Recenzja
Ambulans, film, Bay [recenzja]
Przemysław Pawełek recenzuje AmbulansWill Sharp to weteran z Afganistanu, który nie ma zbyt dużo szczęścia. Nie odnalazł się po powrocie z wojny w normalnej rzeczywistości, w dodatku potrzebuje sporej sumy pieniędzy na eksperymentalną operację onkologiczną dla żony. Kieruje się po pomoc do swojego adoptowanego brata, żyjącego z przestępstw, ale zamiast wyjść z pieniędzmi, pakuje się w pechowy napad na bank, z którego uciekają tytułowym ambulansem, przewożącym rannego policjanta, którego chwilę wcześniej postrzelili. Rozpoczyna się ucieczka i gra o życie, ale nie tylko stróża prawa, ale też dwóch przestępców i sanitariuszki.
Ostatni film Baya to wysokooktanowy thriller pełen akcji. Dynamiczne jest tu wszystko - bohaterowie, strzelaniny, pościgi, praca kamery i muzyka. Akcja rozpoczyna się wspomnianym napadem, by z kolejnymi minutami sprawnie przyspieszać i podnosić napięcie. Mieszają się tu nieco konwencje, bo o ile początek kojarzy się z "Gorączką", to fabuła szybko przeskakuje na tory przywodzące na myśl choćby "Speed". Rządzi tu akcja i nerwowy rytm, przesłaniający fakt, że ta ucieczka donikąd w zasadzie nie ma sensu, ale nie w tym rzecz. Łatwo to przeoczyć, tudzież o tym zapomnieć, bo Bay robi świetny użytek ze swojej ekipy, która za pomocą pracy kamery, montażu i ścieżki dźwiękowej nadaje tej historii rozmach i napięcie.
"Ambulans" to właśnie ten typ filmu, na który lubiłem kiedyś pójść do kina, nic o nim nie wiedząc, dobrze spędzić dwie godziny, wyjść ubawionym, po czym następnego dnia nie móc zbyt dobrze streścić, o czym był. Choć całość wpisana jest w amerykański kontekst społeczny, to próżno tu szukać głębi, łatwiej znaleźć scenariuszowe dziury, bo fabuła jest niczym struktura misji z którejś z tych części GTA, które rozgrywają się w San Andreas. Jest przejazd przez miasto, policyjny pościg, helikoptery, nerwowe okrzyki w radiostacjach, syreny, jest nawet dobrze znany fanom tej serii motyw przemalowywania auta, by zgubić pogoń.
I jeśli to Wam wystarcza do dobrej zabawy, to powinniście być usatysfakcjonowani. Bay po raz kolejny dostarczył wysokiej klasy kino rozrywkowe, z zaledwie odrobiną wyższych aspiracji i niestety po Bayowemu pompatycznym finałem, ale ani trochę nie psuje to efektu tych dwóch godzin seansu, napakowanych akcją po brzegi.
Autor recenzji jest redaktorem Polskiego Radia.
Opublikowano:
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-