baner

Recenzja

Armada #6: Gra pozorów

Azirafal, Azirafal, Yaqza, Yaqza recenzuje Armada #06: Gra pozorów
Przez kosmos sunie Armada - karawana statków, na których żyją przedstawiciele wielu różnych gatunków inteligentnych istot z prawie całego Wszechświata. Wśród nich, jedyna spotkana dotychczas przedstawicielka rodzaju ludzkiego - Navis. W styczniu "Armada" doleciała na półki polskich księgarni już po raz szósty. Sympatyczna, pełna energii i charyzmy Navis, członek oddziału do zadań specjalnych Armady, powraca w kolejnej odsłonie tej znanej i lubianej serii.

Po wielu przygodach, jakie nasza sympatyczna bohaterka miała w pięciu poprzednich albumach, Navis ponownie staje się celem ataku. Ktoś sabotuje jej statek. Cudem ratując swoją skórę oraz skórę (czy też raczej powłokę chromowaną) swego wiernego towarzysza - robota Snivela, ląduje awaryjnie na planecie zamieszkałej przez istoty obdarzone inteligencją, którymi z jakichś powodów Armada się nie zainteresowała. Oczywiście Navis nie mogła trafić na spokojne, nie znające broni ni cierpień społeczeństwo, lecz prosto w sam środek szalejącej wojny pomiędzy maszynami, zwanymi "mekkami", a humanoidalnymi istotami zwącymi się Gnomdżinnami. Snivel zostaje wyłączony i, wraz ze statkiem, zabrany przez mechaniczną stronę konfliktu, natomiast Navis trafia do obozu humanoidów, którzy "opiekują się" nią, jako przedstawicielką płci słabszej (Navis? płeć słabsza? muahahahaha...). Zostaje odstawiona do bunkra/hangaru, w którym, dla ochrony, trzymane są wszystkie Gnomdżinnskie kobiety, gdzie razem z nimi wykonuje (ojej, żeby tylko nie wypaść na męską szowinistyczną świnię) "typowo kobiece prace" - pranie, gotowanie, opieka nad dziećmi, itp. Żadna ze stron konfliktu nie wie jeszcze jak potężna "broń", w osobie naszej młodej bohaterki, trafiła w ręce Gnomdżinnów.

Tyle słowem wprowadzenia do fabuły najnowszego albumu z serii "Armada". Serii, która (jak najbardziej zasłużenie, mym skromnym zdaniem) zdobywa uznanie w komiksowym światku, jak i sympatię wśród statystycznych czytelników. Albumu, który (niestety) bardzo mnie rozczarował. Po bardzo ciekawych, wciągających i, mimo sporej ilości humoru, mrocznych poprzednich częściach, "Gra Pozorów" robi sporo gorsze wrażenie. Tym bardziej, że ukazuje się tuż po wprost doskonałym i do głębi poruszającym "!$#@*@^" (a spróbujcie przeczytać te znaczki, mądrale!). Tematy poruszane w poprzednich albumach (bieda, ucisk, niesprawiedliwość istot w Armadzie, polityczne machlojki, itp.) były o niebo bardziej wciągające i poruszające niż w "Grze Pozorów" (równouprawnienie kobiet? zabawa w wojnę jest "be"?). Zgubił się też gdzieś ten przewrotny humor, który charakteryzował wszystkie poprzednie części - w tym albumie humor jest cienki niczym barszcz w barze mlecznym. Zawiódł też, zazwyczaj świetny, scenariusz, który miejscami kuleje rażąc nieścisłościami i brakiem oryginalności (z czym wcześniej u Morvana się nie spotkałem). Żałuję, że zrobili taką nic nie znaczącą odskocznię, zamiast kontynuować wątek politycznej intrygi wewnątrz Armady. Jednego nie można odmówić "Grze Pozorów" - wciąż pełno jest akcji, dużo się dzieje i rzadko kiedy mamy okazję na krótki odpoczynek po harcach wyprawianych przez Navis. Bouchet trzyma wciąż ten sam poziom. Nie pokazuje nic szczególnego, ale rysuje ładnie i kolorowo, a pomysłów, inwencji i oryginalnych design' ów postaci, jak zawsze mógłby mu pozazdrościć niejeden bardziej uznany rysownik.

Na tle wydawanych u nas komiksów nawet ten album "Armady" trzyma się nieźle, ale porównując z poprzednimi częściami serii, "Gra Pozorów" wypada blado. Nie polecam kupowania wyłącznie tego albumu, ale jeżeli ktoś zbiera całość, to głupio będzie wyglądało puste miejsce na półce...


Yaqza: Nie będę rozpisywał się o albumie- podam tylko jedno, jedyne moje skojarzenie. "Metal Slug". Genialna strzelanina na Neo Geo- dzięki najnowszej "Armadzie" odżyły wspomnienia wspaniałej, pełnej wyzwań, radości i krzyków (gdy traciło się "życie") zabawy.
Uczucie uczestniczenia w czymś niezwykłym, szczególiki (gruz, ruiny, maszyny i broń, rykoszety po strzałach, masa bohaterów naraz na planszy- wszyscy dokładnie wyekwipowani!) cieszące oko na każdym kroku, przebogata i żywa paleta barw - to wszystko towarzyszy śledzeniu przygód Navis, tak samo jak towarzyszyło zmaganiom komandosów w grze.
Nieziemski klimat- kto grał w "Metal Slug" będzie wiedział o co chodzi. Tyle. Czas odpalić emulator.

Opublikowano:



Armada #06: Gra pozorów

Armada #06: Gra pozorów

Scenariusz: Jean David Morvan
Rysunki: Philippe Buchet
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2004
Seria: Armada
Tytuł oryginału: Artifices
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: Delcourt
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: kartonowa
Format: 21 x 29 cm
Stron: 48
Cena: 17,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Armada #6: Gra pozorów Armada #6: Gra pozorów Armada #6: Gra pozorów

Tagi

Armada

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-