baner

Recenzja

Nie!, Jordan Peele, horror, rasizm [recenzja]

Przemysław Pawełek recenzuje Nie!
6/10
Nie!, Jordan Peele, horror, rasizm [recenzja]
6/10
Jordan Peele to twórca, który potrzebował stosunkowo mało czasu, by dać się poznać jako indywidualność. Jego "Uciekaj!" sprzed pięciu lat inteligentnie wpisywało amerykański kontekst tarć na tle rasowym w sprawdzone ramy horrorów. Podobnie było z "To my", gdzie groza przeplatała się z wątkiem tożsamości rasowej. Jego nowego filmu wyglądałem z ciekawością, i o ile nie da się mu odmówić realizacyjnej sprawności, to czegoś mi tu tym razem zabrakło.

Peele w wypowiedziach o swojej nowej produkcji odwoływał się do takich tytułów jak "King Kong", "Park Jurajski" czy "Bliskie spotkania trzeciego stopnia". Chodziło mu o widowisko, pewną formę spektaklu. W jego opowieści obserwujemy rodzinę czarnych ranczerów z kalifornijskiego odludzia. Z pokolenia na pokolenie dostarczali tresowane konie na hollywoodzkie plany zdjęciowe, ale od czasu śmierci ojca nie idzie im w interesie. Niepowodzenia biznesowe schodzą jednak na dalszy plan, gdy orientują się, że w bezpośrednim otoczeniu ich posiadłości dzieją się wyjątkowe rzeczy. Postanawiają je zbadać.

Amerykański reżyser w "Nie!" odchodzi od wątków społecznych w stronę bardziej tradycyjnie pojmowanego kina grozy/SF, odwołującego się do klasycznych wzorców. Udało mu się to w mojej opinii połowicznie. Pierwsza połowa filmu, dość ospała, powolnie zmierzająca w stronę meritum, stopniowo podbija nastrój niesamowitości, z którą mają do czynienia bohaterzy. W końcu jednak widz dowiaduje się, z czym muszą się oni zmierzyć, i tu w moim przypadku całość przestała działać, nastrój uleciał. Peele przelicytował.

A szkoda, bo mamy do czynienia z dziełem na poziomie warsztatowym bardziej niż przyzwoitym. Porządną robotę robią aktorzy, znani z filmów Peele'a Daniel Kaluuya i nieco nadekspresyjna Keke Palmer, sprawdza się partnerujący im Brandon Perea, a oglądanie takich starych wyjadaczy jak Michael Wincott to przyjemność za każdym razem. Za pracę kamery odpowiada Hoyte Van Hoytema, który ma na koncie dość imponujące osiągnięcia, a nastrojową muzykę dostarczył Michael Abels. Całość jednak w mojej opinii w pewnym momencie gubi atmosferę. Być może to kwestia formatu - ten film mógłby być krótszy. Być może zbytniej wiary we własne kompetencje - Peele nie tylko zasiadł w fotelu reżysera, ale też napisał scenariusz i współprodukował ten film. W efekcie dostaliśmy dzieło, które trudno nazwać porażką, ale przynajmniej w moim odczuciu było pewnym zawodem.



Autor recenzje jest redaktorem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Nie!

Nie!

Premiera: Listopad 2022
Oprawa: Blue Ray, DVD
Stron: 130 min.
Wydawnictwo: Galapagos
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-