baner

Recenzja

B.B.P.O. #1: Nawiedzona Ziemia

Yaqza, Yaqza recenzuje B.B.P.O #1: Nawiedzona Ziemia
Na świecie jest więcej niezwykłości niż moglibyście sądzić....Dziura w budżecie, której pojawienia się nikt nie potrafi racjonalnie wyjaśnić, jest tylko pomniejszym przykładem "rzeczy o których nie śniło się filozofom".
Wyjaśnianiem tego typu anomalii (żeby nie powiedzieć "afer") zajmuje się Biuro Badań Paranormalnych i Obrony- organizacja powołana w tym właśnie, ściśle określonym i dość oryginalnym celu. Jej siłę stanowią jednostki o nadzwyczajnych umiejętnościach, przy okazji łatwo rozpoznawalne w akcji dzięki specyficznej budowie ciała, karnacji czy stylowi ubierania się...do niedawna należał do tejże grupy sam Hellboy, Piekielny Chłopiec, filar zespołu, czerwonoskóry dryblas z odłamanymi, diablimi rogami i dziwnie zmodyfikowaną, budząca nieuzasadniony na pozór niepokój prawą ręką...
Hellboy opuścił jednak szeregi sekcji postanawiając rozwikłać tajemnice związane z jego własną osobą- teraz B.B.P.O. musi sobie radzić bez jego wsparcia...

Tyle wstępu i wyjaśnień początkowych, przejdźmy do scenariusza, czy jak to wolą nazywać niektórzy- intrygi.

Liz Sherman, władająca potęga ognia członkini B.B.P.O opuściła jej szeregi dwa lata przed Piekielnym Chłopcem. Żar, którego nie potrafiła kontrolować popchnął ja do misji odnalezienia mitycznej Agarthy, klasztoru w którym odnaleźć mogłaby spokój i pomoc, którego rezydenci daliby jej szansę opanowania swych niszczących umiejętności i nauczyli kontrolowania ich .

To było dwa lata temu- przenieśmy się teraz w czasy obecne, gdy Biuro ma swoje własne problemy- po odejściu Hellboya sekcja idzie w rozsypkę- także Abe Sapien ("człowiek-ryba") i Roger (homunkulus) postanawiają poszukać szczęścia na własną rękę. Zresztą nic w tej decyzji dziwnego- temu drugiemu wszczepiono ładunek wybuchowy na wypadek gdyby wymknął się spod kontroli, a to nie rozbudza zbyt wielkiego entuzjazmu przy wykonywaniu misji u szczęśliwego posiadacza takiego "zabezpieczenia"...
W takiej oto sytuacji w kompleksie pojawia się Johann Kraus, medium które po zniszczeniu swego dotychczasowego ciała dom znalazło w nowym, sztucznym, zbudowanym przez Biuro tworze- Johann jest nowym członkiem zespołu, zaś jego umiejętności mogą okazać się niezwykle cennym nabytkiem dla B.B.P.O.

Nasz nowy znajomy przybywa w niezwykle interesującym momencie- Abe'owi ukazuje się bowiem ogniste widmo wspomnianej wcześniej Liz proszącej go o pomoc....
Jak nietrudno się domyślić Biuro nie pozostanie obojętne w tej kwestii i natychmiast wysłani zostają agenci mający
zająć się sprawą- ale w świątyni, w której powinna znajdować się Liz znajdują tylko martwych mnichów i ...ciało samej poszukiwanej. To nie koniec niespodzianek jednak- nie wszystko jest stracone, póki można połączyć duszę władającej ogniem kobiety z jej powłoką cielesną- pytanie jednak kto zniszczył klasztor, czemu to zrobił i czym jest stwór znaleziony na miejscu rzezi, dziwaczne, pokręcone "coś" które- jak na to wskazują ślady- przybyło spod ziemi?

Wszystko to zaprowadzi naszych bohaterów w otchłań Ziemi, a pojawiające się po drodze wskazówki okażą się niczym w
porównaniu z wyjaśnieniem zagadki...

