baner

Recenzja

Blueberry #1: Fort Navajo

Yaqza, Yaqza recenzuje Blueberry #1: Fort Navajo
Mike T. Blueberry. Pijak, karciarz, szuler, rozrabiaka. Jest bezczelny, niezdyscyplinowany, wiecznie szuka okazji do bójek. Można by rzec- idealny na bohatera westernu. I rzeczywiście, w tej roli sprawdza się idealnie. "Blueberry" to seria stworzona 37 lat temu przez Charliera i Girauda, znanego w latach późniejszych szerzej jako Moebius- teraz dzięki PRiSce i my możemy poznać losy niepokornego kowboja.
Oczywiście jest to western. Można by rzec- dość klasyczny. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to kawał świetnie napisanego i umiejętnie narysowanego komiksu.

Fabuła: do fortu Navajo położonego głęboko na terytorium Apaczów zostaje oddelegowany porucznik Graig- młody adept West Point. W miasteczku, w którym zatrzymuje się dyliżans wiozący go do miejsca przeznaczenia poznaje (w dość dramatycznych okolicznościach) Blueberry'ego, po czym obaj ruszają do fortu. Po drodze natykają się na zgliszcza farmy spalonej przez Indian- młody porucznik za punkt honoru stawia sobie uratowanie porwanego przez czerwonoskórych chłopca. Z czasem sytuacja nieco się komplikuje i okazuje się, że nabyta przez Blueberry'ego wiedza praktyczna góruje nad teorią Graiga. Kiedy w końcu po wielu trudach docierają do fortu muszą stawić czoła narastającemu konfliktowi między armią a Indianami (prowodyrem wszelkich działań zaczepnych jest nienawidzący czerwonoskórych major Bascom szukający tylko okazji do działań zbrojnych). Sytuacja z minuty na minutę staję się coraz bardziej dramatyczna...
Nie będę rozpisywał się bardziej o scenariuszu, nie chcę zepsuć zabawy czytelnikom, powiem tylko, że jest naprawdę bardzo przemyślany i zaskakujący. Konflikt między kawalerią a Indianami przykuwa uwagę i trudno jest się oderwać od lektury. Scenarzysta maksymalnie komplikuje życie naszym bohaterom, nie jest to typowe starcie dobro/zło, gdzie z góry wiadomo, kto wygra. Świetnie radzi sobie także z cechami charakteru poszczególnych postaci, sprawia, że jednych darzymy sympatią, do innych zaś od razu czujemy niechęć. To naprawdę kawałek świetnie napisanego komiksu.
A jak mają się do tego rysunki? No cóż, jest to Moebius dopiero rozpoczynający swą przygodę z komiksem, trzeba mu więc wybaczyć pewne drobne niedociągnięcia. Co ciekawe jednak, im mocniej zagłębimy się w klimat tego komiksu tym lepiej zdajemy sobie sprawę z faktu jak bardzo rysunki pasują do treści komiksu. Piaszczyste obszary Nowego Meksyku, kaniony, przełęcze- wszystko ujęte klimatycznymi barwami; pędzące konie, pościgi w kłębach kurzu, brawurowe ucieczki i strzelaniny, wszystko to idealnie pasuje do komiksu. Ja osobiście z niecierpliwością oczekuje momentu, gdy Giraud osiągnie poziom znany chociażby z opublikowanych w "ŚK" "3000 mustangów"- wtedy już naprawdę wszystko będzie na swoim miejscu- i scenariusz i rysunki.
Podsumowując- jak na swój wiek "Blueberry" jest zaskakująco dobrym komiksem. Czyta się go z niekłamaną przyjemnością- naprawdę trudno jest się os niego oderwać. Polecam go gorąco- po pierwsze to klasyka westernu, po drugie zaś to po prostu naprawdę świetny komiks. A ja biorę się za drugi tom...

Opublikowano:



Blueberry #1: Fort Navajo

Scenariusz: Jean-Michel Charlier
Rysunki: Jean Giraud
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2002
Seria: Blueberry
Tytuł oryginału: Fort Navajo
Rok wydania oryginału: 1965
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Teodozja Wikarjak
Druk: kolor
Oprawa: kartonowa
Format: A4
Stron: 52
Cena: 15,90 zł
Wydawnictwo: Podsiedlik-Raniowski i spółka
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-