baner

Recenzja

Blueberry #3: Samotny orzeł

Yaqza, Yaqza recenzuje Blueberry #3: Samotny orzeł
Po dramatycznych przeżyciach w „Burzy na Zachodzie” Blueberry wraz z uratowanym przez niego chłopcem, Jimem Stantonem odnalezieni zostają przez oddział kawalerii. Wyczerpani, bliscy śmierci odstawieni zostają do fortu Quitman, gdzie Blueberry zapoznaje się z sytuacją panującą na Zachodzie. Postanawia udać się do generała Crook’a dowodzącego całą kampanią, by zapobiec dalszemu bezsensownemu rozlewowi krwi, który na pewno towarzyszyć będzie zażartej walce z Indianami. By tego dokonać podejmuje się dowodzenia ochroną konwoju zmierzającego do Camp Bowie- miejsca, gdzie obecnie generał przebywa. I to właśnie ta niebezpieczna i pełna pułapek wyprawa będzie tematem trzeciego już tomu „Blueberry’ego”, najsłynniejszego chyba westernu wszechczasów.
Co można powiedzieć o tym komiksie? Otóż, moi drodzy- to prawdziwe mistrzostwo świata. Mimo tylu lat na karku nie stracił nic a nic ze swego klimatu, oryginalności i przyjemności towarzyszącej czytaniu. Jest wspaniale napisany- wiem, niektórych przeraża duża ilość tekstu na stronie, ale cóż, dzięki temu mamy tak świetny klimat-, realistyczny, w stylu tych niepowtarzalnych westernów pokroju „Bez przebaczenia”. Autor nie bawił się w stronniczość- nic nie jest tylko czarne i białe, mamy raczej do czynienia z różnymi odcieniami szarości. Jak w życiu- tutaj racja jest tak samo po stronie Indian, jak i Amerykanów- dlatego ten komiks jest tak realistyczny i nie wieje nudą.
Co jeszcze? Cały czas trzyma w napięciu- nie można się oderwać (przynajmniej ja nie mogłem) na najmniejszą chwilę obawy przed przeoczeniem następnej sceny (trochę to irracjonalne w przypadku komiksu, od którego można w każdej chwili odejść a później wrócić do lektury, ale cóż...)- ostatnio zdarzyło mi się to podczas „degustacji” filmu „Amores Perros”, polecam film zresztą, bo genialny jest. Ale wracając do tematu.
Świetnym dialogom i scenariuszowi towarzyszy coraz lepszy rysunek Girauda (znanego nam szerzej jako Moebius). Tumany kurzu, forty pełne ludzi- tak cywilów jak i wojskowych-, puste przestrzenie, kaniony, pościgi, strzelaniny- wszystko bezbłędnie narysowane i jeszcze bardziej budujące iluzję uczestniczenia w prawdziwym westernie. Naprawdę trudno to wyrazić, ale rysunki idealnie pasują do westernu- szczegółowe, wierne realiom- klasa sama w sobie. No i kolorystyka- czym byłby ten komiks bez odpowiedniej kolorystyki- powiem szczerze- ona też idealnie pasuje do klimatu.
Ten komiks to prawie idealne połączenie tekstu i rysunku, obie składowe stoją zaś na co najmniej bardzo wysokim poziomie.
I gdyby nie jeden wątek rozwiązany w zbyt dla mnie sztampowy sposób komiks ten miałby dziewiątkę. A tak jest ósemka. Ale zapewniam- zasłużona. Genialny western- co prawda nie mamy ich za wiele na rynku, ale sądzę, że nawet gdybyśmy mieli „Blueberry” i tak byłby w czołówce. Polecam.

Opublikowano:



Blueberry #3: Samotny orzeł

Blueberry #3: Samotny orzeł

Scenariusz: Jean-Michel Charlier
Rysunki: Jean Giraud
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2003
Seria: Blueberry
Tytuł oryginału: L'aigle Solitaire
Rok wydania oryginału: 1966
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Teodozja Wikarjak
Druk: kolor
Oprawa: kartonowa
Format: A4
Stron: 52
Cena: 15,90 zł
Wydawnictwo: Podsiedlik-Raniowski i spółka
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-