...Ten komiks byłby świetny, gdyby nie pewien szkopuł, ale o tym za chwilę...
"Nawiedzona Ziemia" miło zaskakuje świetną oprawą graficzną- przywodzącą na myśl twórczość samego Mignoli,
wzbogaconą jednak o miłe oku detale...Podobnie jak Mike tak i Ryan Sook lubi bawić się czernią, jednak nie w takim stopniu jak twórca Hellboya- poza tym jego kreska jest bardziej- jak już wspomniałem- szczegółowa, efekt zaś... delikatnie i ogólnikami mówiąc... tworzy klimatyczny komiks grozy. Delikatnie mówiąc, gdyż rysunki same w sobie budują niezwykłą atmosferę tajemnicy i zagrożenia jak mało który tytuł, a to w komiksie takim jak "B.B.P.O." bardzo się chwali- godny następca Mike'a? Oj, chyba tak...
Dialogom także nie mogę nic zarzucić- bohaterowie rzadko kiedy popisują się erudycją, ale nie ma co się dziwić- w obliczu walki z kilkunastoma napastnikami nikt nie będzie tracił tchu na opowieści dziwnej treści...chociaż mutanci Marvela tracą...może mają większa wydolność płuc? Są interesujące, realistyczne ("co powie ryba?"- czyli Abe jako gawędziarz), momentami zabawne (co na szczęście nie kłóci się w żaden sposób z atmosferą jaka panuje w komiksie) pospołu zaś z oprawą graficzna budują nastrój opowieści.

Co jest wiec nie tak? Scenariusz, moi drodzy, który ponownie zalatuje crossoverami ze świata DC czy innych wielkich wydawnictw.
O ile początek komiksu, ba! Nawet jego środek stanowią klasę samą w sobie (zaś wspomnienia naszych bohaterów dotyczące najsłynniejszego z członków Biura pozwalają lepiej zrozumieć ich zażyłość budując unikalny pomost między czytelnikiem a aktorem przedstawienia jakim jest ten komiks), to zakończenie rozkłada na łopatki (raptem kilka stron, a taka dawka negatywnych emocji). Nie wiedzieć czemu Mignola ( tym razem wspomagany przez Goldena i Sniegowskiego- nie mógł poradzić sobie sam? No proszę...)upodobał sobie pisanie scenariuszy o grożącej całej planecie tajemniczej sile, która chce Ziemię albo zniszczyć, albo opanować...Że nie wspomnę już o tym, iż po zażegnaniu niebezpieczeństwa (ponieważ inaczej być nie może) po rzeczonym zagrożeniu nie pozostaje najmniejszy ślad- autor eliminuje je z życia i pamięci czytelnika kilkoma założeniami scenariusza- potężną eksplozją, wybuchem lawy...

Ponadto obecnie członkowie Biura zaczynają mi się kojarzyć z pierwsza lepsza grupą pokroju "Wild C.A.T.S."- każdy ma jakieś nadnaturalne umiejętności, które na dodatek umie wykorzystywać (teraz pewnie i Liz będzie potrafiła puszczać fajerwerki ze swoich ogników...Jubilee, drżyj...)- rany, niedługo pojawia się złoczyńcy w kolorowych trykotach!
To oczywiście lekka przesada i liczę na talent autorów którzy na taka wsteczną ewolucje nie pozwolą, jednak...obawa
pozostaje.

Skromnym zdaniem człowieka w komiksach siedzącego już trochę (żeby nie powiedzieć "trochę więcej") najlepiej Mike'owi wychodziły krótkie nowele wykorzystujące wątki zaczerpnięte z różnych kultur, wątki o charakterze lokalnym- nie zaś globalnym jak to się ostatnio w jego komiksach dzieje. Zwyczajnie schemat "Z Archiwum X" lepiej się sprawdzał w wykonaniu pana Mignoli niż "Nieustanna Walka o Ocalenie Planety Przed Zniszczeniem".

Tak właśnie niestety jest- "Zdobywca Czerw" jak i "Nawiedzona Ziemia" mają jedną wspólną cechę- świetnie się rozkręcają, mają niesamowity, klaustrofobiczny klimat właściwy gatunkowi grozy do jakiego niewątpliwie należą, ale zakończenie każdego z nich woła o pomstę do nieba.

Eeeehhhh......Ode mnie będzie siedem. Chyba nic więcej nie dam, przez ten rozczarowujący epilog...

Opublikowano:



B.B.P.O #1: Nawiedzona Ziemia

B.B.P.O #1: Nawiedzona Ziemia

Scenariusz: Mike Mignola, Christopher Golden, Tom Sniegoski
Rysunki: Ryan Sook
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2003
Seria: B.B.P.O
Tytuł oryginału: Hollow Earth
Rok wydania oryginału: 2002
Wydawca oryginału: DC
Tłumaczenie: Miłosz Brzeziński
Druk: kolor
Oprawa: kartonowa
Format: 17 x 26 cm
Stron: 68
Cena: 24,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

B.B.P.O. #1: Nawiedzona Ziemia B.B.P.O. #1: Nawiedzona Ziemia B.B.P.O. #1: Nawiedzona Ziemia

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-