baner

Recenzja

Charly #2: Zatopiona wyspa

Yaqza, Yaqza recenzuje Charly #2: Zatopiona wyspa
Tak, tak, kolejny tom tej niezwykłej serii trafia w moje ręce, moje drżące, mokre od potu ręce...Zastanawiam się, czy otworzyć komiks, przewrócić tę pierwszą kartkę, bo wiem co może się stać. Wciąż mam w pamięci poprzedni tom, a jeśli czytaliście recenzję „Piekielnej zabawki” powinniście wiedzieć, że to nie zwiastuje niczego dobrego. Ale cóż, taki obowiązek. Napisać trzeba- a żeby napisać, trzeba najpierw przeczytać.
„...Wyspa. Charly i jego rodzice pojechali tam na wakacje. Miały być radosne, lecz wkrótce...Nie można pójść na plażę, oszalałe mewy atakują wczasowiczów, a burza przeradza się w huragan. Prawie pochłonięta przez fale wyspa zostaje odcięta od świata...I wtedy mrok nocy przeszywa długi, straszliwy krzyk...”
Odnoszę wrażenie, że pan Lapiere bardzo lubi amerykańskie kino grozy klasy B. W poprzednim odcinku mieliśmy wątpliwą przyjemność poznania historii ożywionej zabawki, teraz zaś...Nie wyprzedzajmy jednak faktów.
Charly z rodzicami jest na wakacjach- wydaje się, że to jego rodzicom były one bardziej potrzebne, niż jemu samemu. Rodzina nawiązuje znajomość z rdzennym mieszkańcem wyspy- pisarzem, chłopiec zaś zaprzyjaźnia się z jego wnuczką- Astrid. W tym samym czasie na wyspie mają miejsce dziwne wydarzenia- wojsko odcina dostęp do plaży, mewy atakują matkę chłopca, dziwne stworzenia pojawiają się niedaleko brzegu. Podobno z tym wszystkim coś wspólnego ma rosyjska łódź podwodna, która leży na dnie niedaleko wyspy. Ale to nie koniec kłopotów- wyspę zalewa wielka fala pogrążając w otchłani wody przybrzeżne budynki. Odosobnieni- Charly, jego rodzice oraz Astrid i jej dziadkowie- muszą wydostać się z tej pułapki....
Tyle fabuły. A jak się czyta sam komiks? Otóż, moi drodzy, do strony 40 całkiem nieźle. Atmosfera panująca na wyspie jest aż gęsta od tajemnic, pojawienie się wojska nie wróży niczego dobrego, do tego sama aura zaczyna stwarzać niebezpieczeństwo. A po 40-tej stronie wszystko, że tak powiem, szlag trafia. To żenujące, co można zrobić z dobrze zapowiadającego się komiksu- jego autor na pewno zrobiłby karierę jako łowca taniej sensacji z jakiegoś brukowca (zresztą w tym chlubnym zawodzie zapewne właśnie pracował, zanim wziął się za komiksy- na nasze nieszczęście, niestety).
Jak zwykle do gustu przypadła mi postać Charly’ego (teraz zdzieliłbym go wędką o grubym drzewcu). Ta seria powinna nosić tytuł nie „Charly”, a „Rodzice Charly’ego”, bo to ich dotyczy ta opowieść. Dzieciak jest tylko dodany na siłę, by w jakiś sposób spajać poszczególne epizody. Szkoda tylko, że scenarzyście zabrakło wyobraźni, by zrobić z tego komiksu coś więcej, niż zwykłego przeciętniaka. Podobają mi się dialogi rodziców chłopaka, rozmowy z sąsiadami, ogólny zarys fabuły. Ale co tu zrobić, kiedy finał jest rodem ze słabego filmu grozy a na dodatek musimy się męczyć z tym małym, upierdliwym szczeniakiem...
Jak zwykle poziom trzymają rysunki Magdy, naprawdę dobre i ciekawe- szkoda, że tak obiecujący rysownik marnuje się przy tak nędznym komiksie...
Ten tom jest niewiele lepszy od swego poprzednika. Czyli wciąż nie widzę powodu by w niego zainwestować ciężko zarobione (wyłudzone) fundusze. Zapomnij o tym tytule. Albo kup, ale wyłącznie na własną odpowiedzialność.

Opublikowano:



Charly #2: Zatopiona wyspa

Charly #2: Zatopiona wyspa

Scenariusz: Denis Lapiere
Rysunki: Magda
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2003
Seria: Charly
Tytuł oryginału: L'Île perdue
Rok wydania oryginału: 1994
Wydawca oryginału: Dupuis
Tłumaczenie: Teodozja Wikarjak
Druk: kolor
Oprawa: kartonowa
Format: A4
Stron: 52
Cena: 15,90
Wydawnictwo: Podsiedlik-Raniowski i spółka
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-