda
Wydanie: I
Data wydania: Czerwiec 2003
Seria: Charly
Tytuł oryginału: La piege
Rok wydania oryginału: 1994
Wydawca oryginału: Dupuis
Tłumaczenie: Teodozja Wikarjak
Druk: kolor
Oprawa: kartonowa
Format: A4
Stron: 52
Cena: 15,90
Wydawnictwo: Podsiedlik-Raniowski i spółka
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-